Reklama

Zatrudnienie byłego szefa KZK GOP w PKM Katowice to strzał w kolano [KOMENTARZ]

Roman Urbańczyk.

Grzegorz Żądło
Przez kilkanaście lat Roman Urbańczyk był niezatapialny. Mimo że KZK GOP był kojarzony jednoznacznie negatywnie, on trwał i trwał na stanowisku szefa związku. Aż w końcu nadeszła metropolia i nastał Zarząd Transportu Metropolitalnego. Sztandar KZK GOP trzeba było wyprowadzić. Urbańczyka również. Okazuje się jednak, że nie wszyscy o nim zapomnieli. Prezydent Katowic dał mu właśnie pracę w swoim PKM-ie.

Ta decyzja ucieszy z pewnością nie tylko pasażerów, ale też kierowców autobusów. Ci od końca marca są w sporze zbiorowym z zarządem PKM. Chcą m.in. podwyższenia stawki godzinowej o 2 zł, rocznej premii dodatkowej w wysokości 700 zł brutto, poprawienia warunków pracy (np. takich rozwiązań, żeby kierowcy mogli spokojnie zjeść posiłek w czasie przerwy) czy podniesienia jakości punktów socjalnych na przystankach krańcowych. O spełnienie tych postulatów będzie trudno, choć prezydent Katowic właśnie włożył do ręki związkowcom potężny oręż. Stworzył w spółce zupełnie nowe stanowisko w zarządzie. Oczywiście pensja Urbańczyka nie pokryłaby 2-złotowych podwyżek dla kierowców, ale chodzi o zasadę: dla nas nie ma, ale dla kolegi miejsce w zarządzie się znalazło – myślą pewnie kierowcy.

Zabawnie brzmi oficjalne uzasadnienie powołania Urbańczyka do zarządu PKM. Można w nim przeczytać, że „mając na uwadze bieżącą działalność spółki, dbałość o kondycję finansową, rzetelność i skuteczność wykonywanych zadań, a także rozwój spółki oraz planowane inwestycje i związany z nimi zakres zadań, w tym zakup kolejnych, nowych autobusów, uzasadnione jest wprowadzenie nowego członka zarządu do jego dotychczasowego składu. Kompetencje oraz wieloletnie doświadczenie nowego członka zarządu w zakresie organizowania i zarządzania komunikacją miejską, będą gwarancją dalszego rozwoju spółki oraz stanowić będą wsparcie w obszarze współpracy z Zarządem Transportu Metropolitarnego.”  Każdy kto choć trochę interesuje się komunikacją miejską w metropolii uzna to uzasadnienie za kiepski żart.

Po pierwsze, jeśli Roman Urbańczyk jest potrzebny do zakupu nowych autobusów przez PKM, to jakim cudem dotychczasowy zarząd był w stanie na bieżąco wymieniać tabor bez niego? Owszem, ostatni przetarg na autobusy elektryczne się nie udał, ale była to wina producenta (Ursus), który nie potrafił na czas dostarczyć pojazdów.

Po drugie, jeśli Urbańczyk ma zadbać o kondycję finansową, rzetelność i skuteczność wykonywanych działań, to można już zacząć się bać. Jak wyliczyła Najwyższa Izba Kontroli, zarząd KZK GOP (z Urbańczykiem na czele) tak przeprowadził przetargi na obsługę linii autobusowych, że mogły je wygrać tylko PKM-y w Gliwicach, Sosnowcu i Katowicach. Zdaniem NIK, straty z tego powodu wyniosły nawet 440 mln zł. NIK złożyła zawiadomienie do prokuratury. Prokuratura Regionalna już kilka razy przedłużała śledztwo w tej sprawie. Czekam na informację czy już się zakończyło.

Po trzecie, jeśli zatrudnienie Urbańczyka ma zapewnić wsparcie w obszarze współpracy z ZTM, to obawiam się, że wkrótce ta współpraca może zostać całkowicie zamrożona. W ZTM nikt już byłego szefa KZK GOP nie chciał oglądać i nie sądzę, że coś się przez kilkanaście tygodni zmieniło.

Roman Urbańczyk przez lata kojarzony był z komunikacyjnym „betonem” w metropolii. Firmował swoją twarzą i nazwiskiem organizację znienawidzoną przez pasażerów. Organizację, która przez lata skutecznie zniechęcała do korzystania z autobusów i tramwajów. Która nie zauważała jak zmienia się komunikacja miejska w innych miastach. Która długo opierała się takim rozwiązaniom jak taryfa czasowa. Która nie reagowała, kiedy likwidowane były kolejne linie tramwajowe. Można by tak wymieniać długo. Nie wszystko można tłumaczyć małymi funduszami, które na komunikację przekazywały i przekazują poszczególne gminy. Po prostu, tak widział komunikację miejską zarząd KZK GOP złożony z prezydentów miast i kierowany przez Romana Urbańczyka. Też zresztą, byłego prezydenta Zabrza.

Pasażerowie mogą się pocieszać, że Roman Urbańczyk bezpośredniego wpływu na jakość komunikacji miejskiej mieć nie będzie. Nie zmienia to faktu, że wizerunkowo PKM Katowice na pewno straci. Stworzenia nowego stanowiska w miejskiej spółce i obsadzenia go akurat byłym szefem KZK GOP nie da się obronić.


Tagi:

Komentarze

  1. Tymon 25 kwietnia, 2019 at 10:40 pm - Reply

    Dlaczego wieloletnie uklady mialy by ucierpiec ? Uszok i jego poplecznik Krupa nie boja sie niczego i nikogo w miescie. A pracownicy strazy miejskiej z wlasnej iniccjatywy usuwaja bylemu prezydentowi mandaty z systemu zeby nie musial ich Rozumiecie stopien patologii i skorumpowania ?? Poziom extreme. Witamy w Katowicach

  2. Tomasz 22 kwietnia, 2019 at 12:47 am - Reply

    Jeszcze mało panu Urbańczykowi? Chyba osiągnął już wiek emerytalny i czas zejść ze sceny po niezliczonej ilości nieudanych przedstawień w jego wykonaniu. Metropolia dziękuje za współpracę wszystkim swoim pracownikom, którzy wiek emerytalny osiągnęli i daje szanse innym. Czy pan Krupa ma jakiś dług wdzięczności wobec Romana Urbańczyka? W końcu on i poprzedni prezydent Katowic zajmowali różne stanowiska w KZK GOP i chyba pan Krupa nadal zasiada w ZTM i Metropolii…

  3. Mariusz 19 kwietnia, 2019 at 4:33 pm - Reply

    Katowicka wieść niesie nią ma to jak KOLESIE….a co na to w CBŚ-ie ???

Dodaj komentarz

*
*