Żmija weszła do domu na Podlesiu. Zamiast wzywać pomoc, mieszkańcy sami się nią zajęli. Zwierzę trafiło na ludzi, którzy wiedzieli, jak się z nim obchodzić.
Wąż w jednym z domów przy ul. Chabrowej w Podlesiu. W miniony weekend mieszkańcy zdziwili się, gdy zobaczyli gada w przedsionku. Od razu rozpoznali, że to żmija zygzakowata. Gad występujący na obszarze całej Polski ma charakterystyczny wzór na grzbiecie. Nie wiadomo, jak dostała się do środka. Możliwe, że była gdzieś przez dłuższy czas schowana i wyszła z ukrycia. Po sąsiedzku znajduje się też nowo wybudowany dom, więc niewykluczone, że stamtąd przemieściła się do domu znajdującego się tuż obok.
Zwierzę dobrze trafiło. Mieszkanka, która znalazła u siebie żmiję, jest z wykształcenia biologiem. Dlatego obyło się bez paniki. Jak opowiada Katarzyna Odrobińska, jeden z domowników schwytał dorosłego osobnika do wiadra i wyniósł do lasu. Pani Katarzyna zdjęcie węża opublikowała na dzielnicowej grupie Facebook, żeby przestrzec sąsiadów. – Jeśli się mieszka w takim miejscu, to trzeba się liczyć z tym, że jest tu dookoła dużo zwierząt. Obok nas żyje stado dzików, rodzina lisów – mówi. Zresztą dzień po znalezieniu żmii widziała kolejną lub tę samą w swoim ogrodzie. – Chciałam przede wszystkim pokazać, jak wygląda żmija. Wiele osób tego nie wie, więc warto edukować zwłaszcza nowych mieszkańców. Nie wszystkie mieszczuchy są przyzwyczajone do leśno-polnego charakteru tej dzielnicy i do obecności zwierząt – mówi i dodaje, że to człowiek buduje dom, wkraczając w ich teren, a nie na odwrót.
Dorosła żmija zygzakowata ma około 1 m długości. To jadowity wąż, ale atakuje w ostateczności, gdy zostanie osaczony. Zanim to zrobi, głośno syczy. Ukąszenie przez żmiję nie jest jednoznaczne ze wstrzyknięciem jadu. Kontakt z jadem żmii może być najbardziej niebezpieczny dla dzieci i osób starszych. W przypadku ukąszenia podaje się surowicę końską.