W tym roku GKS Katowice dostał już z budżetu miasta prawie 6 mln zł. Do tego dochodzą pieniądze z MPGK. Dla klubu to jednak wciąż za mało. Tym razem prezesi GKS-u wnioskują o 3,7 mln zł.
Na dzisiejsze posiedzenie komisji promocji, kultury i sportu zostały zaproszone władze klubu. Prezesi przedstawili finansową sytuację sportowej spółki i plany na najbliższe lata. Z zaprezentowanych danych wynika m.in. że w ubiegłym roku GKS najwięcej wydawał na płace piłkarzy i pracowników. Łącznie były to ponad 4 ml zł (4,046 mln zł). Do tego trzeba doliczyć wydatki na ubezpieczenie społeczne w wysokości 589 000 zł. To i tak nieco mniej niż w poprzednich dwóch latach, kiedy to na wynagrodzenia przeznaczanych było 4,587 mln zł w 2013 i 4,875 mln zł w 2012 roku (do tego ubezpieczenia społeczne odpowiednio 660 000 zł i 711 299 zł). Biorąc pod uwagę całość kosztów funkcjonowania klubu, które według obliczeń prezesów wyniosły w 2014 roku 6,894 mln zł, wydatki poniesione na płace stanowią około 67 % tej kwoty. Ile więc zarabiają piłkarze? Na moje pytanie o płacowe “widełki”, zadane podczas obrad komisji, prezes GKS-u Wojciech Cygan nie chciał odpowiedzieć. Stwierdził tylko, że w klubie funkcjonują zawodnicy, którzy mają stypendia w wysokości 300 zł (!) oraz piłkarz, który zarabia powyżej 10 tys. zł. Dotarłem jednak do wyliczeń, które kilka miesięcy temu przygotował właśnie Cygan, a którymi nie chciał się dzisiaj pochwalić. Wynika z nich, że średnia pensja w dziale sportowym GKS-u (obejmującego m.in. piłkarzy i sztab szkoleniowy) wynosiła w minionym sezonie 7 182 zł brutto. W pozostałych działach płace były niższe (średnia to 4 071 zł). Prezes GKS-u przypomniał za to, że jeszcze w 2012 roku na liście płac było 14 zawodników, którzy zarabiali powyżej 15 tys. zł miesięcznie!
Skąd klub bierze pieniądze na swoją działalność? W zdecydowanej większości od miasta. Tylko w tym roku GKS dostał z miejskiego budżetu 5,9 mln zł, a właśnie poprosił o kolejne 3,7 mln zł. Jak mówi prezes, przyznanie takiej kwoty pozwoliłoby spłacić około 1 mln zł z prawie 4 mln zł długu.
Żeby zobaczyć skalę finansowego wsparcia miasta dla GKS-u, warto prześledzić wydatki i przychody klubu w minionym roku. Te pierwsze wyniosły wspomniane już 6,894 mln zł. Do tego trzeba jednak dodać 1,819 mln zł na spłatę długu. Klub wydał więc w minionym roku 8,713 mln zł. Ile w tym samym czasie zarobił? Z danych przygotowanych przez GKS wynika, że podstawowe źródła dochodu są cztery. Od sponsorów i przychodów komercyjnych klub pozyskał 1,298 mln zł. Sprzedaż karnetów i biletów przyniosła 390 tys. zł. Z praw do transmisji klub zarobił 250 tys. zł. Z kolei na transferach oraz z premii z PZPN do kasy GKS-u wpłynęło 70 tys. zł. Łącznie daje to około 2 mln zł. Łatwo więc policzyć, że miasto dołożyło w ubiegłym roku do funkcjonowania klubu (i spłaty przez niego zadłużenia) ok. 6,7 mln zł. Innymi słowy, budżet GKS-u w prawie 77 % opiera się na pieniądzach miasta. To wcale nie koniec. Gmina dotuje GKS również poprzez swoją spółkę, czyli Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. Każdy mieszkaniec, chcąc nie chcą, płacąc za wywóz śmieci, sponsoruje też GKS. W jakiej wysokości, tego nie wiadomo. Wojciech Cygan zasłania się tajemnicą handlową. Moim zdaniem, niesłusznie, dlatego złożę wiosek o dostęp do informacji publicznej, żeby poznać tę kwotę.
Czarno na białym widać więc, że GKS Katowice nie istniałby gdyby nie miasto, które jest jego większościowym udziałowcem. I na razie nic nie wskazuje na to, żeby ktoś przejął od gminy finansowanie klubu. Choć jak przyznaje wiceprezydent Krzysztof Mikuła, to co obecnie robi miasto, jest “pewnego rodzaju protezą“.
Prezesi GKS-u wyznaczyli przed piłkarską drużyną cel, jakim jest awans w ciągu dwóch lat do ekstraklasy. Z kolei do 2020 roku GKS ma być jednym z 10 najlepszych klubów w Polsce. Plany ambitne, choć zdecydowanie na wyrost.
Na komisji promocji, kultury i sportu padły też zapowiedzi w sprawie budowy miejskiego stadionu (więcej o tym tutaj).
Zdjęcie archiwalne. Fot. Maciej Jarzębiński
ja na GieKSe chodzę od lat 90-tych i cieszę się, że z moich podatków idą pieniądze na kulturę (m.in.) NOSPR, parki (m.in. Bogucicki) i sport czyli GKS ! razem z wnukami mogę ich zabrać na mecz drużyny z ich miasta. Mam nadzieje, że w ekstraklasie UM zacznie dawać mniej pieniędzy, ale do tego potrzeba stadionu i ekstraklasy a narazie niech UM spokojnie sponsoruje GieKSe. A Pan PAnie Żadło pisze o Śląsku a nie jest PAn ze Śląska ! Proszę nie pisać o Łodzi bo tam UM zbuduje ogromne dwa stadiony (a nawet trzy) też z PAństwowych pieniędzy !!
Panie Zbyszku, pewnie pan nie wie, że patologia w postaci finansowania klubów z publicznych pieniędzy, za naszą zachodnią granicą jest zakazana. Po drugie, pisząc o Łodzi miałem na myśli pompowanie pieniędzy w klub, a nie w stadion. Swoją droga dobry przykład, większą głupotę niż dwa stadiony dla dwóch niemal nieistniejących klubów trudno sobie wyobrazić. Co do bzdurnego zarzutu czy ktoś może pisać o czymś czy też nie, bo mieszka tu lub tam, to jak długo trzeba mieszkać w mieście, żeby się nim zawodowo zajmować? 15 lat to mało? Pan może i całe życie mieszka na Śląsku, ale jakoś na szerokie spojrzenie na różne sprawy to nie wpływa.
Bez miejskich/państwowych pieniędzy istniało by w Polsce tylko kilka klubów (Wisła, Cracovia, Legia,Termalica,Lechia i…chyba tyle), które i tak grają na stadionach wybudowanych z miejskiej kasy. Dlatego nie ma się co tak podniecać sytuacją w Katowicach.
Bez miejskich pieniędzy nie istniały by też teatry, opery itp. No, ale jak ktoś chce się na siłę do czegoś przyczepić, to zawsze coś znajdzie.
Panie Grzegorzu, cenię pana dziennikarstwo, ale widzę, że GieKSa, to pana obsesja.
Traci pan wiarygodność, jak dziennikarze TVN-u mający obsesję na punkcie jednej partii.
Pozdrawiam
Tom
Zapomniał pan o Lechu Poznań czy Zawiszy Bydgoszcz. Zresztą, nie trzeba daleko szukać. Rozwój Katowice osiąga sukces sportowy przy minimalnym wsparciu miasta. Proszę też zauważyć, że z największą patologią, jeśli chodzi o wydawanie publicznych pieniędzy na “zawodową” piłkę, mamy do czynienia na Śląsku (albo jak kto woli w woj. śląskim). Myślę, że przypadek Górnika Zabrze trafi do encyklopedii pod hasłem jak marnować gminne pieniądze. W kolejce do tego hasła są też GKS Katowice, GKS Tychy (III liga na nowym stadionie!), Ruch Chorzów, Piast Gliwice, Zagłębie Sosnowiec czy częściowo Podbeskidzie B-B. Chyba nikogo nie pominąłem. Spoza regionu najbardziej jaskrawym przypadkiem finansowej patologii jest Korona Kielce. A można inaczej. Jakoś miasto nie zamierzało ratować Floty Świnoujście czy bardzo zasłużonego dla polskiej piłki Widzewa Łódź (ŁKS-u zresztą też). Gdzieniegdzie zdrowe myślenie przeważa, u nas niestety nie. Powtórzę to po raz kolejny, zadaniem własnym gminy nie jest sponsorowanie czy też utrzymywanie profesjonalnych drużyn sportowych. Zresztą w ustawie o samorządzie gminnym nie pojawia się nawet w tym kontekście słowo sport, a jedynie kultura fizyczna. To też o czymś świadczy.
Miejski organizm urzędniczy i jego sportowe odnogi to ciało zbudowane z protez.