Nieudacznicy i kolesie. Tak związkowcy nazywają osoby obsadzane na najważniejszych stanowiskach w JSW i spółkach z nią powiązanych. Dzisiejsze pikiety były ostrzeżeniem dla PiS-u.
Nie tak miało być w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Związkowcy dali dzisiaj wyraz swojemu niezadowoleniu. Pojawili się w przed siedzibą JSW, później w Mikołowie odwiedzili biuro europosłanki Izabeli Kloc, a finałem ich dzisiejszych objazdowych pikiet była wizyta w Katowicach. – Zarząd wyłoniony niby w konkursie, ale to są ludzie obsadzeni przez polityków – mówi Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej Solidarności.
– Ta grupa ludzi chce się nachapać. Czy pan, panie premierze, daje na to przyzwolenie? Przyjechaliśmy tu z petycją – mówi Sławomir Kozłowski, przewodniczący ZOK NSZZ „Solidarność” JSW S.A. i dodaje, że oczekuje od Mateusza Morawieckiego interwencji w sprawie tego, co dzieje się w spółce.
Chodzi nie tylko o personalne zmiany, które nie podobają się górnikom. To również problem z odbiorem zakontraktowanego węgla przez państwowe spółki energetyczne, a więc z rozliczeniem 2020 roku. Ta sytuacja wywołuje obawy górników, którzy przypominają sobie 2015 rok. – Za złe decyzje prezesi odejdą, a zapłacą załogi. Wtedy banki nie przyszły do rządu, przyszły do związkowców i ludzi, żeby podpisali gwarancję, że zrzekną się wynagrodzenia i do tego barbórki, „czternastki” i węgla – wyjaśnia Hutek.
Dzisiaj w biurze poselskim Mateusza Morawieckiego przy ul. Warszawskiej związkowcy złożyli petycję. Jeśli ich apele nie zostaną wysłuchane, to zamierzają po raz kolejny protestować w stolicy.
Ciekawe czy Morawiecki kiedykolwiek odwiedził swoje biuro poselskie.
Ci kolesie myślą ze mamy 1921 a nie 2021. Zamiast pikiet może by zajęli się rentownością spółki