Rozmowa z Wiesławem Likusem z Holdingu Liwa, do którego należy m.in. hotel Monopol, kamienica przy ul. Stawowej i część starego dworca kolejowego w Katowicach. Pytam m.in. o plany inwestycyjne, ale także filozofię prowadzenia biznesu. No i o to, kiedy przynajmniej część starego dworca zostanie przebudowana.
Grzegorz Żądło: Kilka miesięcy temu zapowiedział pan inwestycję w stary dworzec w Katowicach. Część budynku należy do rodziny Likusów. Miał to być nowoczesny koncept łączący elementy rozrywki, gastronomii i kultury. Wiosna minęła, a na dworcu nic się nie dzieje.
Wiesław Likus: Wchodząc do Katowic i robiąc hotel Monopol patrzyliśmy z nadzieją na stary dworzec. Wtedy uważaliśmy Dworcową za ulicę perspektywiczną, na której da się stworzyć centrum spędzania wolnego czasu dla katowiczan. Dlatego podjęliśmy próbę zakupu starego dworca. Częściowo nam się to udało. Niestety znacznie większą część kupił ktoś inny. Chcieliśmy stworzyć miejsce z zamkniętym deptakiem, z dobrymi restauracjami i sklepami, z wszelkiego rodzaju usługami. Po prostu miejsce ,w których dobrze spędza się czas. Bo stare historyczne budynki niosą w sobie taki element pewnego nastroju, pewnej siły, której nie da się wykreować w nowobudowanych budynkach. Rozważamy dalej i planujemy stworzenie takiego centrum restauracyjnego w tej części, która jest naszą własnością. Z drugiej strony nie tracimy nadziei, że być może uda się zagospodarować cały stary dworzec. Na tym etapie nie umiem jednak powiedzieć jeszcze nic konkretnego. Jeżeli nie uda się pozyskać całości, to prawdopodobnie zdecydujemy się na inwestycję tylko w naszą część.
Kiedy to może nastąpić?
WL: Trudno powiedzieć, ale nie w tym roku.
Rodzina Likusów prowadzi inwestycje w kilku polskich miastach. Czy z waszej perspektywy prowadzenie biznesu w Krakowie różni się znacząco od inwestowania w Katowicach czy Warszawie? Jedna rzecz na pewno jest wspólna, inwestujecie właściwie wyłącznie w dobra luksusowe.
WL: Nasza obecność w obszarze dóbr luksusowych jest obecnością świadomą, wykształconą przez wiele lat. Zaczęliśmy to robić w segmencie hotelowym w Krakowie, skąd pochodzimy. Zadaliśmy sobie pytanie, jaki biznes ma charakter stały i może być utożsamiany z miastem, z którego jesteśmy. Odpowiedź była dość jednoznaczna. Kraków jest miastem turystycznym, jest miastem młodych ludzi, którzy się kształcą. Kraków jest miastem historycznym, kulturalnym, jest miastem, z którym był związany papież. W związku z tym Kraków będzie atrakcyjną destynacją dla ludzi z wielu różnych krajów świata.
To oczywiste, ale Katowice to już zupełnie inna bajka.
WL: Ale jest to też najlepiej skomunikowane z Europą i resztą kraju polskie miasto. Na bazie industrialnej infrastruktury, Katowice szukają przewagi konkurencyjnej w stosunku do innych ośrodków. Mam nadzieję, że region wesprze też działalność hotelarską. Ludzie przyjeżdżający z zewnątrz zostawiają tutaj pieniądze. A rozwój miasta i regionu polega przecież na tym, że pojawiają się pieniądze zewnętrzne.
Inwestujecie przede wszystkim w stare budynki z historią. Jak wygląda stopa zwrotu przy takich inwestycjach, bo siłą rzeczy musi być nisza niż przy obiektach budowanych od zera?
WL: Na pewno stopa zwrotu jest niższa, natomiast trwałość tego biznesu jest znacznie większa. Jeśli stawiamy nowy budynek biurowy, to za 15-20 lat musimy go budować na nowo. Jeśli remontujemy stare, zabytkowe budynki, sytuacja jest zupełnie inna. Przykładem mogą być nasze hotele. Hotel Pod Różą w Krakowie ma prawie 20 lat i wygląda niemal tak samo przez cały czas. Natomiast ceny w tym hotelu są wyższe niż 20 lat temu, wyższe niż 10 lat temu i wyższe niż 5 lat temu. Tak więc w długim okresie czasu trwałość biznesu w takich miejscach jest zapewniona. Dlatego stopa zwrotu w długiej perspektywie czasowej jest znacznie wyższa.
Jakie są najbliższe plany inwestycyjne Holdingu Liwa i czy są w nich Katowice?
WL: Jeśli chodzi o Katowice to koncentrujemy się na starym dworcu i mam nadzieję, że nasze starania zakończą się sukcesem. Jesteśmy w trakcie powiększania Hotelu Starego w Krakowie, do którego dołączana jest kolejna kamienica. Pracujemy też nad rewitalizacją Hotelu Warszawa przy pl. Powstańców Warszawy. To historyczny budynek dawnego Prudentiala, który przetrwał wojnę i Powstanie Warszawskie. Bardzo długo trwały tam walki, więc ma charakter historyczny i jest niezwykle istotny jeśli chodzi o tożsamość narodową Polski, a szczególnie Warszawy.
Wyszliśmy już z kryzysu, ale często mówi się, że dobra luksusowe właśnie w czasie kryzysu odnotowują wzrost sprzedaży. Może to Pan potwierdzić?
Niewątpliwie luksus jest niewrażliwy na koniunkturę. Luksus jest wręcz produktem, którego sprzedaż rośnie w czasie złej koniunktury, choć nie przesądzałbym czy istnieje tu ścisły związek. Chciałbym zwrócić uwagę na coś innego. Niewątpliwie następuje polaryzacja, rośnie dysproporcja między ludźmi zamożnymi a biednymi. Co pewnie procesem dobrym z punktu widzenia cywilizacyjnego nie jest. Obserwujemy jednak, że co roku sprzedaż dóbr luksusowych, którymi się zajmujemy, chociażby w segmencie fashion, znacząco i gwałtownie rośnie. Apelujemy przy okazji do elit rządzących, żeby Polska była krajem bardziej otwartym na cudzoziemców. To najczęściej klienci, którzy kupują dobra luksusowe i kupią je również w Polsce. Choćby dlatego, że polskie ceny są takie same jak w innych krajach, takie jak w Mediolanie czy Berlinie. Pieniądze wydawane w naszych sklepach spowodują, że otoczenie będzie się zmieniać, budynki, w których funkcjonujemy będą ładniejsze. Kolejne projekty rewitalizacji będziemy realizować, jeśli będziemy zarabiać.