Ludzie z całego regionu przyjechali wczoraj do Katowic, żeby wziąć udział w Nocy Muzeów. Największe oblężenie przeżyła strefa kultury.
Kolejka do wjazdu na wieżę wyciągową przy Muzeum Śląskim była tak długa, że trzeba było w niej odstać kilkadziesiąt minut. Podobnie było w budynku NOSPR, który wprawdzie muzeum nie jest, ale jego dyrekcja postanowiła włączyć się do akcji. Od godz. 22 do 2 w nocy można było posłuchać utworów Chopina w wykonaniu młodych zdolnych pianistów. Na pierwszym koncercie zabrakło miejsc siedzących. Ludzie stali więc na schodach i balkonach. Oczywiście, można narzekać, że była to publiczność niezbyt muzycznie wyrobiona (wstawanie i wychodzenie w czasie gry, odkręcanie gazowanych napojów, robienie zdjęć z fleszem), ale ważne, że przyjechała i zobaczyła salę, o której mówi się daleko poza Śląskiem. Duży plus należy się dyrekcji NOSPR, która pozwoliła gościom swobodnie poruszać się po budynku.
Wczorajsza impreza pokazała jak duże jest w regionie zapotrzebowanie na kulturę. Owszem, pewnie wciąż działa efekt nowości strefy kultury (setki osób wchodziły także na dach Międzynarodowego Centrum Kongresowego), a w przypadku Muzeum Śląskiego oczekiwania na otwarcie. Niemniej również ubiegłotygodniowe kolejki po bilety to teatrów w cenie 250 groszy pokazują, że nie tylko o architekturę tu chodzi. Teraz trzeba się zastanowić jak wykorzystać ten potencjał.
Wczorajsza projekcja filmu “Jack Strong” na placu przed NOSPR-em pokazała dobry kierunek. Wprawdzie ludzie do strefy kultury i tak przyjdą, ale warto ich tam zatrzymać na dłuższą chwilę. Zwłaszcza, że do sal koncertowych NOSPR-u na co dzień trudno się dostać, a MŚ jeszcze przez ponad miesiąc będzie zamknięte.
Może warto pomyśleć o wspólnym bilecie, z którym będzie można zwiedzić NOSPR, MŚ, ale także Spodek i MCK? Patrząc na to jak wiele osób i skąd wczoraj przyjechało do Katowic (m.in. Sosnowiec, Siemianowice, Piekary, Częstochowa, Rybnik, Cieszyn, Chorzów, Będzin) chętni na taką atrakcję na pewno by się znaleźli.