Był piątkowy wieczór, czyli godziny szczytu dla taksówkarzy. Jednak w ostatni piątek, 26 maja, taksówkarze nie tylko zabierali pasażerów, ale postanowili też rozprawić się z konkurencją. Kiedy po klientów podjeżdżali kierowcy Ubera, taksówkarze otaczali ich i spuszczali powietrze z kół. Sprawą już zajmuje się policja.
Pan Paweł chce pozostać anonimowy. Boi się, jak chyba wszyscy kierowcy Ubera. Jego koledzy zostali zaatakowani w miniony piątek przez grupę taksówkarzy. Wszystko działo się po godzinie 20. Kierowcy podjechali na ul. Młyńską, do zatoczki obok postoju taksówek, żeby zabrać pasażerów. Najpierw otoczyli samochody, a następnie zaczęła się kłótnia. Ostatecznie kierowcy Ubera musieli podziękować klientom, bo zrobiło się zamieszanie. Kiedy mieli już odjeżdżać, okazało się, że nie mają jak, bo ktoś spuścił im powietrze z tylnych opon. – Podeszli taksówkarze i wykręcili im wentyle. Auta były uziemione – opowiada pan Paweł, który dla Ubera jeździ od roku. Kierowcy Ubera wezwali policję. Żaden z 4 podejrzanych taksówkarzy nie przyznał się do winy. Policjanci niewiele mogli zrobić, więc tylko ich wylegitymowali.
PRZECZYTAJ TEŻ: Uber jest już na Śląsku. Sprawdziliśmy jak działa
Łącznie w piątek poszkodowanych zostało 3 kierowców. – Najpierw, o godzinie 20.30, mieliśmy zgłoszenie, że doszło do awantury między taksówkarzami a kierowcami Ubera. Później, o 22.10, do komisariatu przyszedł kolejny, który powiedział o identycznej sytuacji – mówi komisarz Aneta Orman, oficer prasowy katowickiej policji.
Jak mówi pan Paweł, takie sytuacje już się zdarzały. Mniej więcej 2 tygodnie temu podobnie było na ul. Dworcowej, obok zakrętu w kierunku ul. Mariackiej Tylnej. Wtedy jeden z taksówkarzy posunął się jeszcze dalej. Po tym jak podjechał kierowca Ubera, włożył rękę przez otwarte okno jego samochodu. Zabrał telefon komórkowy z uchwytu i wyciągnął kluczyki ze stacyjki. Kierowca nie mógł odjechać. Dopiero kiedy wyciągnął drugi telefon i zaczął wzywać policję, taksówkarz podbiegł i wrzucił zabrane rzeczy do jego bagażnika. – Każdy chce zarobić. To nie jest tak, że my im kradniemy klientów. Sami nie są fair w stosunku do nas – uważa pan Paweł. Dziwi się, bo czasem wozi nawet taksówkarzy. – Zapytałem jednego czemu nie chce jechać z kolegami. Odpowiedział, że żaden go tak tanio nie przewiezie – opowiada.
Policja nadal zajmuje się sprawą piątkowej awantury. W najbliższym czasie przesłuchani zostaną poszkodowani. Postępowanie jest prowadzone pod kątem art. 107 z kodeksu wykroczeń, który mówi, że “kto w celu dokuczenia innej osobie złośliwie wprowadza ją w błąd lub w inny sposób złośliwie niepokoi, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1 500 złotych albo karze nagany.”
Bardzo cieszę się z obecności firmy Uber w naszym regionie. Zachowanie taksówkarzy uważam za niedopuszczalne. Skoro nie mogą przyciągnąć klientów ani cenami ani jakością oferowanych usług posuwają się do prymitywnych metod eliminacji konkurencji. Oczywiście nie możemy uogólniać. Jest jedna korporacja taksówkarska, działająca na ternie kilku miast oferująca bardzo przyzwoite ceny, porównywalne do Ubera.
nigdy nie pojadę z żadnym “taxizłodziejem” z katowic do mikołowa w piątek o 23:30 za 200 pln !!!!!!! to cały problem. Kierowca ubera zawsze uprzejmy (nawet jak jesteśmy “pod wpływem”), dojazd kosztuje maks 50,00pln (to jest 15km!!!!)
Dokładnie tak. A co dopiero z rachunkiem za krótką podróż z dworca? Wystarczy, że wsiądzie ktoś z walizką. Moja dobra znajoma za trasę z PKS Katowice do hotelu na 1. maja zapłaciła 68 złotych. Porażka! Za ubera, nawet w środku nocy, nie zapłacisz więcej niż 10 zł na podobnej trasie. Nie mówiąc już o kulturze kierowców…