Koleje Śląskie chciały wprowadzić dodatkowe połączenia z powodu zamknięcia DK86. Okazuje się, że to niemożliwe. Problemem nie jest liczba pociągów, tylko ciasny rozkład jazdy.
Marszałek województwa i prezes Kolei Śląskich chwalili się we wtorek, że przewoźnik szybko zareagował na zamknięcie wiaduktu na DK86. Od razu na linię kolejową pomiędzy Tychami i Katowicami wyjechały dłuższe pociągi. W poniedziałek takie wydłużone składy były dwa, a we wtorek cztery. – Zareagowaliśmy właściwie niezwłocznie i natychmiastowo, bo już te wzmocnienia są – mówił Aleksander Drzewiecki, prezes Kolei Śląskich. – Mówimy o wzmocnieniach jednostkami, które doczepiamy. To jest parę dodatkowych członów, nawet do jednostek ośmioczłonowych – dodał.
Okazuje się, że o żadnych innych rozwiązaniach mowy nie ma i nie będzie. Pojawiły się głosy, że Koleje Śląskie mają do tego zbyt skromny tabor. Jednak pociągów powinno wystarczyć. Nie wystarczy za to miejsca w rozkładzie jazdy. – Każda z tych jednostek mogłaby jechać jako osobny pociąg. Tylko pamiętajmy o tym, że jest problem z przepustowością. Jeśli chodzi o godziny szczytu, a na tym nam przede wszystkim zależy, to na chwilę obecną nie ma takiej możliwości – tłumaczy Drzewiecki.
Choć Koleje Śląskie nawet o taką możliwość nie zapytały zarządcy infrastruktury, który zajmuje się układaniem rozkładów jazdy. – Przewoźnik nie złożył wniosku o zmianę rozkładu jazdy w relacji Katowice-Tychy. Jeżeli złoży, wtedy PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. rozpatrzą go, biorąc pod uwagę istniejące możliwości na liniach kolejowych – mówi Katarzyna Głowacka z biura prasowego PKP PLK i dodaje, że w godzinach porannych i popołudniowych szczytów w dużych aglomeracjach w kraju przepustowość linii jest wykorzystana niemal w całości. Odkąd doszło do zamknięcia wiaduktu na trasie DK86 mówiło się o tym, że regionalny przewoźnik będzie chciał wprowadzić dodatkowe połączenia. Jak widać, najprawdopodobniej to się nie stanie.