Kilkaset osób przewinęło się w weekend przez Admiralpalast. To jeden z najbardziej charakterystycznych budynków w regionie. Jego amerykański styl doceniała już przedwojenna prasa. Pisano wtedy, że Zabrze staje się drugim Nowym Jorkiem.
Jako pierwsza została otwarta na parterze piwiarnia w stylu bawarskim. Jej uruchomienie 22 maja 1926 roku było huczne. Podobno goście nie trzeźwieli przez 10 dni, w tym czasie rozlano tu 36 tys. litrów piwa. Właśnie w sali, której okna ozdobiono około dwudziestoma herbami niemieckich miast, zaczyna się rajza po Hotelu Admiralpalast w Zabrzu. W obiekcie, którego architektura przyciąga wzrok z daleka, panuje tłok. To dlatego, że po latach zamknięcia, wiele osób chce zobaczyć, jak wizytówka Zabrza wygląda w środku. Podczas sobotniego zwiedzania zorganizowanego przez Stowarzyszenie Wrazidlok przewinęło się przez hotel kilkaset osób. O tym, jak ważny był to obiekt świadczą publikacje w przedwojennej prasie niemieckiej i polskiej. Pisano wtedy, że Zabrze staje się Nowym Jorkiem. O światową klasę obiektu zadbali dwaj berlińscy architekci z wielkim dorobkiem – Richard Bielenberg i Josef Moser.
Charakterystyczny Admiralpalast, który nazwę zmieniał kilka razy (po II wojnie światowej był to „Prezydent”, „Przodownik”, a następnie „Monopol”) został wybudowany w latach 1924-1928. Kilka miesięcy po otwarciu piwiarni udostępniono zlokalizowaną na pierwszym piętrze restaurację na 500 osób z podestem dla orkiestry i parkietem tanecznym. Koncertów z Admiralpalast można było posłuchać nawet w radiu. W następnym roku otwarto na dachu tzw. ogród amerykański z kręgiem tanecznym i miejscem dla 300 osób. Dzisiaj można sobie tylko wyobrazić, jak w czasach świetności prezentował się ten okazały gmach, gdy rozświetlało go 1500 lamp.
Ostatnim etapem wielkiej inwestycji była część hotelowa. Pokoje oddane do użytku w 1928 roku znajdowały się pomiędzy drugim a czwartym piętrem. Od razu po wejściu do hotelu nie da się nie spojrzeć na bogato zdobioną klatkową windę. Jednocześnie pokoje znacząco odbiegały standardem od tego, co obecnie oferują obiekty hotelowe. Nie miały własnych łazienek, były tylko umywalki. Jedna łazienka przypadała na jedno piętro. W okresie PRL-u podwojono liczbę łóżek, ale obiekt nadal był jednym z najważniejszych w regionie, do czasu otwarcia katowickich hoteli „Silesia” i „Katowice”.
Wybudowany w narożniku ul. Wolności i placu Dworcowego budynek w stylu modernistycznym w dalszym ciągu wyróżnia się wyjątkową bryłą, kopułą i dekoracjami w stylu art deco. Od 1995 roku hotel nie przyjmował już gości. Później część pomieszczeń przeznaczono na placówkę bankową, ale w kolejnych latach stał się pustostanem i popadał w ruinę. Jeszcze w 2012 roku przeprowadzono remont elewacji. Jednak wbrew planom Admiralpalast nie został ponownie otwarty. Ostatecznie obiekt należący do Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Usług Turystycznych (WPUT) w Katowicach został wystawiony na sprzedaż za cenę 4 mln zł. W końcu, w styczniu 2022 roku, za kwotę 3,5 mln zł kupiło go Zabrze.
Na razie nie wiadomo, co dokładnie tu powstanie. Jak zapowiadała rok temu prezydent Małgorzata Mańka-Szulik, miasto chce starać się o pieniądze na jego rewitalizację, a po niej obiekt miałby zostać udostępniony mieszkańcom. Nowe funkcje hotelowi ma nadać architekt Tomasz Konior, który będzie odpowiadał za projekt.