Były dania gotowane na miejscu i przygotowane wcześniej. Desery i napoje z naturalnych składników. A na zewnątrz food trucki. Przede wszystkim jednak, były tysiące ludzi, którzy chcieli spróbować specjałów serwowanych przez restauracje i producentów, nie tylko z woj. Tak wyglądał Festiwal Kulinarny, który przez całą niedzielę odbywał się w Szybie Wilson w katowickim Janowie.
Trudno powiedzieć, które stoiska cieszyły się największym powodzeniem, bo właściwie przy każdym ustawiały się długie kolejki. Jedna z dłuższych stała przy food trucku z… frytkami. Zainteresowanie wzbudzała kuchnia koreańska, ale też tradycyjne wypieki piekarni z Nikiszowca.
O ile wewnątrz i przy Szybie Wilson każdy mógł znaleźć coś dla siebie, o tyle znacznie trudniej było o miejsce parkingowe poza terenem festiwalu. To wcale jednak nie usprawiedliwia kierowców z całego regionu, którzy rozjeżdżali i tak już zaniedbane trawniki przy ul. Oswobodzenia. Po raz kolejny w okolicy dużej imprezy zabrakło patroli policji i straży miejskiej, którzy zwróciliby uwagę nielegalnie parkującym, a gdyby to nie pomogło, wręczyli im mandat.
Następnym razem organizatorzy powinni lepiej przemyśleć kwestię parkowania. Być może trzeba wynająć któryś z okolicznych placów i wprowadzić płatny postój.