Wyniki głosowania do Budżetu Obywatelskiego jeszcze bardziej utwierdziły mnie w przekonaniu, że w obecna formuła BO już się wyczerpała. Czas na zmiany. Te powinny być głębokie. Może wtedy mieszkańcy z dobrymi pomysłami znów zainteresują się BO.
Przeglądam wyniki głosowania na projekty z tegorocznej edycji BO. Poza lodowiskiem w Murckach, którego naprawdę domagali się mieszkańcy (kiedyś hokej był tam naprawdę mocny), większość zwycięskich pomysłów w ogóle nie powinna zostać dopuszczona do głosowania. Żeby było jasne, wiem że wszystko odbyło się zgodnie z prawem (tym miejscowym, bo przecież regulamin BO ustala prezydent i radni). Chodzi właśnie o to, żeby ten zły regulamin zmienić. Z każdym rokiem obserwuję coraz większe zaangażowanie bibliotek, szkół i żłobków. Nic w tym dziwnego. Jeśli to jedyna metoda, żeby wyciągnąć z urzędu pieniądze na niezbędne wyposażenie czy inwestycje., to dlaczego z niej nie skorzystać. Dlatego, co postuluję od pierwszej edycji BO, trzeba wyeliminować z budżetu obywatelskiego instytucje publiczne. Nie może być tak, że z BO realizowane będą zakupy samochodu i sprzętu dla OSP, doposażane place zabaw Żłobka Miejskiego (aż 8!) czy kupowane książki dla Miejskiej Biblioteki Publicznej.
Proponuję w regulaminie BO wprowadzić następujące zmiany:
– zmniejszyć pulę pieniędzy z 20 mln (w tym roku 24,5 mln zł) do 10 mln zł. Widać wyraźnie, że mieszkańcy już się “wystrzelali” z ciekawych pomysłów. Wiem, że ten postulat nie ma szans realizacji, bo prezydent Marcin Krupa zwiększenie kwoty w BO obiecał w kampanii wyborczej i się z tego nie wycofa. Niemniej widać gołym okiem, że pieniędzy jest zbyt dużo w porównaniu do liczby dobrych projektów
– uniemożliwić składanie wniosków dotyczących doposażenia czy remontów żłobków, przedszkoli, szkół i innych placówek oświatowych, które prowadzi miasto
– uniemożliwić składanie wniosków dotyczących doposażenia czy remontów Miejskiej Biblioteki Publicznej, Miejskich Domów Kultury i innych placówek kulturalnych, prowadzonych przez miasto
– doprecyzować zapis dotyczący tego, że realizowane projekty muszą spełniać kryterium ogólnodostępności dla mieszkańców. Patrząc na niektóre projekty dopuszczone do głosowania, można mieć wątpliwości czy to kryterium jest spełnione
– wprowadzić nowe formy promocji samego BO, jak i głosowania. Jedną z takich form mogłoby być nawiązanie współpracy z administratorami budynków mieszkalnych. Każda klatka schodowa jest sprzątana co najmniej raz w tygodniu. Chyba nic nie stałoby na przeszkodzie, żeby przy okazji firma sprzątająca powiesiła na drzwiach dostarczony wcześniej do administratora plakat. Wiem, że w wielu miejscach takie plakaty wiszą, ale w wielu jeszcze nie. Inna propozycja to przeprowadzenie lekcji (pogadanki, spotkania) w liceach i technikach (nie słyszałem, żeby coś takiego już się działo), na których pracownicy referatu odpowiedzialnego za BO w urzędzie miasta informowaliby o tym czym jest BO i dlaczego warto się zaangażować w jego współtworzenie
To oczywiście tylko kilka propozycji. Problemów z BO jest znacznie więcej, ale powyższe wydają się najpoważniejsze. Obawiam się, że bez głębokich zmian prędzej czy później zostaniemy skazani na wybór między dżumą a cholerą. Czyli albo książki do miejskiej biblioteki, albo remont przyszkolnego boiska. Nie o takie zaangażowanie mieszkańców chodziło.
Nie zgadzam się z pana opinią.
Sama realizowałam projekt w szkole i teraz z nowoczesnego sprzętu i nowych mebli korzysta więcej uczniów niż za przeproszeniem kolejnej siłowni pod chmurką.
Przez wiele kolejnych lat skorzysta jeszcze więcej.
A naprawdę wierzy pan że nagle znajdą się chętni mieszkańcy do pisania projektów, jak z reguły trudno im się zainteresować co się dzieje dookoła bloku.
Prawda jest taka że nauczyciele i pracownicy placówek kultury są z reguły bardzo aktywni społecznie i tylko dzięki ich zaangażowaniu coś się zmienia.
Jeśli te 10 mln. prezydent przeznaczy na edukację to nie ma sprawy. Nie piszę i będę miała mniej roboty.
Wystrzelanie się z pomysłów może też być objawem słabości mechanizmu. Gdy z Prezydentem Uszokiem rozmawialiśmy o zasadach BO to od początku postulowaliśmy, aby był to mechanizm przynajmniej 3-letni i zawierał element edukacji mieszkańców.
3-letni, aby można było realizować projekty większy i bardziej skomplikowane niż fit-park (studium przypadku projektu Placu Wodnego wydaje się potwierdzać, że projektów bardziej skomplikowanych w 12 miesięcy nie da się w Katowicach zrobić).
Edukacja, aby miasto pokazywało ile kosztuje roczne utrzymanie tych projektów po zakończeniu. Tego niestety w Polsce chyba żaden magistrat nie potrafi policzyć. Ale może warto byłoby choć spróbować?
Włączam się w dyskusję, jako autor jednego z projektów lokalnych, a także mieszkaniec Katowic. Jest dużo mieszkańców żywo zaangażowanych w promocję BO, ale tyle samo lub jeszcze więcej nieuświadomionych.
Nie mam nic przeciw boiskom, czy placom zabaw przy szkołach, przedszkolach i terenach spółdzielczych – jeśli są ogólnodostępne (tj. otwarte dla mieszkańców np. na podstawie stosownego regulaminu). Nawet zakup książek, z których korzystają później mieszkańcy nie jest zły.
Po pierwsze ważne jest aby doprecyzować co to jest ta ogólnodostępność (doposażenia pt. szafka w przedszkolu, czy tablica w szkole, żaluzja w bibliotece i inne takie nie są ogólnodostępne raczej, bo do domu ich nikt nie pożyczy, korzystać z nich raczej mieszkańcy też nie będą);
Druga rzecz, to kwestia instytucji (tam gdzie zgłaszane są projekty) – zwykły mieszkaniec, który składa swój projekt nie ma z nimi szans, zarówno pod względem promocji (instytucja może np. wykupić reklamę na Facebooku, umieścić info stronie internetowej, sfinansować wydruk atrakcyjnych plakatów, ulotek; w końcu ogłosić głosowanie np. na wywiadówce, zajęciach dodatkowych). Zwykły mieszkaniec NIGDY nie będzie mieć takiej siły przebicia, chociażby robił fikołki, gwiazdy i śpiewał na ulicy… Pamiętajmy również, że w domach kultury i bibliotekach są zlokalizowane stacjonarne punkty do głosowania.
Ponadto zastanawiam się, czy MDKi, szkoły, przedszkola i inne prowadzone przez Urząd Miasta Katowice nie powinny jednak promować samej idei głosowania i wszystkich projektów – skoro składają je mieszkańcy. Wtedy może konkurencja byłaby bardziej wyrównana, a głosujący mieli możliwość wyboru tego co ich interesuje, a nie tego co im czasem proponuje.
Trzecia rzecz to wycena zastosowana przez UM dla projektodawców, trochę wg mnie zawyżona.
Po czwarte mimo ogromnego zaangażowania i pomocy zespołu koordynującego BO z Wydziału Komunikacji Społecznej można by było jeszcze bardziej pomóc w promocji BO (np. poprzez Jednostki Pomocnicze, wspólnoty, spółdzielnie może współpracę instytucji prowadzonych przez Miasto?).
Ludzi trzeba edukować w zakresie BO, niestety wiele osób nie ma o tym pojęcia. Ręce opadają jak ktoś mówi “po co mi to, lepiej zajmijcie się tym a tamtym…”
Dobra sugestia to również pogadanki w szkołach – głosować mogą przecież już 16-latki.
Po ostatnie – tak z moich obserwacji – przydałby się taki Regulamin dobrych praktyk wnioskodawców składających i promujących potem swoje projekty.
[url]https://www.google.com/maps/@50.2578127,19.0242137,116a,35y,180h,45t/data=!3m1!1e3?hl=en[/url]
Zastanawiam się czy Budżetem Obywatelskim nie mogłoby być objęte zagospodarowanie tej wielkiej ślepej ściany za peronem 5, będącej tyłami oficyn Wojewódzkiej i naprzeciw Starego Dworca.
Z przerwą na ulicę Podgórną ma ona długość ponad 160 metrów i sięga czwartego piętra. Gigantyczna!
Tylko oddać ją w ręce prawdziwych artystów, a mogłaby to być nie do zapomnienia duma mieszkańców, ikona miasta, której sława byłaby szeroko rozpowszechniana nie tylko poprzez pasażerów kolejowych.
Nie przesądzę jak miałaby być ozdobiona czy wymalowana, ale widzę że w ogłoszonym konkursie artystycznym mogłoby być mnóstwo pomysłów co do treści, kolorystyki, stylów, zastosowanych technik, różnych tricków zwodzeniowych i czego tam jeszcze przedstawionych dla wyboru mieszkańców miasta.
Może jeszcze dodam, że uprzednie pokrycie tej ściany styropianem i wygładzenie jej w ten sposób w tym konkretnym przypadku mogłoby dorzucić jej dodatkowych zalet.
Wśród możliwych sugestii widzę na przykład wymalowaną jak żywą wielką pierzeję uliczną z domami o ładnych tarasach i balkonach, z których pozdrawiają podróżnych mieszkańcy, w tym rozbawione dzieci i ładne młode kobiety.
Kompletnie się nie zgadzam z Autorem powyższej opinii. Niby dlaczego mieszkańcy nie mogą chcieć doposażyć szkoły, żłobka, przedszkola? Był Pan ostatnio w takiej instytucji? Proponuję wybrać się tam ze swoimi dziećmi i zapytać co by chciały tam zmienić. Wiem, wiem miasto powinno to utrzymać i o to zadbać – jak jest każdy widzi więc trzeba zadbać samemu. Nie ma ciekawych pomysłów – no opinia 1 osoby raczej nie odzwierciedla woli większości osób głosujących. Przecież jakby nie było ciekawych pomysłów, to nikt nie traciłby czasu żeby głosować…
Po 1. Głosowanie trwa 2 minuty, więc o traceniu czasu nie ma mowy.
Po 2. Sam jestem rodzicem i w żłobku bywam codziennie. Nie zmienia to mojego zdania, że plac zabaw w tej instytucji nie powinien być zrealizowany z pieniędzy BO.
Po 3. Oczywiście, że mieszkańcy (czytaj rodzice) chcą doposażyć szkoły, przedszkola i żłobki, w których przebywają i uczą się ich dzieci. Ale nie powinno się to odbywać z BO. Akurat w tej kwestii jestem obiektywny (patrz pkt. 2).
Po 4. To, że nie ciekawych pomysłów, nie jest opinią jednej osoby. Odsyłam choćby do mojego tekstu sprzed kilku dni i komentarzy czytelników.