Mieszkańcy skarżą się na zabłoconą drogę i hałas. Ciężarówki z tonami ziemi i gruzu jeżdżą tu jedna za drugą. Sprawa jest skomplikowana i wygląda na to, że nieprędko zostanie rozwiązana przez urzędników. Ci sami nie wiedzą, co dokładnie dzieje w Szopienicach.
Dawniej przez wąwóz przebiegały tory kolei piaskowej. Po ich likwidacji nieużywany teren służył mieszkańcom. Chodzili tu na spacery z psami i jeździli na rowerach. Od jakiegoś czasu działka położona za domami znajdującymi się przy ul. Mroźnej należy do prywatnej firmy. To tutaj zawożone są ziemia i gruz. Ciężarówki jeżdżą jedna za drugą. Z ul. Hallera wjeżdżają wąską, wysypaną kamieniami, drogą. Na miejscu cały czas pracuje też spycharka, która wyrównuje to, co dowożą ciężarówki. Hałas denerwuje mieszkańców. Tak samo jak ślady z błota na ul. Hallera. Mieszkańcy podejrzewają, że to nielegalny biznes. Niektórzy próbowali się dowiedzieć w jakim celu odbywają się transporty. Jednak urzędnicy sami nie są w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Właściciel zmieniał się wiele razy. Już wcześniej dochodziło tu do nielegalnej wywózki odpadów. Później ścięto drzewa. Najprawdopodobniej również nielegalnie. Teraz właścicielem działki jest firma Eminent z Jaworzna. Natomiast prace prowadzi inna jaworznicka spółka o nazwie Alora Group. Niedawno miasto rozpoczęło postępowanie w tej sprawie. – Na podstawie tego postępowania okazało się, że jest w tym miejscu nielegalne składowisko odpadów – mówi Ewa Lipka, rzecznik prasowy UM Katowice. Na razie niewiele udało się ustalić. Jednak wszystko wskazuje na to, że na teren wąwozu, który teraz już niemal cały wypełniony jest ziemią wymieszaną z gruzem, trafiają transporty z placów budowy. O tym, że będą się tu toczyły prace firma Alora powiadomiła wojewodę już w zeszłym roku.
Oficjalnie miały one na celu rekonstrukcję bocznicy kolejowej. Wydaje się jednak, że prace z rekonstrukcją niewiele mają wspólnego. Na miejscu pracownicy nie chcą lub nie potrafią wyjaśnić tego, co dzieje się w wąwozie. Odsyłają do swoich szefów. Próbowaliśmy się z nimi skontaktować, ale bez skutku. Kontakt jest możliwy, ale tylko poprzez pocztę tradycyjną. W taki sam sposób firmy kontaktują się z urzędami. Osobne postępowanie prowadzi w tej sprawie Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Urzędnicy nadal czekają na wyjaśnienia firm i przyznają, że sprawa jest skomplikowana. Podejrzany wywóz odpadów będzie trwał dopóki nie uda się udowodnić, że rekonstrukcja to jedynie przykrywka.
Podobne rzeczy się dzieją w Bytomiu. Bo w Bytomiu jest pozwolenie na gruz i ziemię a przyjeżdżają wszelkie odpady w tym chemiczne. Urząd powinien w trybie pilnym zawiadomić WIOŚ i podjąć interwencję zanim będzie za późno.
Urzędasy mają przykazane żeby się nie mieszać w tę sprawę – jak nie wiesz o co chodzi to o kasę chodzi ! Państwo w państwie !. A tak na marginesie to teren już lukratywny pod względem finansowym – mieszkanie 500+ powstaje obok więc ceny działek poszybują w górę !!
Jak urzędnicy mogą nie wiedzieć co dzieje się na ich terenie , to przepraszam ale kto ma wiedzieć ????
Nie wystarczy czekać na wyjaśnienia trzeba ruszyć się choćby osobiście do tych firm (przecież one nie są z kosmosu) mają swoje siedziby i to całkiem niedaleko. Nieudolność urzędów jest porażająca, jeżeli nie mają narzędzi aby takie procedury ukrócić ,to znaczy że każdy może robić co chce bez konsekwencji ? Przecież to jest
jak paranoja !!!!