Nowy pełnomocnik rządu zapewnia, że powstanie największego w Polsce lotniska jest możliwe w ciągu 10 lat. Inwestycja miałaby łączyć transport powietrzny, drogowy i kolejowy. Jeśli powstanie Centralny Port Komunikacyjny, to niewykluczone, że część innych lotnisk trzeba będzie zamknąć.
Pomysł budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) zakłada utworzenie największego lotniska w Polsce z rozbudowaną siecią drogową i kolejową. Powstanie CPK ma na celu nie tylko odciążenie najbardziej obleganych portów lotnicze. W przyszłości lotnisko miałoby stać się najważniejszym węzłem komunikacyjnym w tej części Europy. Dyskusja podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego pokazuje, że to potrzebna inwestycja. Głównie ze względu na ograniczenia portu w Warszawie. – My pewnych liczb nie jesteśmy w stanie przeskoczyć – mówił Mariusz Szpikowski, dyrektor Przedsiębiorstwa Państwowego “Porty Lotnicze”, które zarządza Lotniskiem Chopina. W zeszłym roku obsłużyło ono ok. 12,8 mln pasażerów. Jednak warszawskie lotnisko coraz gorzej radzi sobie z tak dużym ruchem, a perspektywy rozwoju są ograniczone. Chociaż CPK mógłby częściowo rozwiązać te problemy, to możliwe, że konieczne byłoby zamknięcie niektórych lotnisk. Dotyczyłoby to głównie tych położonych w środkowej części kraju, w tym Chopina. To dlatego, że najbardziej prawdopodobną lokalizacją dla CPK jest województwo mazowieckie lub łódzkie.
Losy pozostałych portów regionalnych raczej nie budzą obaw. – Nie powinniśmy się martwić o lotniska regionalne. One nie będą miały problemu – mówił Piotr Samson, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Wśród tych, które, po powstaniu CPK, nadal będą potrzebne wymieniono m.in. lotnisko w Pyrzowicach. Droga do realizacji państwowego portu wydaje się jeszcze bardzo długa. Jednak zdaniem Mikołaja Wilda, nowego pełnomocnika rządu ds. CPK, jego budowa w ciągu 10 lat jest możliwa. – Pozyskanie finansowania nie jest problemem – zapewniał Wild. Szacowany koszt inwestycji to 20-30 mld zł.