Reklama

Reaktywacja Mariackiej, knajp, barów i pubów w Katowicach

Najbardziej uprzywilejowane są lokale z dużymi ogródkami. Na zdjęciu Drzwi Zwane Koniem.

Łukasz Kądziołka
Puby, bary i knajpy w Katowicach ponownie się otwierają. Jednak poluzowanie obostrzeń nie dla wszystkich oznacza powrót do zarabiania pieniędzy. Piszemy, które lokale postanowiły wrócić pierwszego dnia zniesienia zakazów, a które wolą poczekać.

Powoli wracają do życia puby i knajpy, nie tylko na ul. Mariackiej w Katowicach. Część lokali otwiera się już dzisiaj, a właściciele niektórych postanowili jeszcze poczekać ze wznowieniem biznesu. Głosy są podzielone, bo dla wielu praca w zgodzie z wytycznymi to więcej zachodu niż pieniędzy. Obostrzenia nadal są spore. Zgodnie z zaleceniami Głównego Inspektora Sanitarnego, zasady przypominają m.in. te stosowane w sklepach. Na przykład, klienci przy wejściu muszą dezynfekować ręce i zachować 2-metrową odległość w kolejce. Jednak dodatkowo przepisy nakładają na prowadzących lokale gastronomiczne dużo obowiązków. Niektóre z nich trudno będzie respektować. Można tu wymienić m.in. dezynfekcję stolików po każdym kliencie (na stoliku musi później pojawić się kartka z napisem „zdezynfekowano”) czy zachowanie odpowiednich odległości między gośćmi i zasadę jednej osoby przy jednym stoliku. Wymagania dotyczące dystansu nie stosują się do rodzin lub osób pozostających we wspólnym gospodarstwie domowym, ale obowiązują również w ogródkach. Zresztą, teraz zyskają najwięcej (a może raczej stracą najmniej) lokale, w których ogródki są największe.

Do takich zalicza się na przykład Biała Małpa, czyli popularny wśród miłośników piwa pub w podwórku przy ul. 3 Maja. Tam w środku i na zewnątrz będzie mogło przebywać jednocześnie ok. 180-200 osób. Dzisiaj już pierwsi goście pojawili się w lokalu. Problemu z rozmieszczeniem gości nie będą też miały Drzwi Zwane Koniem przy ul. Warszawskiej. Tutaj sam ogródek pomieści prawie 140 osób. Jednak im większa przestrzeń, tym może być trudniej dopilnować liczby klientów. – Problem z ogródkami może być taki, że ludzie często w nich stoją, wchodzą, wychodzą do lokalu i trudno będzie tak dokładnie na bieżąco liczyć wszystkich gości – mówi Dominik Tokarski, właściciel KATO. Jego lokal również ruszył od dzisiaj. Zamiast 60 osób, w środku będzie mogło przebywać szesnastu klientów, a w ogródku będzie siedziało maksymalnie 20 osób.

Niewielki ogródek, i na razie tylko to, otworzy Klubogaleria SARP, ale dopiero w sobotę. Pomieści on tylko ok. 8-10 osób. Otwarcie całego lokalu jest planowane w drugiej połowie czerwca. W weekend otworzy się też Katofonia przy ul. Mielęckiego. Na razie właściciele jeszcze nie policzyli, ile dokładnie osób wejdzie naraz do lokalu i dwóch ogródków. Nieco wcześniej, bo w czwartek, otwarcie zaplanowała Kontynuacja przy ul. Staromiejskiej. Tłoku nie będzie, bo na zewnątrz i w środku usiądzie maksymalnie ok. 40-50 osób. Wśród lokali, które zaczynają pracę po ponad dwumiesięcznej przerwie, są też Absurdalna przy ul. Dyrekcyjnej (maksymalnie 40 osób w lokalu) oraz Pijalnia Wódki i Piwa (do 50 osób na zewnątrz i w środku).

Największy problem mają lokale, w których normalnie mieściło się niewiele osób. Tak na przykład jest w Lornecie z Meduzą. Lokal przeszedł remont, ale otwarcie planuje za dwa tygodnie, 1 czerwca. Wtedy też ruszy ogródek. Jednak pojemność w sumie to kilkanaście osób. Przy aktualnych obostrzeniach lokale nadal mogą działać na granicy opłacalności lub po prostu notować kolejne straty. Jak powiedział nam jeden z właścicieli, pozostaje nadzieja, że wraz z czwartym etapem rządowego luzowania obostrzeń, te aktualne dla lokali gastronomicznych również zostaną choć częściowo zniesione.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*