Historia ich zbierania ma już kilka ładnych lat. To lata próśb i gróźb, apeli i miejskiej partyzantki. Choć wydawać by się mogło, że gdzie jak gdzie, ale w Katowicach starych neonów nie brakuje, tak naprawdę zostało ich już bardzo niewiele. Część z tych, które ocalały, można od wczoraj oglądać w galerii w Rondzie Sztuki. Wystawa potrwa do 4 stycznia.
Wystawa powstała za sprawą Stowarzyszenia Moje Miasto, ale największy wkład w jej tworzenie wniósł Dominik Tokarski. To on w 2010 roku “odzyskał” pierwszy neon z katowickiej ulicy. Odzyskał to dobre słowo, bo czasem wymagało to sporo zachodu. I nie zawsze się udawało. Mimo że np. PKP obiecały przekazać neony z nazwą stacji “Katowice”, o części “zapomniały” i po prostu je zniszczyły. Tak było w kilku innych przypadkach. Na szczęście świadomość właścicieli budynków jest coraz większa i dzięki temu kolekcja starych neonów może się powiększać.
Na wystawie w Rondzie Sztuki znalazło się kilka z nich. Są tu oryginalne litery, które przez lata tworzyły napis “Zenit” stojący na dachu sklepu w Rynku. Są “Katowice” odzyskane z budynku byłego klubu sportowego “Kolejarz” przy ul. Asnyka w Piotrowicach. Jest “Kino Milenium” z ul. Markiefki i “Rejon Boże Dary” z kopalni KWK Murcki. Jest też “Aria” z nieczynnego już hotelu w Sosnowcu i kilka innych eksponatów.
Reszta, jak Junior, Centrum czy reklama salonu fryzjerskiego, czeka na swoją kolej do renowacji. – Prowadzimy bardzo zaawansowane rozmowy w sprawie utworzenia stałej ekspozycji zabytkowych neonów w Katowicach. Wszystko powinno się wyjaśnić w pierwszym kwartale przyszłego roku – zapowiada Dominik Tokarski.
Nieoficjalnie wiadomo, że stała wystawa neonów ma się pojawić w budynku Centrum Kultury Katowice.
Utworzenie stałej ekspozycji neonów, podniesionych do rangi zabytków, to bardzo mizerny pomysł, bo po prawdzie, to zdołano zebrać tylko trochę sfatygowanych złomków z podrzędnych kilku ich realizacji, zupełnie nie reprezentatywnych w stosunku do tego co miały Katowice w latach ich rozkwitu w okresie PRL-u.
Neony były wtedy w modzie na całym świecie, a katowickie były najbardziej wyróżniające się w całym kraju.
Zresztą one ciągle istnieją i nawet powstają nowe, choć to już nie to co kiedyś.
Zamiast więc zajmować się ubogim skansenem neonów lepiej żeby Katowice postawiły na prawdziwy ich revival na ulicach, w ich naturalnym środowisku, bo przy okazji ozdoby miasta mógłby to być także ważny czynnik wspomagający promocję miasta i jego poznawalność na zewnątrz.
Jeśli chodzi natomiast o pamięć o neonach, to o wiele lepszym sposobem jej zachowania niż ta wystawa złomków byłoby zebranie możliwie bogatej, istniejącej przecież ale rozproszonej, dokumentacji faktograficznej, przede wszystkim zachowanych zdjęć i jej synteza literacka i plastyczna, uwieńczona wydaniem wielkiego kolorowego albumu o katowickich neonach.
Jak Pan być może zauważył, Katowice stawiają na odbudowę neonowej reklamy w przestrzeni miasta. Robi to zarówno urząd miasta, jak i prywatni inwestorzy oraz instytucje publiczne (np. NOSPR, Teatr Śląski). W najbliższym czasie w centrum i najbliższej okolicy pojawią się kolejne neony. Nie zmienia to faktu, że warto zebrać te podniszczone i częściowo uszkodzone. Jak Pan być może przeczytał w tekście, zgromadzone w Rondzie Sztuki neony to tylko część zbiorów. Wszystkich, z oczywistych względów, nie można było tam pokazać. Leżą sobie spokojnie w magazynie i czekają na lepsze czasy. Te, już wkrótce, mają dla nich nadejść.