Choć jarmark bożonarodzeniowy na rynku rozpocznie się już za kilka dni, miasto nie wie ile zapłaci za jego organizację. W poprzednim roku koszty wyniosły prawie 160 000 zł.
Od pierwszej edycji jarmarku świątecznego na rynku to miasto płaci jego organizatorowi, a nie odwrotnie. Firma Jarmarki Śląskie dostaje pieniądze zarówno od miasta, jak i od najemców. W tym roku, do znanych już z poprzednich lat elementów jarmarku, dołączy minipark świateł. W związku z licznymi uwagami czytelników odnośnie tego, jak się to ma to konieczności oszczędzania energii i wyłączania miejskich latarni, zapytaliśmy urząd miasta o kwotę, jaką trzeba będzie wydać z budżetu na tegoroczne wydarzenie. Jak się okazuje, tego jeszcze nie wiadomo.
– Całkowity koszt organizacji tegorocznej edycji jarmarku będzie możliwy do określenia po jego zakończeniu – poinformowała nas Sandra Hajduk, rzecznik prasowy UM Katowice.
W poprzednich latach miasto zapłaciło za jarmark 157,5 tys. zł (2021) i 120 tys. zł (2019). W 2020, z powodu pandemii koronawirusa, jarmarku nie było.
Jak można tak robić, to jakaś kpina. W ciemno organizują imprezę, na której ktoś inny będzie zarabiał. Miasto deklaruje się ponieść koszty nie mając pojęcia jaka to będzie kwota? No ale cóż, wiadomo, że nie swoje pieniądze łatwo się wydaje. Gdyby urzędnicy mieli odpowiadać własnym majątkiem za niegospodarność i złe decyzje czy błędy, których się dopuścili to nagle by się okazało, że wszystko da się dopracować i wyliczyć co do grosza.
Kolejną sprawą jest to czy w obecnej kryzysowej sytuacji w ogóle jest sens wyrzucania pieniędzy w ten sposób. Tym bardziej, że nam mieszkańcom na co dzień, fundują oszczędności w postaci znacznego ograniczenia oświetlenia w mieście, co skutkuje obniżeniem bezpieczeństwa mieszkańców w mieście.
To my mamy chodzić po ciemku a miasto wyrzuca pieniądze na imprezę na tyle beztrosko, że nawet nie wiedzą ile zapłacą? To kpina z mieszkańców.
Miasto dopłaca, żeby handlowcy ustawili budki i zarabiali na kiermaszu. Kolejne katowickie kuriozum
Miasto nie wie ile zapłaci, bo to my zapłacimy. jakby prezydent miał płacić z pomysłodawcami, to by się dowiedzieli o szacunkowych kosztach
To jeszcze nie tak drogo biorąc pod uwagę inne ciekawe wydatki.
Jak WYPOŻYCZENIE stodoły za półmiliona.