Duże zmiany w parkowaniu na jednej z ulic w centrum Katowic. Do tej pory kierowcy parkowali po obu stronach ul. Kozielskiej. Teraz mają do dyspozycji jedną stronę, ale miejsc postojowych przybyło.
Miejsca parkingowe na kolejnej ulicy w centrum Katowic zostały „dostosowane do obowiązujących przepisów”. Tak urzędnicy nazywają działania prowadzone na szeroką skalę już od około dwóch miesięcy. Na kolejnych ulicach w centrum miasta znikają miejsca postojowe, a likwidacji towarzyszy stawianie słupków. Cel to stworzenie co najmniej 10 metrów odległości od skrzyżowań i przejść dla pieszych. Taka odległość jest wymagana w przepisach. Ograniczenia spotykają się ze sprzeciwem mieszkańców. Do urzędu trafiają petycje, a urzędnicy pracują po godzinach. Spotykają się z mieszkańcami, żeby ustalić, jakie rozwiązania planują wprowadzić.
PRZECZYTAJ TEŻ: Ruch jednokierunkowy, zakazy postoju, likwidacja przejść. Katowice próbują ochronić miejsca parkingowe
Projekt zmian w organizacji ruchu został przygotowany na zlecenie miasta przez firmę Jaros – Inżynieria Ruchu z Banina. Jednak w wielu miejscach okazało się, że część likwidowanych miejsc da się zachować. Przykładem może być pl. Miarki czy opisywany przez nas w tym tygodniu odcinek ul. Kopernika.
PRZECZYTAJ TEŻ: Właściciel restauracji zapowiada, że będzie musiał zamknąć biznes z powodu likwidacji miejsc postojowych
Niezależnie od sprzeciwu mieszkańców i kolejnych spotkań z nimi, wdrażanie zmian parkingowych postępuje. Niedawno nowy znak zakazu pojawił się na ul. Kozielskiej. Do tej pory na odcinku pomiędzy ul. Mikołowską a ul. Wilimowskiego kierowcy parkowali z jednej strony na jezdni, a z drugiej były wydzielone miejsca do parkowania równoległego. Samochody stały w taki sposób, że zawężały jednię i zostawało niewiele miejsca na przejazd.
PRZECZYTAJ TEŻ: Urzędnicy zorientowali się, że likwidują zbyt wiele miejsc parkingowych w centrum Katowic
Organizacja ruchu zmieniła się w zeszłym tygodniu. Po prawej, jadąc od strony ul. Wilimowskiego w kierunku Mikołowskiej, pojawił się znak B-36, czyli zakaz zatrzymywania się. Tyle, że kierowcy go zignorowali. Po kilku dniach jeden z mieszkańców zgłosił to na straż miejską i posypały sie mandaty. W tym tygodniu strażnicy zakładali tu blokady. Jak informuje Małgorzata Dołbecka z katowickiej straży, funkcjonariusze podjęli 19 interwencji z czego 15 zakończyło się ukaraniem kierowcy.
Po drugiej stronie ulic uporządkowano miejsca parkingowe. Pierwotnie planowano, że ich liczba się nie zmieni i pozostaną 32. – Po ponownej analizie jeszcze raz tego projektu udało się wydzielić kilka dodatkowych – mówi Dawid Zapała z Katowickiej Agencji Wydawniczej w imieniu MZUiM. Układ miejsc po prawej stronie (patrząc od ul. Mikołowskiej) zmieniono z równoległego na prostopadły i teraz do dyspozycji jest 38 miejsc. Choć nadal niektórzy parkują po staremu, to wydaje się, że interwencje strażników przyniosły efekt, bo dzisiaj już nie było samochodów stojących na jezdni. Po zmianie sposobu parkowania wymalowano linię przerywaną w innym miejscu, więc oś jezdni przebiega w innym miejscu.
Ulica Kozielska jeszcze w tym roku ma zostać włączona w strefę płatnego parkowania. Wczoraj radni przegłosowali uchwałę w sprawie jej rozszerzenia. Więcej TUTAJ.
Kolejna dramatyczna dziura w sercu Katowic stała się jeszcze większą dziurą.
Czy urzędasy kończą jakieś specjalne szkoły Debilizmu Stosowanego?
kto się weźmie za tych debili ? zamiast się poprawić jest gorzej
Chodzie o to żeby ludzie nie mieszkali w centrum . Krupa i jego deweloperzy tego właśnie chcą ! W CENTRUM MAJĄ BYĆ BIUROWCE I KASYNA !
Sporo mieszkańców zapomina że, miasto nie ma obowiązku zapewnienia mieszkańcom miejsc parkingowych/postojowych.
Władze miasta nie mają też obowiązku pełnienia swojej funkcji.
Za to radni mają obowiązek działania, jeżeli pieniądze na parkometry zostały wydane przed wejściem w życie uchwały.
Jeszcze więcej mieszkańców zapomina, że miasto nie jest tylko do łupienia naiwnych i utrudniania im życia.
Brawo, ale mentalnych niewolników już nie naprostujesz. “Pan” im każe płacić więc będą płacić bez sprzeciwu. Tylko nie wiedzą, że urzędowe nieroby będą chcieć więcej i więcej.
Jak człowiek czyta tych debili potrafiących uzasadnić każdą niegodziwość urzędasów to aż trudno uwierzyć ilu pożytecznych idiotów wychowała ta ziemia.
Dlatego niech miasto się później nie dziwi, że uciekają z niego mieszkańcy i przedsiębiorcy, którym robi się pod górkę.
Napewno uciekają do Krakowa, Warszawy. Gorzej jak na gorsza pipiduwe. Bo się okazuje że to takie było ich marzenie.