Dwa poważne zarzuty mogą zostać przedstawione 25-latkowi ze Świętochłowic, który ukradł tramwaj i przejechał nim z Katowic do Chorzowa, po drodze zabierając pasażerów.
Informacja o mężczyźnie, który postanowił ukraść z zajezdni w Katowicach, obiegła dzisiaj wszystkie media. W większości komentujący żartują z całej sytuacji. Jednak powodów do śmiechu nie będzie miał 25-latek, który czeka na przedstawienie zarzutów.
Przypomnijmy, że 25-letni mieszkaniec Świętochłowic w nocy z piątku na sobotę wszedł na teren zajezdni tramwajowej w Zawodziu, przy ul. 1 Maja. Wsiadł do uruchomionego i niepilnowanego przez nikogo tramwaju PESA 2012. 20 minut po północy wyjechał stamtąd w kierunku centrum Katowic i pokonał około 10-kilometrową w ciągu 45 minut. Dopiero reakcja innego motorniczego, który zauważył bardzo wolno poruszający się skład z numerem 33 (taka linia nie istnieje), pozwoliła na zatrzymanie tramwaju. Najpierw starano się wywołać „motorniczego” przez radiotelefon. Kiedy to się nie udało, zadecydowano o zdalnym wyłączeniu napięcia w sieci. Tramwaj z pasażerami w środku, którzy wsiadali do pojazdu po drodze, został unieruchomiony.
– Zatrzymanie mężczyzny przebiegało w spokojny sposób. Tramwaj został unieruchomiony w centrum przesiadkowym w Chorzowie. Funkcjonariusze nie mieli z tym problemu – mówi mł. asp. Karol Kolaczek, pełniący obowiązki oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji w Chorzowie. W trakcie zatrzymania na chorzowskim rynku mężczyzna nie uciekał i oddał się w ręce mundurowych, 25-latek był trzeźwy. Nie był jednak w stanie wyjaśnić, dlaczego ukradł pojazd o wartości 7 mln zł. Mężczyzna, który nie posiada stosownych uprawnień do kierowania tramwajem, ma usłyszeć zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym oraz kradzieży z włamaniem. Za takie czyny grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. Zarzuty powinny zostać przedstawione zatrzymanemu jeszcze dzisiaj w Prokuraturze Rejonowej w Chorzowie. Dodatkowo policja wystąpiła z wnioskiem o areszt dla mieszkańca Świętochłowic.
Tramwaje Śląskie będą prowadzić swoje wewnętrzne postępowanie. – Po pierwsze, musimy sprawdzić, dlaczego wagon, który był włączony został bez opieki. Po drugie, dlaczego opuścił teren zajezdni. Będziemy sprawdzać zapisy z monitoringu, żeby ustalić dlaczego ochrona nie zadziałała w tej sytuacji – mówi Andrzej Zowada, rzecznik prasowy Tramwajów Śląskich.
W trakcie przejazdu nikomu nic się nie stało, a tramwaj wrócił nieuszkodzony do zajezdni.
Nie powinno się pochwalać tego typu zachowań i postępowań ale ten facet zasługuje na medal. Cały zarząd Tramwajów Śląskich i firma ochroniarska powinny natychmiast wylecieć na zbity pysk. Tramwaj to nie batonik lub cukierek który można ukraść w sklepie.
to dyrekcja zajezdni powinna być zwolniona !
Kogoś w tej prokuraturze chyba poniosła fantazja z tym zagrożeniem katastrofą w ruchu lądowym. Z tym włamaniem też mogą mieć problem skoro tramwaj stał otwarty i odpalony.
Zagrożenie spowodowania katastrofy w ruchu lądowym musi być REALNE. Facet nie spowodował przecież żadnej kolizji ani wypadku a więc nie mamy do czynienia z zagrożeniem REALNYM.
Oczywiście, że nie. Każdy kto wsiada bez uprawnień musiałby mieć taki zarzut z automatu, a to absurd. A za ten bezpodstawny areszt to jeszcze Skarb Państwa będzie musiał mu zapłacić.
miał chłop fantazje tylko jak można zapindolic tramwaj z zajezdni
[…] Więcej informacji o zatrzymaniu 25-latka ze Świętochłowic i zarzutach, jakie ma usłyszeć TUTAJ. […]