Mężczyzna przyszedł na komisariat i zgłosił, że ktoś ukradł mu samochód. Niewiele czasu zajęło funkcjonariuszom ustalenie, że żadnej kradzieży nie było Teraz właściciel sam ma problemy. Usłyszał już zarzuty składania fałszywych zeznań i zawiadomienia o przestępstwie, którego nie było.
Właściciel samochodu marki Kia o wartości ok. 50 tys. zł twierdził, że jego auto znikneło z ul. Morcinka w zeszłym tygodniu, 16 października. Policjanci od razu zaczęli szukać samochodu. Przesłuchiwali świadków i przeglądali miejski monitoring. Na jednym z nagrań zauważyli poszukiwany samochód, który poruszał się niedaleko wskazanego miejsca kradzieży. Nagranie zostało wykonane krótko po tym, jak miało do niej dojść. Okazało się, że w aucie siedzi sam właściciel. Policja nie wyklucza, że mężczyzna zgłosił kradzież, bo nie mógł znaleźć swojego pojazdu. Przyjechał do Katowic z innego miasta. Teraz 44-latek będzie musiał wyjaśnić przed prokuraturą dlaczego złożył fałszywe zeznania.