Dziki na Ligocie wywołały panikę wśród mieszkańców. Na miejsce została wezwana straż miejska, a po niej przyjechał myśliwy. Niektórzy widzieli mężczyznę biegnącego z długą bronią w stronę lasu. Miasto uspokaja, że interwencja przebiegła prawidłowo.
Niebezpieczna sytuacja z dzikami wydarzyła się kilka dni temu na ul. Zielonogórskiej. W minioną sobotę, około godz. 22.00, mieszkańcy zgłosili, że zauważyli duże osobniki. Mocno wystraszyli się, gdy przechodzili obok żywopłotów, zza których nie było widać zwierząt i dziki nagle przed nimi stanęły. Po informacji przekazanej przez Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Katowicach, jako pierwsi na miejsce przyjechali strażnicy miejscy. Udało im się zlokalizować dziki i cały czas je obserwowali. Nie interweniowali, ponieważ czekali na wparcie. Po przyjeździe na miejsce myśliwy, który jest wykonawcą decyzji o odstrzale redukcyjnym na terenie miasta Katowice, zaczął przeganiać zwierzynę.
Biegnąc za dzikami, myśliwy dotarł na os. Zadole. Niektórzy mieszkańcy widzieli mężczyznę z bronią, który biegł między blokami. Jeden z nich nagrał to przez okno. Nie było słychać strzałów, ponieważ zwierzęta znajdowały się za blisko . – Nie praktykuje się dokonywania odstrzału na osiedlach, lecz w miejscach, w których zagrożenie dla ludzi jest najmniejsze. Dlatego też dziki zostały przegonione do doliny Ślepiotki, gdzie „łowczy” mógł dokonać odstrzału – informuje Michał Mendala z wydziału komunikacji społecznej w UM Katowice i dodaje, że interwencja została przeprowadzona zgodnie z obowiązującymi przepisami. Zgłoszenie dotyczyło 3 dorosłych loch, ale ostatecznie myśliwy odstrzelił 5 dzików.
Jak wyjaśnia urząd miasta, w związku z afrykańskim pomorem świń (ASF) wprowadzony jest zakaz wywozu dzików poza „strefę bezpieczeństwa”, w którą włączone są Katowice. – Nie stosuje się już metody usypiania dzików i ich wywożenia do ośrodka przystosowawczego, lecz prowadzi się odstrzał redukcyjny na podstawie ogólnej decyzji wydanej na podstawie art. 45 ust. 3 ustawy – Prawo łowieckie – uzasadnia Mendala. Odstrzały redukcyjne są wykonywane interwencyjnie po zgłoszeniu o pojawieniu się dzików. Są prowadzone głównie w godzinach nocnych.
U nas na dzielni też nikogo nie zjadły ale i tak je zamordowali.
U nas na dzielni się kręcą i jeszcze nikogo nie zjadły. Nie napiszę gdzie, bo jeszcze kolejnego Rambo przyślą.
A gdyby tamtędy przechodziła wasza matka?
To by wiedziała co zrobić