Pszczół nie powinno się wywozić na tereny zielone czy do przypadkowego pszczelarza. – Robiłem już szkolenia straży pożarnej. Strażacy przede wszystkim powinni poszukać właściciela pszczół, ale tego nie robią. Pszczoła nie jest dzikim zwierzęciem jak osa, którą powinno się oddać przyrodzie. Ktoś ją hodował, opiekował się nią i ciężko pracował. To tak, jakby komuś uciekła krowa. Nie oddaje się jej byle komu – tłumaczy Kowalczyk. W takim przypadku należałoby sprawdzić, gdzie najbliżej miejsca znalezienia gniazda znajdują się pasieki. Spytać właścicieli czy nie zginęły im pszczoły. Wtedy wszystko skończy się tak, jak powinno.
Mitem też jest, że pszczoły zagrażają zdrowiu ludzi. – Pszczoła nie jest dzika, a raczej spokojna i właściwie nie jest niebezpieczna. Oczywiście, jeśli się jej dokucza, bo wtedy zaczyna się bronić. Jednak śmiertelne niebezpieczeństwo dla dziecka niesie dopiero użądlenie 500 razy w jednej chwili, dla dorosłego liczba śmiertelnych użądleń zwiększa się do 700. Wtedy ilość jadu można porównać do tego, którym kąsa kobra – dodaje pszczelarz.
Najczęściej jest tak, że ludzie pszczół się po prostu boją. Pszczoła wydaje wysoki dźwięk, podobny do tego, jaki wydaje komar. Mózg go rejestruje i człowiek podświadomie zaczyna się bać. Macha gwałtownie rękami, co wzbudza w owadzie agresję. Pszczoły ciągną też do słodkich napojów, bo latem chce im się pić. A kiedy już dojdzie do ugryzienia, to… nie powinniśmy się martwić. Jad pszczeli działa przeciwzapalnie, łagodzi nerwobóle i pomaga na reumatyzm. Czyli nie wpadamy w panikę, nie uciekamy i ignorujemy ukąszenie, wtedy nie będzie boleć. – Kiedyś pewna pani lamentowała, jak to bardzo boli ją użądlenie pszczoły. Podszedłem do niej z siekierą i powiedziałem, że palec utnę i będzie lepiej. Zaczęła się śmiać, wyluzowała się i ból puścił – dodaje Kowalczyk. I radzi: – Jeśli dojdzie do ugryzienia w obrębie jamy ustnej, od razu jedzmy lody. Bo kwas, który dostaje się wraz z ukąszeniem, trzeba niwelować zasadą, czyli np. lodami. A jak przyjdzie nam likwidować gniazdo pszczół, najlepiej zróbmy to nad ranem. Pszczoły świetnie widzą nocą.
Pszczelarz uczula też na wytruwanie „szkodników” jak osy czy szerszenie. To owady, które też odgrywają swoją rolę w przyrodzie, np. zjadają larwę kapustnika.
Odnośnie pszczół w Katowicach, to myślę że one same w sobie jakimś szczególnym zagrożeniem nie będą, ani też im samym nic nie powinno się dziać. Trzeba tylko się zastanowić nad tym co one nam dadzą. Bo jeśli chodzi o miód, to ja do ust nigdy bym go nie wziął. Przecież te pszczółki żywią się i pobierają nektar z kwiatów miejskich, a więc posiadających masę ołowiu. To tak jak byśmy jedli jakieś owoce z drzewa w środku miasta. Niestety ale takie ewentualne owoce, jak i miód do spożycia się niestety nie nadają. Dlatego zwykle w miastach sadzi się najczęściej drzewa ozdobne, a nie owocowe. Nie sądzę żeby ktoś o zdrowym umyślnie zajadal się takimi produktami. Pozdrawiam