Minęło raptem kilka tygodni, a namalowane jesienią pasy wyznaczające nowe miejsca parkingowe zaczęły znikać. Wiosną mają zostać poprawione, ale nie wszędzie odbędzie się to za pieniądze wykonawcy.
W październiku, a przede wszystkim w listopadzie, wynajęta przez MZUiM firma na potęgę malowała nowe miejsca parkingowe. Miasto nie słuchało głosów, że warto z tym poczekać i zobaczyć czy nowe parkingi w wielu miejscach są w ogóle potrzebne. Okazało się, że nie są, bo podwyżka opłat i rozszerzenie Strefy Płatnego Parkowania skutecznie zniechęciły wielu kierowców do wjazdu do centrum.
Nikt jednak tych rozsądnych głosów nie słuchał. Miejsca były więc malowane na chodnikach i pasach jezdni. Problem w tym, że późna jesień to nie jest najlepsza pora na tego typu prace. Doskonale widać to np. na ul. Poniatowskiego, gdzie powstało najwięcej zbędnych miejsc. Wystarczyło kilka tygodni i większość znaków poziomych na tej ulicy wygląda jakby ktoś wyszorował je drucianą szczotką. Części już wcale nie ma, a część jest mocno wyblakła. Podobnie wygląda to na co najmniej kilku innych ulicach.
Jak mówi w imieniu MZUiM Adam Skowron z Katowickiej Agencji Wydawniczej, znaki poziome zostaną poprawione dopiero wiosną. – Tam, gdzie zostanie stwierdzona wina wykonawcy oznakowania, wówczas zostanie ono naprawione w ramach gwarancji. Część wykona MZUiM w ramach standardowych prac.
Pozostają jeszcze miejsca, w których wykonawca został niejako zmuszony przez MZUiM do malowania znaków w złych warunkach atmosferycznych, np. podczas padającego deszczu albo tuż po nim. Chodziło o to, żeby zdążyć przed wejściem w życie zmian parkingowych, czyli przed 1 grudnia. W takich sytuacjach za ponowne malowanie oznakowania będzie musiał zapłacić MZUiM, czyli miasto.
Może gdyby poprzednie pasy rozdzielające jezdnię były całkowicie starte to ludzie nie jeździliby po tych miejscach, niestety nowe pasy namalowano a stare nie do końca usunięto i to tworzy optyczny bałagan.
Urzędnicy dzielnie walczą z problemami, które sami tworzą. Klasyka.
Większość ludzi, z tego co zauważyłem, jeździ po staremu i ma w poważaniu te ‘nowe’ miejsca. Które i tak stoją odłogiem od czasu wprowadzenia nowych opłat.