Najpierw działająca na zlecenie Zakładu Zieleni Miejskiej firma wycięła róże, a potem pracownicy MPGK zniszczyli inne kwiaty i rośliny posadzone przy chodniku. Mieszkanka śródmieścia stworzyła niewielki społeczny ogródek, który jednak regularnie jest niszczony. Najpierw przez innych mieszkańców i kierowców, a ostatnio przez miejskie służby.
Kilka lat temu pani Katarzyna postanowiła zadbać o teren przy skrzyżowaniu ulic Poniatowskiego i Zajączka. Mieszka obok i nie mogła już patrzeć na chwasty, które rosły pomiędzy jezdnią i chodnikiem. – Kupiłam kwiaty i ziemię i posadziłam rośliny. Wybrałam m.in. odmianę dzikiej róży, która nie tylko ładnie wygląda, ale też pięknie pachnie – opowiada. Niestety, szybko zaczęły się kradzieże i dewastacje. Problemem byli także kierowcy, którzy regularnie rozjeżdżali zieleniec. – Kupiłam płotek, ale już pierwszego dnia został złamany. Przywiozłam więc kamienie, który były już skuteczniejszą przeszkodą dla samochodów – wspomina.
Rośliny rosły i cieszyły oko nie tylko pani Katarzyny, ale też przechodniów. Do czasu. – Pracownicy zieleni miejskiej (firmy wykonującej prace na zlecenie ZZM – przyp. red.) podkaszarkami “wyrównali” kwiaty tak, że je obcięli. Róże po tym zabiegu pielęgnacyjnym wyglądały tak, że przekleństwa same cisnęły mi się do ust, a moja mama z rozpaczy nie wiedziała co ma robić i jak te kwiaty ratować. Na szczęście dzięki wysiłkom mamy kwiaty odrosły – wspomina pani Klara, córka pani Katarzyny, która postanowiła zainteresować nas sprawą niszczenia zieleni.
Przez jakiś czas był spokój, ale kilka dni temu ta sama firma znów przycinała rośliny przy drodze. Tym razem, ucierpiała tylko jedna róża. Jak usłyszeliśmy w ZZM, przedstawiciel zakładu ma się skontaktować z panią Katarzyną, żeby wyjaśnić sprawę i przeprosić za zachowanie zewnętrznej firmy.
Przeprosimy ma już za sobą Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. Ponad tydzień temu pracownicy MPGK zniszczyli bowiem rośliny, które pani Katarzyna posadziła nieco dalej, przy ogrodzeniu posesji przy ul. Zajączka. Od lat jest tam taki wąziutki pasek ziemi, pomiędzy kostką brukową, a murem ogrodzeniowym.
– Zasugerowałam jej, by na początek zasadziła jedną roślinę na próbę (żeby zobaczyć czy psy ją zniszczą i rozkopią). Szczęśliwie żaden pies nic nie zniszczył, więc mama kupiła kilka kolejnych roślin i posadziła je przy murze. Rośliny przetrwały może ze dwa tygodnie, bo dziś (19 czerwca – przyp. red.) po południu na ulicę zawitali pracownicy MPGK Katowice. Panowie bardzo skrupulatnie co się dało zdmuchnęli dmuchawą do liści, a następnie te rośliny, które były bardziej uparte, zaczęli grabić i wyrywać. Moi rodzice zaniepokojeni długo trwającymi hałasami z ulicy postanowili sprawdzić czy z kwiatami wszystko w porządku. Niestety, stało się to za późno i większość roślin posadzonych dwa tygodnie temu była już wrzucona razem z resztą chwastów na pakę zamiatarki. Wyrwanych kwiatów nie dało się odzyskać z wnętrza zamiatarki, a panowie nie wyglądali jakby było im przykro z powodu zniszczenia cudzej pracy – relacjonuje pani Klara.
Po naszej interwencji z panią Katarzyną skontaktowali się przedstawiciele MPGK. – Niestety, nasi pracownicy popełnili błąd przy sprzątaniu ul. Zajączka i usunęli kwiaty posadzone pod murkiem przez jedną z mieszkanek ulicy. Spotkaliśmy się z panią, która posadziła zniszczone rośliny i wyjaśniliśmy zaistniałą sytuację. Możemy zadeklarować, że dołożymy wszelkich starań, by w przyszłości nie dochodziło do takich zdarzeń – napisała nam w imieniu MPGK Malwina Kaczor z Katowickiej Agencji Wydawniczej.
Pani Katarzyna deklaruje, że pomimo takich sytuacji, nadal będzie starała się zazieleniać najbliższe otoczenie. – Ja wiem, że to bardzo niewielki teren i bardzo drobna rzecz. Nie chodzi też o pieniądze, które wydaję na ziemię i rośliny. Kiedy jednak czytam w różnych miejskich publikacjach, że Katowice chwalą się zielenią i zaangażowaniem mieszkańców, to oczekiwałabym, że nikt nie będzie niszczył mojej pracy.
Jak mówi mieszkanka śródmieścia, nie tylko sadzi rośliny, ale potem o nie dba. Pieli i podlewa wodą z deszczówki, którą gromadzi na swoim podwórku. – Co ciekawe, skoro właściciel posesji odpowiada za przylegający do niej chodnik, musi go w zimie odśnieżać, a wiosną, latem i jesienią zamiatać, to dlaczego miejskie służby akurat przy moim domu postanowiły usunąć rośliny. Przy innych budynkach, tam gdzie nikt niczego nie posadził, chwasty rosną jak rosły.
– Wychodzi więc na to, że z jakiegoś powodu pracownikom MPGK przeszkadzały tylko kwiaty – dodaje pani Klara.
Zarówno ZZM, jak i MPGK deklarują, że uczulą zarówno swoich pracowników, i jak zewnętrzne firmy, żeby zwracali większą uwagę na to co i jak koszą czy sprzątają.
Wynajęta przez miasto firma wykosiła rośliny zasadzone w ramach Zielonego Budżetu
To kolejny taki przypadek w ostatnim czasie. Kilka tygodni temu na Koszutce wynajęta przez KZGM firma wycięła rośliny posadzone w ramach wniosku z Zielonego Budżetu.
Z kolei kilka lat temu, też na zlecenie KZGM, firma zewnętrzna wycięła kilkudziesięcioletnie zdrowe drzewo, rosnące przy ul. Narcyzów.
Mykoła nie podumał
Cel UM – wszędzie beton! Realizacja prawie 100%