Reklama

Pustki w katowickich szkołach. Do niektórych przyszło tylko jedno dziecko

Ł. K.
Nauczyciele w Katowicach przyszli dzisiaj do szkół, ale nie do pracy. Z kolei uczniowie nie zawsze wiedzą czy mogą wejść do środka. Do niektórych placówek przyszło jedno dziecko i trzeba się nim zająć. Pierwszego dnia strajku odwiedziliśmy kilka szkół w Katowicach.

Nauczyciele siedzą w szkołach, a uczniowie w domach. Pierwszego dnia ogólnopolskiego strajku nauczycieli większość dzieci nie przyszła do szkoły. Nauczyciele przyszli po to, żeby podpisać listę obecności w komitetach strajkowych, ale lekcji nie prowadzą. Jak powiedziała nam Katarzyna Piotrowska, dyrektor III LO im. Adama Mickiewicza, już w piątek uczniowie zostali poinformowani, że w poniedziałek lekcje się nie odbędą. Szkoła jest przygotowana do prowadzenia zajęć wychowawczo-opiekuńczych na wypadek, gdyby jednak ktoś przyszedł. Tu na korytarzach jest pusto, ale w innych placówkach bywa różnie. Przed wejściem do VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie przy ul. 3 Maja spotkaliśmy dwójkę uczniów. – Nie wiemy czy wejść do środka – mówią. W środku zajęcia prowadzi dyrektorka, bo rano pojawiło się tu około 50 osób, czyli około 10% wszystkich uczniów. Będą ją zmieniać inni nauczyciele, którzy nie przystąpili do strajku. To m.in. księża, którzy na co dzień prowadzą katechezę. Duchowni nie dostali zgody od biskupa na dołączenie do nauczycieli. Strajkujący nauczyciele w pracy muszą się pojawić i siedzieć w szkole tyle godzin, ile spędziliby normalnie pracując. W komitecie strajkowym w Szkole Podstawowej nr 10 dowiedzieliśmy się, że rano przyszedł jeden uczeń. Podobnie było w Zespole Szkolno – Przedszkolnym nr 3 w Dąbrówce Małej. Jak powiedziała nam jedna ze strajkujących nauczycielek, atmosfera jest spokojna. – Wszyscy zastanawiamy się co będzie dalej – mówi.

W Katowicach do protestu nauczycieli nie przystąpiła około połowa przedszkoli i jedna szkoła podstawowa w Murckach.


Tagi:

Komentarze

  1. grz 9 kwietnia, 2019 at 4:24 pm - Reply

    zlikwidować wszystkie programy 500+ itd. i inne “wsparcie” dla niezaradnych, czy wręcz głupich i nieudolnych życiowo. wtedy starczy na podwyżki i dla nauczycieli i dla pielęgniarek i dla wielu grup zawodowych opłacanych bardzo słabo.

  2. Tadeusz 9 kwietnia, 2019 at 9:14 am - Reply

    “Strajkujący nauczyciele w pracy muszą się pojawić i siedzieć w szkole tyle godzin, ile spędziliby normalnie pracując.”
    Czyli 18 godzin tygodniowo. Reszta czasu pracują w domu przygotowując się do lekcji, sprawdzając klasówki uczniów.
    Tylko jakich lekcji, jakie klasówki. A my dziadkowie w tym czasie pracujemy ze swoimi wnukami. Dobrze, ktoś powie że tak trzeba, mamy obowiązek, kochamy swoje dzieci, wnuki. Tylko co z obowiązkiem nauczycieli.
    Jako emeryt przepracowałem 46 lat. Dostałem 2,89% rewaloryzacji emerytury. W głowie się nie mieści 30% podwyżki na raz. Mało zarabiają. Zgadza się. Tylko jaki rząd jaki budżet jest w stanie jednorazowo ponieść takie wydatki. Przecież to jest płacone z naszych podatków, A wyższych podatków też nie chcemy. A i jeszcze może tu chodzi o emeryturę +. Jeżeli to zadowoli nauczycieli jestem gotowy zrezygnować. Tylko to może załatwi 1-3 % podwyżki. A gdzie jest Wasza misja??? Takim sposobem nie zapracujecie na autorytet.

Dodaj komentarz

*
*