Jogurty po 50 groszy, masło za 2 złote i 3,5 zł za kawę. Takie ceny są chyba tylko w nowym sklepie socjalnym. Miasto i twórcy chwalą się, że Spichlerz w Katowicach to pierwszy taki lokal handlowy w Polsce. Dzisiaj w kolejce było tłoczno.
Pan Marek wyszedł przed sklep i po raz kolejny przekazał zmarzniętym oczekującym w kolejce najważniejsze informacje. – Jedno masło to jeden asortyment. Tak, żebyśmy się zrozumieli i żeby nie było potem przepychanki przy kasie – krzyczy wolontariusz Wolnych Miejsc. Na zakończenie oficjalnej części i otwarcie drzwi do sklepu socjalnego w pawilonie przy ul. Tysiąclecia 82 czekało około 30 osób. Jak mówi Marek Grajner, wielu przechodniów zaglądało do środka już w czasie remontu. Ciekawscy pytali, co powstaje w nieużywanym przez długi czas lokalu. Jednak frekwencja przerosła oczekiwania wolontariuszy. – Ludzie dowiedzieli się z MOPS-u, z różnych organizacji charytatywnych. Nawet można się zdziwić, ile z tych ludzi ma internet i czyta nasze strony – dodaje.
Jeden z pierwszych klientów to pan Darek z os. Tysiąclecia. Na co dzień zajmuje się chorą matką i od dłuższego czasu nie ma pracy. – Ja mam 720 złotych zasiłku. To jest najwyższy zasiłek, jaki dostaję z MOPS-u. To jest tak, jakby puścić osobę, która ma 1440 zł na rękę do sklepu. Ile ona może sobie pozwolić, jak ona opłaci mieszkanie i tak dalej. Mi zostaje do życia 100 złotych czy tam 200 zł – mówi. Z otwarcia sklepu jest zadowolony, bo to co dostaje z MOPS-u, to są skromne porcje jedzenia.
W sklepie socjalnym większość produktów kosztuje kilka złotych i takie ceny, wynoszące około 50% ich wartości rynkowej, mają być cały czas utrzymane. Asortyment, zwłaszcza ten z krótką datą przydatności, będzie odkupowany od dużych sieci handlowych. W Spichlerzu można znaleźć artykuły spożywcze, środki higieny osobistej i chemii domowej sprzedawane w cenach poniżej ich wartości rynkowej. Oprócz podstawowych produktów, są też ubrania, za sweter trzeba zapłacić 10 zł, a za koszulkę trzy.
– Zapłaciliśmy 43 złote, a normalnie to wszystko kosztowałoby około 200 zł. Kupiliśmy m.in. masło, mąkę, olej, cukier, ciuchy. To dużo nam pomogło – mówi Marzena z Zawodzia, matka pięciu chłopców. Pierwszymi klientami było wiele matek z dziećmi. – 4 złote dałam za pół kilograma sera krojonego. Dla takiej rodziny dużej to jest naprawdę pomoc duża – mówi pani Iwona ze śródmieścia.
W nowym sklepie obowiązują nie tylko ograniczenia i zasady spowodowane pandemią koronawirusa. Klienci muszą być mieszkańcami Katowic, posiadać zaświadczenie z MOPS-u, które upoważnia do kupowania w sklepie socjalnym. Można tu zrobić zakupy raz w tygodniu i jednorazowo wydać maksymalnie 100 złotych, a z półek do koszyka można wsadzić tylko po jednej sztuce danego produktu. Sklep będzie czynny od poniedziałku do piątku w godzinach od 10:00 do 15:00 (obowiązują godziny dla seniorów 10:00-12:00). Z oferty mogą skorzystać osoby korzystające już z pomocy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, ale również osoby i rodziny, które do tej pory z takiej pomocy nie korzystały. Trzeba jednak spełniać warunki finansowe. Dochód nie może przekraczać 200% kryterium dochodowego, czyli 1 402 zł w przypadku osoby samotnej lub 1 056 zł w przeliczeniu na każdą osobę w rodzinie. Przy ul. Tysiąclecia 82 działać ma też Spichlerz Caffe, czyli kawiarnia, która jest już przygotowana. Jednak na razie, z powodu obostrzeń, sprzedawana będzie tylko kawa na wynos.
Bardzo fajna inicjatywa.
Świetnie, będziemy jeszcze sponsorować tych, którym się pracować nie chce.
Zakupy w sklepie “klienci” powinni potem opracować.
Nie wszyscy ludzie korzystający z pomocy społecznej to tacy, którym się nie chce pracować. Może znaleźli się w takiej sytuacji życiowej nie ze swojej winy? Przecież nie dostają tych produktów za darmo, a gdyby Pan dokładnie przeczytał artykuł, to by wiedział, że towar pochodzi niejako z odzysku. Łatwo kogoś ocenić, ale zamienić się na miejsca już trudniej.
Prezes Fundacji Wolne Miejsce Mikołaj Rykowski, czyli ten pan z czarną chustą na twarzy a czasem i bez.
Czyż aby nie jest to ten sam Mikołaj Rykowski, który prowadząc na terenie Parku Śląskiego bar Wioska Rybacka przez 15 lat (tak LAT) “zapomniał” płacić czynszu za lokal ?
Czy miasto dzierżawi Fundacji ten lokal czy doszło do darowizny?
Bo obawiam się że za kilka tygodni / miesięcy gdy trzeba będzie płacić rachunki za: prąd, ogrzewanie, czynsz, podatek od nieruchomości,płace dla obsługi i zapłacić podatek VAT z tytułu sprzedaży – to może się okazać że “kasa pusta” i “nie ma z czego”