Rusza akcja protestacyjna policjantów. W jej trakcie na komendach i radiowozach będą powiewały związkowe flagi. Jednak przede wszystkim policjanci będą pouczali zamiast wystawiać mandatów. Jeśli rząd nie zareaguje, to mundurowi wyjdą na ulice. Ale tym razem nie na patrol.
Uposażenia zamrożone od 2009 roku, braki kadrowe i ogrom pracy, który muszą wykonać funkcjonariusze w trakcie służby. Policjanci skarżą się już od dłuższego czasu na warunki pracy. Teraz chcą jeszcze bardziej zwrócić uwagę na swoje problemy. Dzisiaj ruszyła ogólnopolska akcja protestacyjna. Policjanci domagają się podwyżek, ale to nie jedyny postulat. Chcą płatnych nadgodzin, płatnych w stu procentach 30 dni zwolnienia lekarskiego czy powrotu do dawnego systemu emerytalnego. Jak mówią związkowcy, na razie kończy się na rozmowach i deklaracjach, a chodzi o konkrety. – Nas interesuje, żeby pan minister pod każdym z naszych postulatów podpisał termin jego wdrożenia i to porozumienie, tak złożone, zostało podpisane przez nasz zarząd główny, jak i stronę ministerialną – mówi Jacek Bryła, wiceprzewodniczący zarządu wojewódzkiego NSZZ Policjantów Województwa Śląskiego. Na razie protest ma być łagodny. Policjanci podejmując interwencję wobec sprawców wykroczeń będą stosowali pouczenia. Wszystko w granicach prawa i przepisów. – Pouczenia będziemy stosować do momentu, w którym strona ministerialna nie przedstawi konkretnych zapisów – mówi Bryła. Pierwszego dnia akcji mundurowych MSWiA zareagowało i opublikowało swoje stanowisko. “MSWiA zależy, aby funkcjonariusze otrzymywali za swoją służbę godne wynagrodzenie. Niestety w tej kwestii mamy do czynienia z wieloletnimi zaniedbaniami. Rząd Prawa i Sprawiedliwości systematycznie podnosi uposażenia funkcjonariuszy, a także wynagrodzenia pracowników cywilnych służb” – czytamy w komunikacie ministerstwa. Policjanci czekają na kolejny ruch ze strony rządu. Nie wykluczają, że we wrześniu wyjdą na ulice.