Z projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Muchowca, który został dziś wyłożony do publicznego wglądu wynika, że inwestor kompleksu trzech budynków w pobliżu parkingu przy rolkostradzie będzie mógł postawić tylko jeden. Ten, który już się buduje. W ten sposób miasto reaguje na protesty mieszkańców, którym nie podoba się, że w zalesionym terenie w ogóle rozpoczęła się inwestycja.
To, że MPZP dla Muchowca będzie wzbudzał kontrowersje, można było przypuszczać. Okazuje się jednak, że najwięcej uwag mogą do niego wnieść prywatni inwestorzy. Bo potencjalnie to oni najwięcej tracą na przyjętych w projekcie planu rozwiązaniach. Tak jak spółka z Jaworza (powiat bielski), która planowała wybudować kompleks trzech budynków pomiędzy parkingiem a byłym stadionem Startu. Jeden już powstaje. Inwestor ma pozwolenie na budowę, które obejmuje zlokalizowanie w nim funkcji sportowo-gastronomiczno-biurowych, czyli np. restauracji i klubu fitness z zapleczem biurowym. Mógł dostać pozwolenie, bo na części należącej do niego działki obowiązuje plan zagospodarowania przestrzennego. Mimo, że na cały kompleks urząd wydał mu tzw. wuzetkę (czyli decyzję o warunkach zabudowy wydawaną w sytuacji, kiedy nie ma obowiązującego planu), pozwolenia na budowę kolejnych dwóch obiektów na razie nie ma. Obydwa miały się mieścić na północ od tego w budowie. Dlaczego miasto podjęło próbę zablokowania tej inwestycji? – Chcemy zachować obecny charakter Muchowca, czyli tereny zielone – mówi Krzysztof Mikuła, wiceprezydent Katowic. Dodaje, że urząd nie obawia się ewentualnych roszczeń, z którymi może wystąpić spółka z Jaworza. – Nasze analizy prawne wskazują, że nie będzie do tego podstaw. Niemniej oczywiście każdy może mieć swoje zdanie, a wtedy wątpliwości będzie musiał rozstrzygnąć sąd.
Wątpliwości rzeczywiście mogą się pojawić. W końcu inwestor kupował ziemię w dobrej wierze, po to żeby na niej zarobić. Dostał od miasta decyzję o warunkach zabudowy i nie podejrzewał, że sytuacja nagle się zmieni. Tymczasem zmienia się i to bardzo.
Plan zagospodarowania dokładnie precyzuje co może się tu znaleźć. Właściciel działki może wybudować tylko jeden budynek realizujący usługi w ramach funkcji gastronomicznej, sportu i rekreacji lub turystyki, a powierzchnia zabudowy może objąć nie więcej niż 3%. Na 80% terenu musi być zieleń biologicznie czynna, a do tego musi pozostać 90% drzewostanu. W praktyce oznacza to, że inwestor nie ma żadnego ruchu. Oczywiście może wnieść uwagi, co pewnie zrobi.
Nadal nie do końca jasne jest jak w ogóle doszło do tego, że na Muchowcu można było rozpocząć jakąkolwiek budowę. Nieoficjalnie dowiedziałem się, że kiedy powstawał istniejący obecnie plan, prawdopodobnie nikt nie sprawdził, że w ewidencji gruntów teren ten oznaczony jest literką B, czyli jako budowlany. Od dawna rósł tu las i nikomu nie przyszło do głowy, że formalnie lasu tam nie ma. Dlatego plan akurat tej części nie objął. Mając w ewidencji teren teoretycznie budowlany, inwestor mógł wystąpić o wuzetkę. Zrobił to, a potem było już za późno.
Z projektem MPZP dla Muchowca można się zapoznać od poniedziałku do piątku w godzinach 9-13 (Rynek 13, p. 515, V piętro) do 10 lipca. Publiczna dyskusja nad planem odbędzie się w poniedziałek 15 czerwca o godz. 15 w budynku przy ul. Młyńskiej 4 ( sala 209, II piętro).
O innych propozycjach, które znalazły się w projekcie planu zagospodarowania dla Muchowca można przeczytać tutaj.
Czy drzewa oddalone od siebie po 20-50 metrów to już las czy jeszcze nie?
Ja po prostu któregoś dnia pojechałem na Muchowiec, wszedłem między drzewa, spojrzałem na plan inwestycji (jest na jej stronie internetowej).
I wiem, jak wyglądają lasy na Sztauwajerach i w Parku Leśnym.
Ja proponuję sprawdzać nie na mapie, tylko w terenie – że ten las to pojęcie względne…
Co ma oznaczać ta enigmatyczna wypowiedź? Jest za kimś albo za czymś czy też przeciw?
Jaśniej: albo jest czy był tam las albo też nie? Po co takie puste wymądrzanie się?
Co do mnie, to przez dziesiątki lat widziałem tam las i to nie bardziej rachityczny niż ten na kilometry wokoło.
Tak jak potwierdzają to dodatkowo i dowodnie Google Maps i mapy UM Katowice, niedaleko za Szlakiem Parkowym las dochodził do Francuskiej, a caly teren stadionu Start był otoczony lasem, w tym oczywiście także z interesującej nas strony północnej.
Urząd Miejski, czy raczej jego agenda, według swoich kryteriów mógł zakwalifikować przedmiotowy zalesiony teren jako budowlany, jego sprawa, ale gdy wobec niejasności wokół inwestycji podniósł się protest społeczny, to powinien był zachować się konsekwentnie i natychmiast wyjaśnić sprawę, zamiast najpierw tchórzliwie zamiatać ogonem za sobą (ta niby populistyczna początkowa decyzja ograniczenia inwestycji do jednego tylko budynku!).
Mam takie ciche niczym nie potwierdzone wrażenie, że Urząd ma czy miał po prostu stracha, że w tamtym miejscu (coby nie mówić – to widać z programu inwestycji) powstaje jakaś szpanerska inwestycja “dla lepszej klienteli”, że to może być źle przyjmowane przez szersze kręgi, nastawione bardziej na zgrzebność i że to może źle się odbić na opinii o Urzędzie.
Świadczyłyby o tym przynajmniej te przesadnie eksponowane “usługi biurowe”, które odwrotnie zamiast uśpić, jak na złość, obudziły krytycznie ludzi.
Ja do tego ekskluzywnego, myślę, ośrodka sportowo- rehabilitacyjnego nie będę zaglądał, ale szczerze będę się cieszył jak on powstanie w całej swojej krasie (i to mimo urzędniczych błędów) – punkt dla lepszych Katowic, a lasów i tak mamy niemało.
Sprawa jest jasna. Wystarczy zerknąć na Internetowe Mapy Systemu Informacji Przestrzennej Katowic: jest tam groźne zafałszowanie i w jego następstwie urzędnicy UM Katowice popełnili niewybaczalne błędy.
Mianowicie, teren między byłym boiskiem KS Start, ul. Francuską i Szlakiem Trzech Stawów na mapie “publiczny” jest pusty, niezalesiony, podczas gdy zdjęcia lotnicze na mapie “ortofotomapa” w tym miejscu pokazują dowodnie las.
WZ Nr 116/2013 były więc wydane na podstawie starych nieaktualnych map, bez sprawdzenia w terenie, pi razy oko, z sufitu!
Teraz wobec zrozumiałych społecznych protestów w obronie zieleni UM popełnia kolejny błąd żądając od inwestora, by amputował swoją inwestycję, zaprojektowaną przecież jako spójną całość – za późno, inwestor może skarżyć o milionowe odszkodowania.
Sprawa wygląda na rozwojową – w UM mogą polecieć głowy, chyba w planowaniu przestrzennym.
Taka uwaga: hotelowe inwestycje Gołębiewskiego były nieraz mocno oprotestowane i z decyzjami rozbiórek, ale zwykle kończyło się to bezowocnie wobec urzędniczej nieudolności.
NB. A swoją drogą, to ten nieszczęsny na razie ośrodek wraz z zespołem kortów na byłym boisku Startu bardzo wzbogaciłby wyposażenie zgrzebnej jak dotąd Doliny Trzech Stawów i stanowiłby prawdziwą rekompensatę za beznadziejnie głupio stracone sławne korty przy ul. Astrów, za Prokuraturą.
Ja proponuję sprawdzać nie na mapie, tylko w terenie – że ten las to pojęcie względne…