Przez kilka miesięcy jedna z mieszkanek os. Tysiąclecia dokarmiała koty. Nie przeszkadzało to nikomu, dopóki pewna kobieta nie napisała skargi, bo, jak twierdziła, koty uszkodziły jej samochód. Wygląda jednak na to, że sprawa rozejdzie się po kościach.
Czy koty mogą przegryźć przewody hamulcowe? Tak twierdzi jedna z mieszkanek os. Tysiąclecia, która poskarżyła się na sąsiadkę dokarmiającą zwierzęta na jednym z parkingów na tzw. dolnym Tysiącleciu. Cała sprawa zaczęła się jesienią ubiegłego roku. Koty zaczęły przychodzić w to miejsce, kiedy zrobiło się zimniej. Od razu było wiadomo, że to rodzina. Dwa kocięta ze swoimi rodzicami znalazły sobie schronienie na strzeżonym parkingu. Prawdopodobnie dlatego, że wśród samochodów łatwiej się zagrzać. Między autami stoi tu trzykołowy rower przykryty plandeką. To miejsce szczególnie upodobały sobie zwierzęta. A właścicielka roweru nie tylko zaakceptowała nowe towarzystwo, ale również postanowiła mu pomóc. Sama chce pozostać anonimowa. – Zabetonowaliśmy wszystko dookoła, to pomyślałam: “Jak to można zostawić?” – opowiada. Na jej oko kocięta musiały urodzić się jesienią. Kiedy zaczęła przynosić im jedzenie, miały prawdopodobnie około 2 miesięcy. Często widywała całą czwórkę i przywiązała się do nich. Nikt nie interesował się tym, że je dokarmia, do czasu, gdy na parkingu zaczepiła ją jakaś kobieta.
Powiedziała, że koty przegryzły jej przewody hamulcowe i zamierza to zgłosić. Dodała też, że jeśli tak kocha koty, to powinna je sobie wziąć do domu – Gdyby tylko one zechciały ze mną pójść, to drzwi mają otwarte – odparła jej pani Monika i pouczyła, że koty nie są gryzoniami.
Jakiś czas później zadzwonił do niej właściciel parkingu, który przekazał, że dostał skargę. Pani Monika śmieje się, że zadzwonił, bo musiał cokolwiek zrobić. Za wiele nie mógł, bo regularnie opłaca miejsce parkingowe, na którym stoi jej rower. Słyszała też, że kobieta zgłosiła sprawę do jakiegoś stowarzyszenia na rzecz ochrony zwierząt, ale nikt się z nią nie kontaktował.
Tymczasem minęła zima, a kocia rodzina, dzięki pomocy pani Moniki, przetrwała ją w komplecie. Choć teraz mieszkanka Tysiąclecia widuje je coraz rzadziej, nadal zostawia jedzenie i wodę tam gdzie zawsze. Nowych skarg na razie na nią nie ma.
Od dwóch lat mam podobną sytuację, ktoś systematycznie znosi jedzenie pod moje auto ,wkłada pod tylne koła, lato i zima ,cały rok ,w ubiegłym roku podczas rozruchu wybuchło mi auto i spłonęło,przegryzione przewody, w tym roku zachęcona zapachem łatwego jedzenia rodzinka dzików poobijala mi błotniki i wystraszyła, co w tej sytuacji robić, szanować kochających zwierzęta????,zgłosić sytuację na policję???
To zupełnie jak z tą kobietą, która miała dolać oleju, więc otworzyła maskę i… polała wszystko olejem.
pokazcie te co jej przegryziono kabelki:) chcemy ja zobaczyc
Niektóre miasta wspierają finansowo przeprowadzanie zabiegów sterylizacji dzikich kotów. Dla władz Katowic taki wydatek to pikuś.
To nie koty, tylko kuny.
Jak na mój gust, to przewód hamulcowy prędzej mogły przegryźć szczury.