Przez większą część trasy biegli ramię w ramię, a na metę wpadli prawie równocześnie. PKO Silesia Marathon z roku na rok przyciąga coraz więcej biegaczy. Jednak podczas dzisiejszego wyścigu liderów było dwóch.
Kilka tysięcy osób wzięło udział w największym w regionie biegu. Na PKO Silesia Marathon przyjechali zawodnicy z całej Polski. Reprezentantów innych krajów było niewielu. To Polacy byli liderami w dzisiejszych zawodach. Od momentu startu Andrzej i Rafał biegli ramię w ramię. Na kolejnych kilometrach powiększali swoją przewagę nad resztą stawki. – Delikatnie zwolniliśmy w drugiej części dystansu. Ale było to spowodowane pewnie tym, że druga część jest naprawdę bardzo ciężka. Na 37. kilometrze jest 1-kilometrowy podbieg. Gdyby była jakaś grupka, to tam byłaby selekcja – mówi Andrzej Rogiewicz z Grudziądza, który okazał się najszybszy podczas PKO Silesia Marathon (z wynikiem 2 h 26 min. 40 s).
Zaledwie 36 sekund po nim na metę wpadł Rafał Czarnecki. To był jego piąty start na tej imprezie, ale z wyniku nie jest zadowolony, bo jego celem była wygrana. – Zmienialiśmy się, raz on raz ja. Tak lecieliśmy gdzieś do 28. kilometra. Później już stwierdziłem, że jednak to za szybko. Odpuszczę trochę i będę kontrolował. Jak rywal osłabnie to przycisnę, ale nie osłabł – mówi zdobywca II miejsca. Pod tej dwójce długo nikt nie wbiegał na metę na Stadionie Śląskim. Trzeci zawodnik dotarł dopiero po 22 minutach po zwycięzcy. Oprócz pucharu, najlepszy zawodnik otrzymał 3,5 tys. zł.