Reklama

Zakończyła się przebudowa ul. Warszawskiej. Jest dużo plusów, ale są też minusy [ZDJĘCIA]

Grzegorz Żądło
Wykonawca zgłosił zakończenie prac na ul. Warszawskiej. Rozpoczęły się odbiory, które mogą jeszcze trochę potrwać. Wszystko dlatego, że kilka rzeczy jest do poprawy. Nie zmienia to jednak faktu, że zasadnicze prace zostały już wykonane i Warszawska inaczej wyglądać już nie będzie. Można więc pokusić się o ocenę przebudowy za prawie 19 mln zł.

Na początek trzeba ustalić jedną ważną rzecz. Każdy powinien sobie darować stwierdzenie, że na Warszawskiej jest lepiej niż było. To taka oczywista oczywistość, że szkoda tracić czas na tego typu stwierdzenia. Dlatego, jednym zdaniem, jest dużo lepiej niż było, ale gorzej mogłoby być chyba tylko wtedy, gdyby na Warszawską spadła bomba. Przed przebudową to była skrajnie nieprzyjazna, brzydka i odpychająca przestrzeń.

Ważne jednak, żeby wyrwać się w końcu ze schematu oceny katowickich inwestycji, w którym na pierwszy plan wysuwa się przywołane już stwierdzenie, że jest lepiej niż było. Zawsze powinno się dążyć do tego, żeby nie tylko było lepiej, ale żeby było najlepiej jak to jest możliwe. Innymi słowy, żeby wykorzystać szansę, jaka trafia się raz na 20, 30, a czasem raz na 5o lat, bo mniej więcej z taką częstotliwością przebudowywane są place czy ulice.

Czy o Warszawskiej można powiedzieć, że wszystko zostało zrobione najlepiej jak było to możliwe? Nie do końca, chociaż źle nie jest.

Zieleń

Głównym celem przebudowy fragmentu ul. Warszawskiej od ul. Dyrekcyjnej do ul. Francuskiej było wprowadzenie zieleni. To się udało. Ważne, że posadzone zostały już duże drzewa (klony, lipy, graby, topole, magnolie). Wprawdzie takie okazy trudniej się przyjmują, ale od razu dają efekt, nie tylko wizualny. Drzewa przyjechały ze szkółki w Holandii i mają 8-9 metrów wysokości. Niektórzy narzekają, że rosną w takim miejscu i mają takie korony, że nie będą dawać cienia, ale z takimi ocenami trzeba poczekać co najmniej do wiosny i lata, kiedy liście będą w pełni rozwinięte. Pomiędzy drzewami zostały posadzone trawy, hortensje i byliny. Chodziło o to, żeby przez większą część roku (od wiosny do jesieni) coś kwitło i było nie tylko zielono, ale też kolorowo.

Z kolei w części oddalonej od rynku przy torowisku został posadzony żywopłot z cisu. Wybór akurat tego gatunku sprawia, że przez cały rok przy jadących tramwajach będzie zielony szpaler.

To, co może się nie podobać, to że po raz kolejny rośliny nie zostały posadzone bezpośrednio w gruncie na poziomie “0”, a w dużych klombach. Wynikało to jednak z uwarunkowań technicznych. Dosyć płytko na ul. Warszawskiej położone są różne instalacje i ryzyko ich uszkodzenia przez korzenie zostało w ten sposób zminimalizowane.

Mimo że nie było to pierwotnie planowane (zostało to przeoczone w projekcie), na Warszawskiej rośliny będą nawadniane automatycznie. Dzięki temu pracownicy Zakładu Zieleni Miejskiej nie będą tu musieli podjeżdżać beczkowozem. Z drugiej strony, trzeba będzie być czujnym, bo po tym jak zepsuł się system nawadniający na ul. Dworcowej, część drzew uschła i nie wiadomo czy przetrwają. Warto dodać, że obydwie inwestycje wykonywała ta sama firma.

Mała architektura 

Oczywiście, wygląd i ocena poszczególnych elementów małej architektury to zawsze rzecz gustu. Mnie osobiście wybrane przez projektanta i zaakceptowane przez miasto meble miejskie podobają się średnio. Dotyczy to szczególnie zestawu, który zawiera dwa krzesła (ławki?) i “opierak” pomiędzy nimi. Po pierwsze, krzesło-ławka jest bardzo nietypowe, jeśli chodzi o rozmiar. Na jedną osobę za szerokie, na dwie za wąskie. Po drugie, całość wygląda dosyć dziwnie. Są też jednak tradycyjne ławki.

Dobrze za to zostały wkomponowane w klomby drewniane siedziska.

Dziwić może duża liczba pojedynczych przysiadek (tak je określa producent), czyli elementów, o które można się oprzeć, ale na których nie można usiąść.

Na przebudowanym fragmencie ul. Warszawskiej zostało zainstalowanych stosunkowo dużo czarnych, estetycznych i praktycznych stojaków rowerowych. To duży plus, bo z miejscami do przypięcia roweru jest w Katowicach bardzo duży problem.

Małą architekturę uzupełniają czarne, metalowe kosze na śmieci. Tutaj jedna mała uwaga, bo zarówno kosze, jak i ławki/siedziska oraz stojaki na rowery są zupełnie inne na innych ulicach i placach Katowic, które były przebudowywane w ostatnich latach. To efekt braku katalogu mebli miejskich dla Katowic, który powinien powstać jak najszybciej. Wtedy kolejni projektanci nie będą wymyślać różnych rozwiązań, a centrum miasta będzie pod tym względem bardziej spójne.

Coś co wyróżnia się zdecydowanie negatywnie, to granitowe siedziska (bo chyba taką mają pełnić funkcję), które zostały zamontowane na narożnikach poszczególnych klombów. Wyglądają trochę cmentarnie, a ponadto będą raczej mało praktyczne. Zwłaszcza w chłodne dni.

Być może to już nie mała architektura, ale nie sposób nie wspomnieć o metalowych barierkach, które zostały zastosowane m.in. na rogu ulic Warszawskiej i Bankowej. To te mało estetyczne i po prostu brzydkie barierki, które można spotkać na większości katowickich ulic. Jeśli Warszawska ma się wyróżniać na tle innych ulic, to trzeba było pokusić się o inne rozwiązanie.

Ładnie za to wyglądają nowe latarnie z kilkoma detalami, które nadają im charakteru.

Komunikacja

Warszawska jest bardzo szeroka, dlatego projektanci mieli duże pole do popisu. Jedynym ograniczeniem były tory tramwajowe, bo ona pozostały nienaruszone. Był więc “pas startowy” do zagospodarowania, który jednak został nie do końca dobrze wykorzystany. Przede wszystkim dziwi zostawienie dwóch pasów ruchu od strony ul. Bankowej do ul. Szkolnej. Skoro dalej w Warszawską mogą wjechać tylko wybrani (m.in. służby, zaopatrzenie, mieszkańcy kamienic), to nie ma większego sensu prowadzić w tym kierunku dwóch szerokich pasów ruchu. Owszem, jest tu przystanek autobusowy, ale można było zostawić jeden szerszy pas (jak na al. Korfantego), żeby samochody mogły ominąć autobusy, a zaoszczędzoną w ten sposób przestrzeń wykorzystać inaczej. Jak? Np. na infrastrukturę rowerową.

Przebudowa Warszawskiej to stracona szansa na stworzenie bezpiecznego połączenia rowerowego wschodniej części śródmieścia, a także docelowo Zawodzia, z rynkiem. Rowerzyści znów zostali pominięci, bo muszą lawirować pomiędzy pieszymi na chodniku z dopuszczonym ruchem rowerów. Nie jest to wygodne i bezpieczne ani dla pieszych, ani dla rowerzystów.

Co ciekawe, nie wiadomo dlaczego, na wysokości kościoła ewangelickiego przy dojeździe do ul. Szkolnej powstała mikro dróżka rowerowa, która prowadzi do przejazdu rowerowego przez tę ulicę. W opinii urzędników, ma to ułatwić wjazd rowerzystom na chodnik. W drugą stronę trzeba jednak uważać, żeby tym samym przejazdem nie pojechać pod prąd. Przed przejazdem wisi wprawdzie mały znak zakazu ruchu, ale łatwo można go przeoczyć.

Na dodatek, pomalowany na czerwony fragment chodnika znacząco go zawęził dla pieszych, co w rejonie przystanku autobusowego nie jest dobrym rozwiązaniem.

Zaniepokojenie mieszkańców budzi też sygnalizacja świetlna, która powstała na skrzyżowaniu ulic Warszawskiej i Mielęckiego. Jak już pisaliśmy, ta ostatnia ulica przestanie być deptakiem, a ma na niej zostać dopuszczony ruch dojazdowy m.in. do hotelu, który ma powstać w kamienicach przy ul. Dworcowej.

Ewidentnie brakuje za to przejścia dla pieszych w rejonie skrzyżowania z ul. Bankową. Na odcinku od rynku do ul. Francuskiej jest tylko jedno przejście, w pobliżu ul. Szkolnej. Oczywiście, jest tu duży ruch tramwajów, ale przy uspokojeniu ruchu kołowego, można się było pokusić o dodatkowe pasy.

Estetyka

Coś, co jest bardzo słabą stroną Katowic, również i tym razem miejscami rzuca się w oczy. Oczywiście ogólnie Warszawska wygląda bardzo dobrze, ale są elementy, które nieco ten pozytywny obraz psują.

A to nieschowana skrzynka energetyczna, a to wspomniane już barierki, a to wiata w wiacie. Chodzi o przystanek przy ogrodzeniu kościoła ewangelickiego. W związku z tym, że ma on być zielony, powstała specjalna konstrukcja. Okazuje się jednak, że nie zastąpi ona istniejącej wiaty, a będzie nad nią. Dlaczego tak? Nie bardzo wiadomo.

Na razie trudno powiedzieć jak będzie zachowywać się granitowa nawierzchnia chodników. Jeśli tak jak na każdej okolicznej ulicy, to za kilka miesięcy część uszczerbionych płyt będzie do wymiany, a inne będą tak brudne, że nie będzie się ich dało doczyścić. Jeśli oczywiście ktoś będzie w ogóle próbował.

Ogólnie obecny wygląd fragmentu ul. Warszawskiej, w porównaniu z tym co było tu jeszcze kilkanaście miesięcy temu, to niebo, a ziemia. Pozytywny efekt robi nie tylko wyrzucenie parkujących wszędzie samochodów, ale przede wszystkim zieleń. Z każdym rokiem powinno to wyglądać jeszcze lepiej.

Cześć niedociągnięć być może uda się jeszcze poprawić, z innymi – poważniejszymi – będziemy się pewnie musieli pogodzić. Dobrze że powstał mocny punkt wyjścia do przebudowy dalszej części Warszawskiej, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że ul. Francuska powinna być tylko granicą pierwszego etapu.


Tagi:

Komentarze

  1. mieszkaniec 23 października, 2023 at 12:54 pm - Reply

    ” !!!!! krupia propaganda !!! kilometr dalej na tej samej ulicy walące się kamienice , po prostu syf !!!!!!!!!!!!!!! i śmierdzi moczem ! tak to wygląda naprawdę !

    • kukura 23 października, 2023 at 5:50 pm Reply

      To fakt. Za placem Szramka zaczyna się syf.

Dodaj komentarz

*
*