MYSŁOWICE, SOSNOWIEC Ostatni raz był widziany 28 kwietnia. Kamera monitoring zarejestrowała jak przechodzi obok stacji kontroli pojazdów przy ul. Naftowej w Sosnowcu. Była godzina ok. 21.30. Potem nikt już go nie widział, a telefon komórkowy milczy. Gdzie jest Armin Smyczek z Mysłowic? Nie wie tego rodzina, znajomi i policja. We wtorek policjanci i strażacy przeszukiwali pogranicze Katowic, Mysłowic i Sosnowca oraz rzekę Brynicę. Rozpatrywane są różne scenariusze, również taki, w którym Armin wpadł do wody i utonął.
28 kwietnia w Zespole Szkół Elektronicznych i Informatycznych w Sosnowcu odbywało się rozdanie świadectw maturzystom. Armin skończył szkołę z bardzo dobrymi wynikami. Do czerwonego paska na świadectwie zabrakło mu niewiele.
Po zakończeniu uroczystości w szkole umówił się z kolegami na świętowanie zakończenia nauki na mieście. Spotkał się z nimi późnym popołudniem. Jego ojciec ustali później, że z domu w Mysłowicach wyszedł o 18.07. O 18:15 był już w autobusie do Sosnowca. Wiadomo, że tak było, bo użył karty ŚKUP. Później spotkał się z kolegami przy “Elektroniku” na ul. Jagiellońskiej. Około 20:30 poszli do McDonald’s. Następnie Armin był w sklepie Stokrotka. Z CH Plaza wyszedł około 20:23. Kilkanaście minut później pożegnał się z kolegami i ruszył w kierunku domu. Z nagrań monitoringu wynika, że o 20:42 przechodził ul. Kościelną. Kolejny monitoring zarejestrował go na wysokości ul Naftowej 97. Była 21:13. Ostatni raz kamery uchwyciły go około 21:20. Widać jak idzie w kierunku os. Naftowa do skrzyżowania z ul. Ostrogórską. Po krótkim czasie wraca. Ostatni raz widać go na wysokości myjni samochodowej przy stacji kontroli pojazdów. Co się dzieje potem? Dokąd idzie? Czy przechodzi przez Brynicę? Nie wiadomo. Policja opublikowała nagranie z monitoringu i szuka kierowców widocznych na nim samochodów. Może oni coś zauważyli i będą mogli pomóc.
Armin dobrze znał okolicę, bo zdarzało mu się wracać ze szkoły do domu piechotą. Wiedział, które skróty są bezpieczne i którędy można przejść. Ale wieczorem 28 kwietnia lało jak z cebra. Poziom wody w Brynicy był wysoki. Na dodatek Armin wypił z kolegami dwa piwa. Z tego co mówią znajomi, wcześniej nie miał raczej kontaktów z alkoholem. Nie wiadomo więc jak te piwa na niego podziałały. Na nagraniu z monitoringu widać, że nie idzie pewnym krokiem. Ale może to przez ulewę, kałuże i przemoczone buty. Można tylko spekulować.
W internecie można się natknąć na różne teorie na temat zaginięcia 19-latka Komentują znajomi i zupełnie obce osoby. Może uciekł, bo bał się matury? Nauczyciele z “Elektronika” przekonują, że to zupełnie nieprawdopodobne. Armin nie miał żadnych problemów z nauką, zbierał dobre oceny, a ostatnio został wyróżniony w konkursie “Elektryzująca pasja”, w którym zadaniem było zaprojektowanie i wykonanie radia. Nagrodę odebrał we Wrocławiu. Skoro nie szkoła, to może problemy osobiste. Ale jakie? Nikt nic nie zauważył. Wszyscy przekonują, że Armin to sympatyczny chłopak, akceptowany przez kolegów.
Policja rozpatruje różne wersje. Ucieczka z domu, wpadnięcie do rzeki, samobójstwo bądź działanie osób trzecich. Za dużo spraw na pierwszy rzut oka wyglądało zupełnie inaczej niż się kończyło, żeby cokolwiek zakładać na pewno – mówią policjanci. Dlatego we wtorek kilkudziesięciu strażaków i policjantów przeszukiwało dno Brynicy w pobliżu miejsca, gdzie wpada do niej Rawa oraz teren przy rzece na pograniczu Sosnowca, Mysłowic i Katowic. Nic nie znaleźli. Po opadach deszczu w ostatnich tygodniach rzeka ma rwący nurt. Gdyby Armin do niej wpadł, woda mogła go ponieść daleko.
W środę do poszukiwań ma zostać użyty dron, który będzie robił zdjęcia terenu. Do przeszukania są też pobliskie stawy Hubertus.
Rodzina też szuka, na własną rękę. Pomagają jasnowidze, którzy wskazują rejon Brynicy od os. Naftowa do przejazdu kolejowego, tzw. szlak dawnego pogranicza. Inne miejsce to rejon Przemszy-Oczyszczalnia Radocha i Mysłowice Kacza.
Koledzy i koleżanki Armina ze szkoły są już po maturze. Mają swoje plany. On też miał. Chciał studiować na Politechnice Śląskiej.