Było martini z oliwką, pianista odegrał motywy muzyczne znane z serii filmów, a ubiegłoroczny laureat przekazał statuetkę wyróżnionemu producentowi. Wcześniej odbyło się spotkanie z reżyserem filmu nagrodzonego w tym roku Złotym Lwem na festiwalu w Gdyni. Tak wyglądał pierwszy dzień Międzynarodowego Festiwalu Producentów Filmowych REGIOFUN.
W ciągu dnia wyświetlone zostały pierwsze filmy. Jednym z nich był pełnometrażowy debiut Marcina Koszałki pt. Czerwony Pająk. Reżyser jest związany z Katowicami. Tu kończył studia operatorskie na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Podczas spotkania z publicznością twórca opowiadał o perwersyjnym dążeniu do przełamania barier i skrajnym odbiorze jego filmu. – Próbuję działać na widza tak, żeby on to przeżywał w obrazach. Żeby ta tajemnica, to błoto i ta noc była obrazem – mówił Koszałka. Po dyskusji festiwal przeniósł się z kina Kosmos do Rialta. Tutaj odbyła się gala otwierająca tegoroczną edycję Regiofunu. Jednym z jej elementów było wspomnienie zmarłego niedawno Andrzeja Wajdy. – Nie ma w tym kraju nikogo, kto by niczego od Andrzeja Wajdy nie otrzymał – mówiła prowadząca Anita Skwara, współorganizatorka festiwalu i członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich.
Później nadszedł czas na wręczenie specjalnej nagrody Border Gate. Z rąk Piotra Dzięcioła, producenta wyróżnionego w ubiegłym roku, odebrał ją Simon Chinn. – Zwykle to reżyserzy dostają nagrody i w większości przypadków jest to słuszne – mówił podczas gali. Brytyjski producent ma w swoim dorobku dwa Oscary za filmy dokumentalne Człowiek na linie i Sugarman. Po uroczystości widzowie zobaczyli ostatnią z jego dokumentalnych produkcji. Film Wszystko albo nic: historia Jamesa Bonda opowiada o tym, jak toczyły się losy słynnej serii począwszy od Dr. No aż po Casino Royale. Festiwal Regiofun potrwa do niedzieli. To wtedy ogłoszeni zostaną zwycięzcy tegorocznej edycji. Więcej o programie imprezy piszemy TUTAJ.