Napisała do nas pani Magda, która skarży się, że pomimo zamkniętego sklepu, ona musi przyjść do pracy. Przekonuje, że to nie tylko niesprawiedliwe, ale przede wszystkim niebezpieczne. Skoro wszyscy mają zostać w domach, to dlaczego niektórzy muszą jeździć do pracy, w której de facto niewiele się dzieje. Poniżej pełna treść listu.
“Pracuję w popularnej sieciówce. Mimo zakazu handlu w galeriach, mamy się stawić normalnie do pracy i pracować na zamkniętym sklepie. Czyli w dalszym ciągu musimy wychodzić z domu i podróżować komunikacją miejską, bo tak życzy sobie zarząd… Dla mnie to nieporozumienie, gdzieś mają nasze zdrowie i życie. Jeżeli ktoś nie chce przyjść do pracy ma skorzystać z urlopu wypoczynkowego. Dramat. Rząd każe siedzieć w domach, a my mamy marnować urlop, żeby przestrzegać zaleceń?? A Wy co o tym myślicie?”
No właśnie, co Państwo o tym myślą i jak w takiej sytuacji (zamkniętych sklepów czy punktów usługowych) reagują wasi pracodawcy? Piszcie w komentarzach.
Wszędzie mówią żeby być w domu, ograniczyć wychodzenie itd. Piszą, że Urzędy w Katowicach zamknięte, ale podkreślam nieczynna jest tylko i wyłącznie obsługa ludzi z zewnątrz. Pracownicy Urzędów muszą codziennie być w pracy. Po co? Chyba tylko po to żeby zachorować. Przecież do pracy trzeba dojechać, a i w samej pracy nie wiemy czy wszyscy są zdrowi. Skoro rząd mówi o ograniczeniu wychodzenia z domu do minimum, to pracownicy urzędów powinni siedzieć w domu. Dzięki temu znowu zmniejszyłaby się liczba osób chodzących po ulicach, jeżdżących komunikacją miejską, a tym samym zwiększyłoby się bezpieczeństwo. Wiem, że są zakłady pracy których na dzień dzisiejszy nie można zamknąć, ale te które można bo ich zamknięcie na nic nie będzie miało wpływu, powinno się całkowicie zamknąć, żeby jak najmniej ludzi narażać na zarażenie
Absolutnie się nie zgadzam z taką opinią.
Urzędy pracują, bo muszą pracować! Urzędy zajmują się wieloma sprawami o których przeciętny mieszkaniec nawet nie wie lub się nie domyśla. Sprawy te są istotne dla prawidłowego funkcjonowania miasta czy Państwa.
Ciągłość funkcjonowania Państwa musi być zachowana.
Jak pandemia minie (może za miesiąc lub dwa) to każdy będzie miał pretensję, że nie ma nowego prawa jazdy a potrzebuje, nie ma paszportu a złożył wniosek już 2 miesiące temu a paszport potrzebuje!
Dlaczego nie ma jeszcze pozwolenia na budowę itp. itd.
Jeszcze nie jest tragicznie, żeby nikt nie pracował! Część z ludzi jest młodych i w pełni sił – dla nich potencjalne zarażenie jest niegroźne. Tak to jest w społeczeństwie, że aby chronić innych trzeba przejąć obowiązki.
Ja pracuję – i się cieszę, że mogę.
Panie Tomaszu,zupełnie się z panem zgadzam prowadziłem 42 lata działalność prywatną i wiem jak pracownicy potrafią umilić życie-ty musisz po prostu mieć nikogo nie obchodzi czy masz ty musisz mieć! Oczywiście tego co się stało nikt nie mógł przewidzieć ale teraz wyobrażam sobie co działo się 1go września 1939r. Myślę i mam nadzieję że wszystko wróci w miarę szybko do normy czego nam wszystkim życzę. Oczywiście również wszystkim pracownikom handlu kierowcą magazynierom, całej służbie zdrowia i tym którzy muszą pracować-pozdrawiam
Anna
Moja corka pracuje w biedronce ktora jest codziennie otwarta i przewalaja sie tlumy ludzi. W ciagu 3 ndni wyrobili budzet miesieczny. Nie maja maseczek ani plynu odkazajacego. W piatek dostali rękawiczki na kasie ktore co chwila sie dra. a o kazda pare nowych trzeba prosic kierownika. Mieszkamy razem wiec wszyskie zarazki przynosi do domu.
Ja zostaje w domu bo jestem w 5 miesiącu ciąży ale mój przyszły Mąż pracuje bez problemu – nie w markecie ale w biurze budowlanka,on w biurze od jutra sam bo nikogo nie będzie przez 2 tygodnie a to dlatego ze jest kierownikiem
Niestety nie wszyscy zostaną w domu. Nie każdy moze pracować zdalnie. Jak np. ma pracować zdalnie sprzedawca w sklepie. Sklepy są zamknięte, żeby nie było kontaktów z klientami, ale pracodawca ma prawo – jeśli płaci – żądać wykonywania innych prac. Jakieś remanenty na zapleczu itd.
Nie chcę straszyć, ale jak to dłuzej potrwa, to ta pani moze mieć większy problem, bo pracodawca zbankrutuje. I co wtedy?