Pierwsze centrum przesiadkowe w Katowicach na razie nie przekonuje do przesiadki. Uruchomiony z kilkumiesięcznym poślizgiem parking nie cieszy się popularnością, co pokazuje liczba wydrukowanych biletów zerowych.
Wszystko miało działać już w listopadzie, ale tak naprawdę pierwsze centrum przesiadkowe w Katowicach zostało otwarte zaledwie dwa tygodnie temu. 13 marca został uruchomiony parking przy dworcu w Ligocie, a właściwie wtedy zaczęły działać urządzenia parkingowe, które drukują bilet zerowy, uprawniający do bezpłatnego pozostawienia auta. Parkować mogą jedynie ci, którzy mają bilet na pociąg Kolei Śląskich. Na razie chętnych nie ma zbyt wielu. Do 26 marca wydanych zostało 291 biletów zerowych. Natomiast do ubiegłego czwartku, 28 marca, trwał okres ochronny dla kierowców. Pracownicy MZUiM przez dwa pierwsze tygodnie działania całego centrum przesiadkowego mieli upominać parkujących kierowców. Teraz bez biletu kolejowego i wydrukowanego na jego podstawie zerowego, kierowcy mogą zapłacić karę w wysokości 369 zł przy postoju do 20 godzin (następnie 369 zł za każdą rozpoczętą dobę, a po siedmiu dniach pojazd może zostać odholowany).
Dodatkowym czynnikiem motywującym do przesiadki z samochodu miał być bilet katowicki, czyli miesięczny na wszystkie środki transportu komunikacji miejskiej oraz pociągi w cenie 119 zł. Od listopada 2018 roku do 24 marca 2019 roku Koleje Śląskie sprzedały 1 063 takich biletów. W tym w marcu (do 24 marca włącznie) 210 sztuk. Dla porównania w lutym bilet katowicki kupiło 258 pasażerów.
Główny ruch na stacji Ligota to studenci AE jadący z akademika na Franciszkańskiej do Zawodzia, a także studenci medycyny jadący na Medyków. Czy to oni mieli dojeżdżać swymi autami do stacji?
Z czego wynika taka nieadekwatnie wysoka kara? Czy w ramach tej kary są jakieś dodatkowe usługi np. mycie auta, wymiana wycieraczek?
Kogoś to dziwi? To było do przewidzenia.
Może jeszcze rozkręci się ten pomysł? Chyba potrzebne jest więcej akcji informacyjnych