Tłumy na ul. 3 Maja czekają po pączki. Jak co roku, do dwóch pączkarni w centrum Katowic ustawiają się najdłuższe kolejki. Tymczasem niedaleko stąd pączka można kupić od ręki.
W tłusty czwartek widok długich kolejek na ul. 3 Maja w Katowicach nie powinien już nikogo dziwić. Od kilku lat o klientów rywalizują tu dwie najpopularniejsze pączkarnie. Oczekujących nie brakuje zarówno do Słowika, obok Skarbka, jak i po drugiej stronie ulicy, do Dobrej Pączkarni. Ludzie czekają w kilkudziesięciometrowych kolejkach. Sznur klientów Dobrej Pączkarni sięga prawie Galerii Katowickiej. A pączkarnie prześcigają się w smakach nadzienia. Oprócz klasycznych z różą lub innymi owocowymi wypełnieniami, są smaki nawiązujące do popularnych słodyczy – bounty, oreo, nutella, rafaello, a także mieszane jak wiśnia-czekolada czy z budyniem i chałwą.
Okazuje się, że niedaleko trzeba iść, żeby kupić pączka od razu, bez długiego czasu oczekiwania. Dużo krótsze kolejki są do pączkarni Lukier Puder na rogu ulic Stawowej i Mickiewicza. W przejściu podziemnym pod dworcem od strony pl. OMP, w pączkarni Gryfne Kreple, też nie ma zbyt wielu klientów. Poza tym pączki oferują niemal wszystkie piekarnie. Te przy ul. Stawowej mają takie same kolejki jak na co dzień. W tym roku za klasycznego pączka z różą trzeba zapłacić około 5-6 złotych.
Tradycja… Prawda hest taka,ze kolejki sa tam gdzie jest świeży prawie letni pączek.Wczoraj jadlam pączka z dobrej piekarni,i co? Twardy gogół,który zapewne był pieczony na ten dzien masowo,ze dwa dni wczesniej.Wiec jak jest czas to warto odstac i zjeść ze smakiem,niż zjeść i psioczyć.
A wystarczyło kupić wczoraj lub jutro… Stać 1-2h żeby zjeść paczka akurat dzisiaj, niektórym chyba się nudzi w życiu.
Po co wogóle wpieprzać tą tłuściznę wiadrami. To są barany – kazali się szczepić to poszli się szczepić, każą żreć pączki to żrą, idealne stado uległych baranów dla rządzących. Niektórzy też lubią słuchać jak im ksiądz z ambony coś każe choćby był Bogiem.
Bo nie każdego stać na samodzielne myślenie. Wielu ludzi żyje jak tresowane pieski. Pada komenda: pączki to wszyscy lecą jak ćmy do światła za pączkami. Padnie komenda Walentynki i ci sami ludzie znowu dostaną kociokwiku na punkcie serduszek itd. I tak cyklicznie co roku w tej samej kolejności bezrefleksyjnie odprawiają kolejne punkty programu zakodowane w wytresowanych łepetynach. Wystarczy tylko rzucić odpowiednie hasło i już lecą bezmyślnie, automatycznie odprawiając kolejny teatrzyk bo tradycja, bo co ludzie powiedzą…
Wsparliście WOŚP jak co roku? 🙂
Ktoś im powiedział, że muszą dziś.