Mimo że ma zakaz opuszczania kraju, Dariusz N. jeździ swobodnie po Europie. Niedawno został zatrzymany we Francji. Jak ujawnił prokurator, miał przy sobie 4 g kokainy i 20 000 euro. Wcześniej prokurator przedstawił dowody, że N. dwa razy był w Hiszpanii i raz w Austrii.
Pod koniec ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Katowicach zdecydował, że Dariusz N. może wyjść z tymczasowego aresztu, w którym spędził około 6 lat. Zamienił mu środek zapobiegawczy m.in. na zakaz opuszczania kraju. Jak dowodzi prokurator, N. ten zakaz notorycznie łamie. Prokuratura przedstawiła w sądzie dokumenty, z których wynika, że N. dwa razy był w Hiszpanii, a raz w Austrii. Na poprzedniej rozprawie oskarżony o zamordowanie 19-letniego Dominika Koszowskiego przekonywał, że to nieprawda. Sugerował, że po Europie jeździ jego dowód, a nie on sam. Potwierdzeniem tych słów miało być m.in. oświadczenie Mirosława L., który napisał do sądu, że w Austrii N. z nim nie było. Miał to potwierdzić na dzisiejszej rozprawie, ale tak się nieszczęśliwie złożyło, że w dniu poprzedniej trafił do zakładu karnego w Jastrzębiu-Zdroju w celu odbycia kary więzienia. To kibol GKS Katowice, podobnie jak Dariusz N. – Pod rozwagę wysokiego sądu oddaję celowość podejmowania prób przesłuchania pana Mirosława L. w niniejszej sprawie – mówił dziś w sądzie Michał Binkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Świadek oskarżonego siedzi w więzieniu
Poinformował, że Mirosław L. jest podejrzany w sprawie prowadzonej przez wydział zamiejscowy departamentu przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach. Ma dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy polecania innym osobom, by nie ujawniali jego roli w procederze objętym śledztwem oraz tworzył fałszywe dowody, mające na celu uniknięcie prze niego odpowiedzialności karnej. W drugim zarzucie mowa jest o tym, że groził innej osobie, mówiąc, że ma “przej…”, w związku ze składaniem przez tę osobę zeznań, obciążających L.
Mimo takich argumentów, sędzia SSO Józef Chowaniec postanowił jednak wezwać na świadka Mirosława L. który ma zostać doprowadzony z zakładu karnego 25 września. W tym samym dniu miałby zeznawać Roman P. czyli szef spółki z Mysłowic, w której ma pracować Dariusz N.
Przypomnijmy, na ostatniej rozprawie N. przekonywał, że pracuje w firmie budowlanej od stycznia 2024 roku. Przedstawił jednak umowę od kwietnia, a także paski wypłat innej osoby. Tłumaczył, że doszło do pomyłki. Poinformował też, że wynagrodzenie dostaje do ręki, bo ma na głowie komorników.
Pracodawca nie pracuje?
Jego wersję podważył dzisiaj prokurator, który stwierdził, że na podstawie tzw. białego wywiadu, polegającego na rozmowie z przedstawicielami innego podmiotu, który jest zarejestrowany pod tym samym adresem co rzekomy pracodawca Dariusza N., wiadomo że spółka nie prowadzi obecnie działalności. – Od 2021 roku spółka nie składa sprawozdań finansowych. Na marginesie można wskazać, że podmiot ten podejmuje próby zmierzające do sprzedaży długu opiewającego na kwotę 107 275, 57 zł. Działania oraz wnioski składane przez Dariusza N. oparte są na fałszywych dowodach – argumentował prok. Binkiewicz.
N. łamie sądowy zakaz opuszczania kraju
Pod koniec rozprawy prokurator ujawnił jeszcze jeden fakt dotyczący podejrzanego o zabójstwo. Jak wynika z policyjnej notatki, 13 czerwca N. złamał sądowy zakaz opuszczania kraju. Był w tym dniu we Francji, na terenie której został zatrzymany do kontroli drogowej. Samo to nie byłoby jeszcze powodem poinformowania polskich służb o jego pobycie, bo tamtejsza policja nie ma informacji o zakazach sądowych nałożonych na polskich obywateli. Jednak N. miał przy sobie coś, co wzbudziło uzasadnione podejrzenia francuskich policjantów. – Zabezpieczono przy nim pieniądze w kwocie 20 000 euro oraz 4 gramy kokainy. Pozwolę sobie stwierdzić, że wszystkie te okoliczności, traktowane komplementarnie, pozwalają na stwierdzenie, że Dariusz N. nie tylko narusza zakaz opuszczania kraju, ale czyni to w sposób uporczywy – mówił przed sądem prokurator, który przywołał zaprezentowane w opinii sądowo-psychiatrycznej stwierdzenie, że N. ma wybitne zdolności do kłamstw i manipulacji.
Co ciekawe, N. złożył w sądzie pismo, w którym przyznał, że złamał zakaz opuszczania kraju i był we Francji. Jak poinformował sędzia Józef Chowaniec, N. pojechał oddać komuś dług.
Sędzia nie zapytał jednak komu oraz skąd wziął 20 000 euro, skoro na ostatniej rozprawie Dariusz N. poinformował, że zarabia 4000 zł na rękę, a dodatkowo ma na głowie komornika.
N. chce nowy paszport, mimo że ma zakaz opuszczania kraju
Sąd rozpatrzył dziś inny wniosek. Chodzi o zgodę na wydanie N. paszportu. Podejrzany o zabójstwo, kilka dni temu złożył w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim wniosek o wydanie takiego dokumentu. Dwa dni później ŚUW poinformował o tym sąd.
N. tłumaczył dzisiaj, że kończy mu się ważność obecnie posiadanego paszportu i że to jest jedyny powód, dla którego występuje o nowy dokument.
Formalnie nie ma przeciwskazań, żeby N.. wyrobił sobie nowy paszport, bo i tak powinien zostać zdeponowany w sądzie. Przy okazji opiniowania wniosku oskarżonego prokurator pozwolił sobie na drobną złośliwość. – Brak jest podstaw do tego, żeby wstrzymywać wydanie paszportu Dariuszowi N., albowiem jasne jest, że jego zatrzymanie i nieposiadanie w najmniejszym stopniu nie utrudnia oskarżonemu swobodnego poruszania się po Europie oraz uczestniczenia przez niego w nielegalnym obrocie narkotykami – argumentował prok. Binkiewicz.
Ostatecznie sąd zdecydował o odmowie wydania paszportu N.
Kluczowa opinia biegłych z zakresu genetyki
Podczas dzisiejszej rozprawy przesłuchiwane były też dwie biegłe sądowe z zakresu genetyki. To one w lutym 2018 roku wydały kluczową dla sprawy opinię, z której wynikało, że na ubraniu Dominika Koszowskiego znajdowało się DNA Dariusza N. Później tę opinię podważyli biegli zarówno z Zakładu Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, jak i ci wynajęci przez obronę. Wspomniana opinia była niezwykle istotna w procesie przygotowania przez prokuraturę aktu oskarżenia.
Anna U-P. i Kinga M-Ch. mówiły w sądzie o bardzo skomplikowanych zagadnieniach z dziedziny genetyki, które dla przeciętnego człowieka są mało zrozumiałe. Również sędzia Chowaniec wielokrotnie prosił o wyjaśnienie prostym językiem zawiłych kwestii zawartych w opinii.
Obydwie biegłe podtrzymały swoje ustalenia, które powstały na podstawie badań dostarczonych śladów biologicznych pochodzących z ubrania zamordowanego. Tłumaczyły, że w badaniach genetycznych przyjmuje się pewne hipotezy, a ostateczne wyniki zależą głównie od programu komputerowego i statystyki. – My nie wydajemy opinii wyłącznie na podstawie tabelki i zawartych w niej liczb, ani też na podstawie porównania jednego profilu z drugim. Opieramy się na analizie statystycznej. Dopiero ta analiza pozwala nam sformułować wnioski. Na tym etapie dysponowaliśmy wyłącznie materiałem porównawczym pobranym od pana N.. Nie dysponowaliśmy materiałem i tym samym profilem DNA pokrzywdzonego. Nie mogliśmy więc stwierdzić, że krew znajdująca się na przekazanej odzieży pochodzi właśnie od pokrzywdzonego. Bo skoro nie znamy jego profilu DNA, to nie wiemy czy on w tym śladzie jest, czy też nie – wyjaśniały biegłe.
W odpowiedzi na pytania sądu dlaczego badały tylko 1 marker chromosomu Y, który ma istotny wpływ na identyfikację DNA konkretnej osoby, biegłe odpowiedziały, że takie były wtedy możliwości techniczne.
Odniosły się też do pytania dlaczego nie wnioskowały do prokuratury o przeprowadzenie badań chromosomu Y w szerszym zakresie. – Trudno nam powiedzieć. Natomiast na rozprawie zawnioskowałyśmy o dostarczenie nam materiału porównawczego Dominika Koszowskiego. Profil ten jest ujęty w drugiej opinii, w której stwierdzono, że siła dowodowa uzyskanego wynika z badań DNA, po włączeniu materiału porównawczego pokrzywdzonego, jest ograniczona.
Innymi słowy, biegłe stwierdziły, że kiedy miały już do dyspozycji DNA zamordowanego Dominika, z badania i analizy statystycznej wynikało, że prawdopodobieństwo iż na ubraniu 19-latka było też DNA Dariusza N., było mniejsze.
Znikająca próbka
Sąd próbował też dziś rozwikłać zagadkę zawartości próbki z materiałem genetycznym, która została zabezpieczona na innej części ubrania Dominika.
Zakład Medycyny Sądowej ŚUM stwierdził, że w probówce przekazanej przez Laboratorium Genetyczne DNALAb nie było próbki. Jak to możliwe? – Żenujące byłoby dla nas, gdybym wysłała koleżankę do Zakładu Medycyny Sądowej z pustą probówką. Koleżanka pojechała tam osobiście i tę próbkę wręczyła. To nie było przesłane kurierem czy pocztą. Nie chcemy mówić, że biegli (ZMS – przyp. red.) kłamią. Oddałyśmy próbkę, w której był izolat. Co się z nim stało, nie wiemy. Kolega sprawdził co odbiera. Z mojej praktyki wynika, że przy odbieraniu próbek odbywa się ich sprawdzenie. Odbiór próbki pracownik Zakładu Medycyny Sądowej potwierdził własnoręcznym podpisem – mówiła w sądzie Anna U-T.
Dopytywane przez obronę i sędziego, czy dzisiaj kategorycznie stwierdziłyby obecność DNA Dariusza N. w zabezpieczonych śladach biologicznych, biegłe stwierdziły:
“Nie jesteśmy w stanie wydać opinii kategorycznych. To są opinie probalistyczne, oparte o założenie statystycznych hipotez, kalkulatory matematyczne czy programy statystyczne, które generują określony wynik. My potem odnosimy go do słownych interpretacji.”
Ostatecznie przyznały, że teraz najprawdopodobniej nie użyłyby kategorycznego stwierdzenia o obecności DNA Dariusza N. w śladzie biologicznym zabezpieczonym na koszulce Dominika Koszowskiego. – W chwili obecnej formułujemy opinie nieco inaczej, bo czułości analityczne się zwiększają. Dlatego używamy słów “nie można wykluczyć” – zakończyły biegłe.
Kolejna rozprawa w procesie Dariusza N, odbędzie się 21 sierpnia. Ma zostać na niej przesłuchany m.in. jeden z kiboli GKS Katowice.
Nożownik, dumny kibic gieksy, na ktorą wszyscy się składamy.
niech żyje tusk i wolne sądy. wypuścić wszystkich z więzień
Wolne i niezawisle sądy …
Mam nadzieję, że klub zaprosi swojego fana na otwarcie stadionu.
To jest parodia systemu sprawiedliwosci byle kto im gra na nosie. Ale do zwyklych ludzi to maja moc
zamknąć bandziora na dożywocie
Zawiózł towar, odebrał kasę (20 000 euro)? Mega śmierdząca sprawa
Nie dla sędziego