Wkrótce katowiccy radni będą głosować nad projektem uchwały zmieniającej wysokość opłaty za pobyt dziecka w miejskim żłobku. Jeśli go przyjmą, lepiej zarabiające rodziny zapłacą więcej od tych, które mają niższe dochody. To nie tyko niesprawiedliwe, ale wręcz szkodliwe. To sygnał dla wszystkich, którzy np. dorabiają po godzinach, że niekoniecznie warto, bo miasto i tak te dodatkowe zarobki częściowo zabierze.
Najpierw kilka faktów. Od 2011 roku w Katowicach obowiązuje jedna stawka za pobyt dziecka w miejskim żłobku. Biorąc pod uwagę wzrost płac, mediów czy usług, 150 zł miesięcznie (plus wyżywienie 6,65 zł x liczba dni) to naprawdę niewiele. Trzeba też miastu oddać, że systematycznie tworzy kolejne miejsca dla najmłodszych dzieci. Warto również podkreślić wysoką dopłatę do pobytu dziecka w żłobku niepublicznym (600 zł). To wszystko powoduje, że śmiało można powiedzieć o władzach Katowic, że są wrażliwe społecznie i chcą stworzyć rodzicom dobre warunki do powrotu do pracy. Tym bardziej więc niezrozumiała jest próba podzielenia rodziców na tych, którzy zarabiają więcej i na tych, którzy zarabiają mniej. Ci pierwsi, dzięki swojej zaradności i pracowitości, zapłacą za żłobek więcej, żeby ci drudzy mogli zapłacić mniej.
Po zmianach, 150 zł miesięcznie za pobyt dziecka w miejskim żłobku zapłacą tylko te rodziny, których dochód na osobę nie przekracza 1100 zł netto. Wystarczy więc, żeby w rodzinie 2+1 tylko jedna pracująca osoba zarabiała powyżej 3300 zł na rękę, a rodzice wpadną już w drugi próg, czyli 250 zł miesięcznie. Tyle za żłobek zapłacą wszyscy ci, którzy ze swoimi dochodami na osobę mieszczą się w przedziale 1100,01-2300 zł. Jeśli ktoś radzi sobie w życiu jeszcze lepiej, a dochód w rodzinie wynosi powyżej 2300 na osobę, wówczas wpadnie w trzeci próg, w którym czeka już 400 zł miesięcznie.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Nawet te 400 zł nie będzie jakąś sumą z kosmosu (chociaż po dodaniu kosztów wyżywienia robi się już około 540 zł), bo utrzymanie dziecka w miejskim żłobku kosztuje około 1650 zł miesięcznie. Oczywiście dla budżetu miasta będzie lepiej jeśli od rodziców ściągnie nie 150, a 250 czy 400 zł, ale to i tak tylko w niewielkiej części pokryje realne koszty. Chodzi jednak o zasadę, zgodnie z którą lepiej zarabiający mają płacić więcej. A z jakiej racji? Ich dziećmi będzie się opiekował lepiej przygotowany personel? Będą sią bawić lepszymi zabawkami? Częściej będą wychodzić na plac zabaw? A może będą uczestniczyć w dodatkowych zajęciach? Nie? To dlaczego bogatsi rodzice mają płacić za tę samą usługę więcej?
Zapytany o to przeze mnie kilka tygodni temu wiceprezydent Katowic Jerzy Woźniak odpowiedział, że jest to związane z tzw. solidaryzmem społecznym. – Chcemy wyrównać szanse finansowe dla rodzin różnie zarabiających. Gdyby bogatsi mieli zapłacić 1650 zł za dziecko, to miałby pan rację (że jest to niesprawiedliwe – przyp. aut.). Jest to forma pewnej polityki społecznej miasta – tłumaczył.
Czyli lepiej zarabiający niech się cieszą, że zapłacą tylko 400, a nie 1650 zł. No chyba jednak się nie cieszą. Nie po to się kształcili i ciężko pracują (często na dwóch etatach), żeby usłyszeć, że za żłobek zapłacą więcej, bo inni muszą płacić mniej. Przecież to właśnie z ich podatków ten żłobek jest utrzymywany!
Do każdej gminy wraca około 38% kwoty podatku dochodowego wypracowanego w danym roku przez mieszkańca. W przypadku miast na prawach powiatu dochodzi do tego kolejne około 10% dla powiatu. Dla przykładu, jeśli ktoś odprowadził w danym roku 10 000 zł podatku dochodowego, to do budżetu Katowic wpłynie z tego tytułu około 4800 zł. Jeśli zaś ktoś odprowadził 1000 zł, to miasto dostanie z tego 480 zł. To głównie z pieniędzy tych lepiej zarabiających finansowane są potrzeby całego miasta. Mimo że różni ludzie wnoszą różny wkład w “dobrobyt” miasta, korzystają z niego wszyscy na w miarę równych prawach. Dodatkowo, z pieniędzy tych bogatszych finansowane są np. różnego rodzaju świadczenia MOPS-u czy remont mieszkań komunalnych, z których oni nigdy nie skorzystają. To można określić mianem solidaryzmu społecznego. Ale nie różnicowanie opłat za dokładnie tę samą usługę. Równie dobrze można wprowadzić różne stawki za wstęp na basen. Masz dochód powyżej 2300 zł netto na osobę w rodzinie? Płacisz 16, a nie 8 zł za godzinę. Z twoich pieniędzy sfinansujemy pobyt na basenie rodziny, która ma znacznie niższe dochody.
Oczywiście są różne życiowe sytuacje. Niektórym osobom i rodzinom bezwzględnie trzeba pomóc. Dlatego najbardziej racjonalnym i sprawiedliwym rozwiązaniem byłoby pozostawienie jednej stawki opłaty stałej (np. 250 czy 300 zł), przy jednoczesnym wprowadzeniu osłon dla rodzin będących w naprawdę trudnej sytuacji życiowej.
Przyjęcie uchwały w zaproponowanym kształcie spowoduje tylko niepotrzebne napięcia, a przede wszystkim, będzie oznaczało podwójne “ukaranie” osób, którym są zaradne i pracowite.
Ludzie co wy za pierdoly piszecie w tych komentarzach ? Ja zarabiam średnio i moje dziecko właśnie się dostało do miejskiego zlobka, płacę niecałe 300 zl za 10 godzin opieki !! Wczesniej płaciłem w prywatnym 900 za 8 godzin i doplata za tylko dwie godziny wyszła 400 zl .. czyli płaciłem 1300 zl .. zarabiam normalnie i nawet jak opłaty w miejscu żłobku wzrosna o 100 procent to dalej będzie 600 zl . I co? Nie opłaca się pracować?
Coraz mniej mi się podoba bycie ogarniętym i zaradnym. Dlaczego na garbie moich podjętych ryzyk i finalnie sukcesów mają jeździć “słabsi”? Rozumiem koncept “wspierania” tych którym powinęła się noga, ale to co Miasto proponuje to jawna dyskryminacja i polityka równania w dół.
Wychodzi na to że lepiej jest przestać się starać, porzucić wyczerpującą, ale dobrze płatną pracę na rzecz choćby roznoszenia poczty (bo przecież listonoszy jak na lekarstwo!); i człowiek pooddycha świeżym(?) powietrzem, i machnie spacerek, powrzuca 50 awiz do skrzynek w blokach i fajrant :).
Proponuję zastanowić się co w 1650zł na dziecko jest. Miastu to jedno czy ode mnie zabierze 250 złotych więcej czy 250 złotych mniej zapłaci za usługę, prawda?
Może więc tym biedniejszym zaproponować “opiekę light”, gdzie dziecko będzie mogło spędzić w żlobku 6 zamiast 8 godzin i tym samym zmotywować naszych uboższych rodziców do poszukania lepiej płatnej pracy lub uelastycznienia swojego grafiku? Albo poszukać innej oszczędności żeby “oferta podstawowa” była faktycznie podstawowa.
Pójdę dalej w gdybania: miasto modelem “motywacyjnym” wyjdzie lepiej w dłuższej perspektywie. Lepiej zarabiający rodzice to więcej podatków (choćby tych od stosunku pracy), więcej podatków to już wymierna korzyść dla miasta które może budować nowe złobki, zwiększać “rodzinoprzyjazność”, skłaniać tym samym do przesiedlania się DO Katowic kolejnych rodzin. Same profity.
Ubożsi niczego nie stracą: w końcu dzieci będą bezpieczne przez czas kiedy rodzice będą w pracy, a to jest podstawowa funkcja tego typu instytucji.
Gdy nie było mnie stać na kiełbasę jadłem chleb z masłem i kombinowałem jak na tę zarobić, a nie oczekiwałem że ktoś mi odda dobrowolnie – lub zostanie zmuszony do tego – połowę swojej.
Ciekawe, że radni i p. Prezydent nie wymyślili, żeby oni i ich rodziny zostały zwolnione z opłat w ogóle, lub co najmniej żeby mogli korzystać z najniższych progów. Brawo miasto Katowice! Jak wspierać to kościoły i GKS!
Przede wszystkim polityka podatkowa państwa powinna być taka, żeby jedna osoba była w stanie zarobić na utrzymanie całej rodziny. Wtedy drugi z rodziców mógłby w pełnym wymiarze zająć się dziećmi. Niestety wygląda to obecnie tak, że drugie z rodziców musi iść do pracy po to, aby pokryć zobowiązania podatkowe: cała jego pensja idzie de facto na daniny płacone przez rodzinę różnym państwowym agendom (urząd skarbowy, urząd miasta, zus, nfz, vat i akcyza przy zakupach itd) i właśnie na żłobek, żeby w ogóle móc pracować.
Co innego, gdy ten rodzic chce pracować, choć nie musi. Cóż, taka jego wola i jego prawo, ale niech ponosi pełny koszt żłobka.
Zaś w przypadku samotnego rodzicielstwa (ale takiego rzeczywistego, a nie faktycznego konkubinatu) czy po prostu ubóstwa wsparcie, w tym na opłacenie żłobka, powinno być udzielane w ramach opieki społecznej.
Tak byłoby sprawiedliwie.
Miasto dopłaca do każdego miejsca w żłobku miejskim około 1.500 zł. W nowym podejściu – miasto będzie dopłacało nadal 1.500 zł dla rodzin z dochodem do 1.100 zł netto na osobę w rodzinie, 1.400 zł dla rodzin z dochodem do 2.300 zł netto (to ok. 9.700 zł brutto!) i 1.250 zł dla rodzin z dochodem wyższym. Truizmem jest twierdzenie o niesprawiedliwości – to właśnie sprawiedliwość. Przy wyższych dochodach to, że rodzina dostanie mniejsze o 150 zł dofinansowanie od miasta, nie powinno być problemem. Oczywiście – wszyscy chcemy by żłobki były bezpłatne, ale miasto musiałoby dopłacić do obecnych kosztów wynoszących ok. 32 mln zł, kolejne 21 mln zł. Miastu zależy na tym, by każde katowickie dziecko miało możliwość opieki żłobkowej – w tym roku zwiększyliśmy ofertę o 380 miejsc w żłobkach niepublicznych, które też dofinansowujemy kwotą 600 zł/ dziecko/miesiąc. Reasumując – mamy w Katowicach 949 miejsc w żłobkach miejskich (13 żłobków) i 1.685 miejsc w żłobkach niepublicznych. To prawie 100 % potrzeb. Myślimy o zwiększeniu dofinansowania miejsc w żłobkach niepublicznych – będzie to jednak zależało od sytuacji finansowej miasta.
Te “kolejne 21mln zł” to rozumiem że są już na finansowanie GKS-u zarezerwowane. Nie mówiąc o budowie stadionu bo na to się pożyczy…
Może to jest taka strategia żeby zrobić coś mega absurdalnego na mega skalę żeby nikt nie zauważył takich drobnostek jak wydatki na żłobki (taka moja teoria spiskowa). Swoją drogą podziwiam ludzi, których nie wzrusza taka skala niegospodarności. Każda kontrowersyjna decyzja o opłatach i nakładach miasta powinna być przytaczana w kontekście wydatków na GKS i budowę stadionu. W przeciwnym wypadku można przypadkowo wywnioskować, że zarządcy naszego miasta dbają o zabytki lub o miejsca w żłobkach, czy jak z wypowiedzi Pana prezydenta – troszczą się o finanse miasta.
Panie prezydencie, Pan uważa, że płacenie ze tę samą usługę wyższej kwoty przez rodziny lepiej zarabiające jest w porządku. W kontekście tego, że z podatku dochodowego osób lepiej zarabiających miasto dostaje więcej pieniędzy niż z podatku gorzej zarabiających, różnicowanie opłat za żłobek jest niesprawiedliwe i jest to w porządku. Każdy zostanie przy swoim zdaniu. Natomiast możemy się zgodzić, że opieka żłobkowa w Katowicach jest coraz lepsza i ogólnie rodzice nie płacą zbyt dużo.
Nie , Panie Prezydencie, nie wszyscy chcemy, żeby żłobki były bezpłatne, nie wszyscy chcemy, żeby transport miejski i inne usługi były bezpłatne. Chcemy żeby były dostępne, ale finansowane przez tych, którzy z nich korzystają. Chcemy żeby była konkurencja także na rynku usług publicznych. Jeśli żłobek będzie za drogi, żebym mógł dziecko posłać do tańszego, jeśli wywóz odpadów jest mi za drogi, to żebym mógł wybrać tańszy (opcja już od lat w Polsce niedostępna), wreszcie jeśli ogół podatków i opłat związanych z życiem w danym mieście (czy państwie) jest zbyt wysoki, to emigruję… Czemu się Państwo dziwicie, że liczba mieszkańców w Katowicach spada?
To czego chcemy, to niskich podatków, prostego i sprawiedliwego, i rzadko zmienianego prawa, taniego państwa, silnego siłą swoich obywateli, zamożnego zamożnością swoich obywateli, wolnego wolnością swoich obywateli.
Żali się Pan czy chwali? Duże zarobki ma Pan jak można wywnioskować z komentarza, a mimo to narzeka. Jeśli nie chcemy by miasto pełniło funkcji społecznej czyli bardziej wspierało biednych, a mniej wspierało bogatych to płaćmy wszyscy po 1650zł za każde dziecko. Pana dziecko też jest dofinansowane bo nie płaci Pan 1650zł tylko znacznie mniej. Jeśli Pan nie chce dokładać się do biednych, to ja powiem że nie chce się dokładać wogóle do żłobków bo nie korzystam ze żłobka i proszę mi oddać moje 1650zł razy ilość żłobkowych dzieci podzielone przez ilość podatników. W ten sposób powstałby kraj egoistów gdzie każdy patrzy tylko na siebie. Lepiej sobie radzę bo jestem wogóle lepszy niż ten plebs co sobie gorzej radzi. Wszystko co mam, mądrość, spryt, pieniądze zawdzięczam tylko sobie.
Nie zgadzam się z Pana podejściem.
Miasto czy ktokolwiek inny nie jest od tego by różnicować ludzi pod względem ich majętności. To jakieś nawyki rodem z PRL. Jeszcze tylko brakuje byśmy bogatych zaczęli nazywać spekulantami i kułakami.
Przypominam, że wysoko uposażeni płacą już wyższe stawki PIT.
Nikt nikomu nie broni być bogatym – często bogactwo bierze się z ciężkiej pracy i podjętego ryzyka.
Idąc dalej to może uczniowie, którzy się dobrze uczą oddadzą część swoich ocen słabszym uczniom?
Może Kamil Stoch, skoro tyle wygrywa, odda część zwycięstw np. Rosjanom, bo im jakoś słabiej idzie..
Moje przykłady są przerysowane ale chciałem pokazać absurd Pana toku myślenia.
Cena za żłobek powinna być jedna dla wszystkich.
Jeżeli kogoś nie stać są odpowiednie instytucje (np. MOPS), które przejmą za tę osobę część zobowiązań.
Kolejny taki komentarz tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że polska szkoła już mało czego uczy. Nie uczy np. czytania ze zrozumieniem.
Środki na żłobki można pozyskać obcinając inne zbędne wydatki. Można np. przestać wspierać GKS. I nie mówię o szkółkach młodzieżowych ale o tych panach co się bawią w “zawodową” piłkę.
ZGADZAM SIĘ, wydawanie naszych pieniędzy na GKS , panteon Górnośląski, kościoły to jest ??? A na dofinansowanie żłobka, czy przedszkola dla mniej zamożnych nie ma ? WSTYD
dokladnie pieniadze na potrzeby budzetowe na drzewach nie rosna.
Polityka Spoleczna M.Krupy i jego ekipy no nie do zaakceptowana od dawna.
5 kościołów, wieża i willa. Miasto wyłoży pieniądze na zabytki