Miasto ogłosiło przetarg na odbiór odpadów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że nie musiało tego robić. Obowiązujące przepisy pozwalają zlecić tę usługę spółce komunalnej, czyli w przypadku Katowic, Miejskiemu Przedsiębiorstwu Gospodarki Komunalnej. Zamiast tego, jest przetarg. Oficjalnie władze miasta liczą, że to spowoduje osiągnięcie atrakcyjnej ceny, a w konsekwencji przełoży się na dobrą stawkę za odbiór odpadów dla mieszkańców. W rzeczywistości może jednak chodzić o coś innego.
Po wejście w życie tzw. ustawy śmieciowej, kiedy to odpady komunalne stały się własnością gmin, ich odbiorem i zagospodarowaniem zajmuje się w Katowicach MPGK. Za pierwszym razem spółka została wyłoniona w przetargu. Innych oferentów nie było. Potem zmieniły się przepisy i w przypadku, gdy gmina ma swoją spółkę śmieciową, przetargu ogłaszać nie musi. Dlatego w 2017 roku MPGK dostało czteroletnią umowę bez przetargu. Wszystko wskazywało na to, że tak będzie i tym razem. – Mieliśmy zapewnienia, że będziemy nadal zajmować się odbiorem odpadów na podstawie umowy in-house. Ogłoszenie przetargu było dla nas zaskoczeniem – słyszymy w MPGK.
Teoretycznie do przetargu może stanąć każde przedsiębiorstwo, które spełni kryteria. Jest kilka dużych podmiotów w Polsce, które mogłyby złożyć ofertę. Jedna w rzeczywistości przejęcie obsługi tak dużego miasta jak Katowice byłoby bardzo trudne. To nie mała gmina z dominującą zabudową jednorodzinną, w której dostarcza się worki na odpady. W Katowicach MPGK opróżnia około 37 000 różnego rodzaju pojemników. Gdyby przetarg wygrała inna firma, musiałaby dostarczyć taką liczbę kontenerów. Do tego dochodzi utworzenie czterech PSZOK-ów, czyli punktów selektywnej zbiórki odpadów. Tego nie da się zrobić z dnia na dzień.
Kiedy kilka tygodni temu został ogłoszony przetarg, zadaliśmy miastu kilka pytań. Zapytaliśmy m.in. dlaczego MPGK nie dostanie kolejnej umowy bez przeprowadzenia postępowania przetargowego i czy powodem jest to, że władze miasta nie są zadowolone z dotychczasowej pracy swojej spółki. Odpowiedź biura prasowego była mocno lakoniczna. – Usługi są realizowane zgodnie z umową, ale względy proceduralno-organizacyjne zadecydowały o przetargu w podstawowym trybie zamówień publicznych.
O jakie względy procoduralno-organizacyjne chodzi, nie wiadomo. Zwłaszcza że, jak wspomnieliśmy wyżej, ustawa daje możliwość powierzenia odbioru i zagospodarowania odpadów komunalnej spółce bez przetargu. Jak powiedział nam wiceprezydent Mariusz Skiba, któremu podlega wydział kształtowania środowiska i sprawy odpadów, przetarg został ogłoszony po to, żeby osiągnąć jak najlepszą dla miasta cenę. – Prezydent pokazuje tym samym, że liczy się dla niego przede wszystkim dobro mieszkańców, którzy przecież płacą za odbiór odpadów. Dopiero na drugim miejscu jest interes spółki MPGK. Liczymy, że konkurencja wymusi zaproponowanie dobrych stawek, z korzyścią dla mieszkańców.
To wersja oficjalna. Nieoficjalnie, mało kto wierzy w to, że jakaś inna firma przystąpi do przetargu, a nawet jeśli, że będzie w stanie spełnić jego wymagania. O co więc naprawdę chodzi?
Prawdziwe powody mogą być dwa. Od kwoty osiągniętej w przetargu bezpośrednio będzie zależeć stawka opłaty śmieciowej dla mieszkańców. Właściwie nie ma możliwości, żeby cena nie wzrosła, podobnie jak dzieje się to w innych miasta. Teraz chodzi tylko o to o ile i na kogo będzie można to “zrzucić”. Gdyby prezydent powierzył MPGK odbiór odpadów bez przetargu, musiałby się tłumaczyć z ewentualnej podwyżki. Nawet jeśli obiektywnych kryteriów nie da się przeskoczyć, i tak odpowiedzialność spadłaby na niego, a przecież nikt nie lubi być kojarzony z podwyżkami. Teraz, jeśli trzeba będzie podnieść stawki, to “winne” będzie MPGK lub inna firma, która go wygra. Prezydent będzie mógł powiedzieć, że na cenę w przetargu nie ma żadnego wpływu, a stawki dla mieszkańców są tylko konsekwencją kwoty zaproponowanej przez zwycięską firmę.
Drugi powód, to “uwolnienie” możliwości świadczenia komercyjnych usług dla MPGK. Obecnie, wykonywanie zadań powierzonych przez miasto (jako właściciela) musi stanowić co najmniej 90% działalności spółki. Mówiąc inaczej, MPGK może generować tylko 10% swoich przychodów z działalności komercyjnej. Czyli np. może zawierać ograniczoną liczbę umów na odbiór odpadów z firmami prywatnymi, jak sklepy, restauracje czy lokale usługowe. Jeśli wygra odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych w przetargu, wówczas to ograniczenie nie będzie obowiązywać. Być może władze Katowic kalkulują właśnie w ten sposób. Uważają, że MPGK powinno dać niższą stawkę, niż wynikałoby to z obiektywnych przesłanek, bo będzie mogło sobie “dorobić” na rynku komercyjnym.
Wyłoniona w przetargu firma będzie obsługiwać miasto przez cztery lata, od 1 lipca 2021 do 30 czerwca 2025. Szacunkowa wartość zamówienia to 244 424 388 zł netto. Rocznie daje to więc 61,106 mln zł. Na podstawie obecnie obowiązującej umowy MPGK dostaje rocznie szacunkowo 62,2 mln zł netto (25,4 mln zł za odbiór i 36,8 mln zł za zagospodarowanie odpadów). Wychodzi więc na to, że władze Katowic liczą, że cena osiągnięta w przetargu będzie minimalnie niższa niż obecna. W świetle podwyżek cen odbioru śmieci niemal we wszystkich okolicznych gminach, to założenie bardzo optymistyczne.
W przetargu, w którym oferty można składać do 16 lutego 2021, najistotniejsza będzie cena (waga 60), potem lokalizacja bazy magazynowo-transportowej (10), termin utworzenia 4 Gminnych Punktów Zbierania Odpadów (15), instalacja komunalna (5), flota pojazdów służąca do realizacji zadania (5) i biuro obsługi klienta (5).
Biorąc pod uwagę, że MPGK ma zarówno PSZOK-i, jak i flotę oraz odpowiednią instalację, trudno oczekiwać, że ktoś będzie w stanie przebić jego ofertę. No chyba, że zaproponuje bardzo niską cenę. Warunki przetargu, m.in. konieczność obsługi w ostatnim czasie miasta powyżej 200 tys. mieszkańców czy posiadanie odpowiedniej dużej liczby specjalistycznych pojazdów powinny gwarantować, że oferty nie złożą firmy “koguciki”.