Może będę w swoim poglądzie odosobniony, ale uważam, że przyjazd premier Ewy Kopacz na Śląsk był zupełnie zbędny. Rozumiem zapotrzebowanie polityczne na takie działanie, ale praktycznego przełożenia na cokolwiek w tym nie widzę.
Stała się wielka tragedia, niestety nie pierwsza i nie ostatnia w kopalni. Wszystko wskazuje na to, że w czasie akcji ratunkowej i tuż po niej zadziałały procedury. Ranni górnicy trafili do najlepszych szpitali, Wyższy Urząd Górniczy już powołał specjalną komisję, sprawę bada prokuratura. Na miejscu szybko pojawili się pełniący obowiązki prezesa KHW Zygmunt Łukaszczyk i wojewoda Piotr Litwa. Obydwaj z takimi sytuacjami stykali się wielokrotnie. Łukaszczyk jako wojewoda, Litwa jako prezes WUG. Kto jeśli nie oni lepiej porusza się w kopalnianych korytarzach, nie tylko tych w siedzibach poszczególnych zakładów? Na pewno nie premier Kopacz. Tymczasem w Mysłowicach zjawia się właśnie ona. Odwiedza też górników w szpitalach w Siemianowicach i Sosnowcu. Potem przemawia do dziennikarzy. Mówi, że akcja ratunkowa trwa (szczegółowo mówił o tym wcześniej m.in. prezes Łukaszczyk), opowiada o stanie zdrowia poszkodowanych (na bieżąco informowali o tym przedstawiciele szpitali), informuje o komisji WUG (kolejna „nowość”), kończy zapowiedzią wyjaśnienia sprawy (a co niby ma zrobić prokuratura?). Jednym zdaniem, wygłasza oczywistości, o których wszyscy już wiedzą i to ze szczegółami. Po co więc przyjechała? Chciałbym wierzyć, że w spontanicznym odruchu zwykłej ludzkiej empatii, chęci dodania otuchy rannym i ich rodzinom. Bo jeśli chciała osobiście dopilnować wszystkie służby, oznaczałoby to, że państwo nie działa.
Jest jeszcze jedno wyjaśnienie tej wizyty. Po prostu zasugerowali ją pani premier jej doradcy. Tragedia + przyjazd na miejsce = dobry odbiór w opinii publicznej. Wiem, brzmi to cynicznie, ale taka jest polityka. Biorąc pod uwagę pseudo sukces rządu z „uratowaniem” kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu, być może otoczenie Ewy Kopacz chce utwierdzić środowisko górnicze, że premier jest z nim nie tylko duchem, ale i ciałem. Kolejne słowa o pracy na rzecz polepszenia sytuacji w branży kosztują przecież tak niewiele.
Zdjęcie: www.premier.gov.pl