Straż miejska nie odpuszcza. Dziś rano ukarała właściciela nielegalnie postawionych w strefie kultury lawet dwoma mandatami na łączną kwotę 800 zł. Zobowiązała go też do usunięcia pojazdów do godz. 15. Tym razem strażnicy byli skuteczni, bo lawety zniknęły.
Wczoraj napisałem o tym jak tyska firma MERA, która promuje się w różny sposób w całych Katowicach, nielegalnie postawiła na trawnikach przed Międzynarodowym Centrum Kongresowym dwie lawety z reklamami swoich sklepów. W rozmowie ze mną przedstawiciel firmy twierdził, że z przyczyn technicznych nie jest w stanie usunąć pojazdów wcześniej niż w sobotę (więcej o tym tutaj). Wygląda jednak na to, że wspomniane przyczyny techniczne znacznie szybciej wyeliminowała straż miejska. – Dziś rano patrol stwierdził naruszenie przepisów i na miejscu ukarał właściciela lawet dwoma mandatami w wysokości 800 zł – mówi Kazimierz Romanowski, komendant Straży Miejskiej w Katowicach. – Na tę kwotę składają się kary po 200 zł za niszczenie zieleni i i umieszczenie reklam bez zezwolenia w przypadku każdej z lawet. Właściciel został też zobowiązany do usunięcia pojazdów do godz. 15.
Gdyby tego nie zrobił, “miał szansę” dostać kolejne mandaty. Zresztą sprawa nie jest jeszcze zakończona. – W czwartek strażnicy zostawili wezwanie do stawienia się w naszej komendzie w celu złożenia wyjaśnień – mówi Kazimierz Romanowski. Mówiąc prościej, mandaty zostały wystawione za łamanie prawa w piątek, a wezwanie za czwartek.
Zamiast przyznać się do błędu i przeprosić, przedstawiciel MERY zagroził mi sądem. Stwierdził, że nie wyraził pisemnej zgody na użycie jego nazwiska i zacytowanie wypowiedzi. Zapowiedział, że skontaktuje się ze mną jego prawniczka. A na koniec pożegnał się słowami: “Dobra gówniarzu, spotkamy się w sądzie”.
Panie Grzegorzu
Dziękuję za zwrócenie uwagi na zaśmiecanie naszej przestrzeni nielegalnymi reklamami oraz opisanie sposobu działania formy MERA. Lekceważenie prawa powinno być piętnowane!
A ja myślę , że prawda jak zawsze leży pośrodku. Trochę niedociągnięć ” Mery”, a i trochę śmierdzi prowokacją. Konkurencja (i to wcale nie słaba) przecież nieustannie czuwa.
Panie Janie, jako pracownik Mery nie powinien się Pan wypowiadać. A skoro już się Pan wypowiada, to zdaje Pan sobie sprawę, że jest Pan zupełnie niewiarygodny.
Brawo dla Strażników, prawo jest dla każdego takie same i nie ważne czy to właściciel Mery czy Pan X z miasta Y
A zarządca drogi może naliczyć karę za każdy dzień nielegalnej reklamy. Tylko trzeba ruszyć się za biurka i nie bać się działać.
@Marek: jakie znaczenie będzie tu miała lista osób pracujących w tej firmie? Co chciałeś przez to osiągnąć? Chciałeś napiętnować pracowników bo pracują w tej a nie innej firmie?
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego ale pracownicy nie są winni działań właściciela.
Hehe – uwielbiam takie zabawy. Dziennikarz sieje zamęt na polu, a MERA jak była tak będzie.
Reklama jak widać zadziałała. Jestem raczej bez wątpienia przekonany, że jak przyjdzie komuś wydać kilka / naście / dziesiąt tysięcy na łazienkę to i tak każdy tam zaglądnie. Przecież jak jest głośno o firmie to zawsze jest na +.
z historii – najpierw były hasła “nie kupujcie chińskich przedmiotów” w trosce o tamtejsze wykorzystywanie praw człowieka, a później otwierały się chińskie markety pełne ludzi.
Jak przyjdzie co do czego to i tak wszyscy wybieramy co najlepsze dla nas.
Może Pan, na szczęście rośnie grupa świadomych konsumentów.
No cóż. Ja nie przyjadę do jego marnego sklepu, tym bardziej że widać że jest burakiem.
Jego prawniczka, hahah, chyba teściowa lub sąsiadka co studiuje zaocznie prawo. Myślę że interes mu nie idzie, i stąd ta agresja. Nazwisko właściciela – jest częścią składową firmy, zatem nie widzę związku z ochroną danych osobowych. A prawo cytatu pozwala na wiele. Zatem pan X się tylko ośmieszy.
Na takich reklamowych buraków jest jedna metoda – nie kupować ich towaru 😛
Oto lista osób pracujących w tej nieuczciwej firmie: http://mera.tychy.pl/contact2_katowice.php
Brawo dla Straży Miejskiej! Właściciel MERY nie popisał się, słoma z butów wyłazi.