Nowy wątek w sprawie zabójstwa 19-letniego Dominika Koszowskiego. Pseudokibic GKS-u Katowice, który jechał taksówką z jego domniemanym mordercą, twierdzi, że to prawdopodobnie nieżyjący Dariusz Pastor. Jednak pewności nie ma, bo monitoring jest zbyt słabej jakości.
Kolejny kibol GKS-u Katowice stracił przed sądem pamięć. Podczas dzisiejszej rozprawy w sprawie zabójstwa Dominika Koszowskiego Marcin W. nie był w stanie odpowiedzieć na wiele pytań. To jeden z pseudokibiców GKS-u Katowice skazanych za udział w bójce, do której doszło 21 sierpnia 2016 roku przed klubem Salome przy ul. 3 Maja. W trakcie tej awantury ktoś ugodził nożem 19-latka. Dominik zginął na miejscu i nadal nie wiadomo, kto go zabił. Oskarżony Dariusz N. po raz kolejny pojawił się w sądzie na chwilę, więc nie wysłuchał zeznań dawnego kolegi.
Choć W. usłyszał wyrok za udział w bójce, to nie wie, o co poszło. Przyznaje, że była jakaś szarpanina, ale szczegółów nie zna. – Sąd pokazał mi nagrania z zajścia i widziałem jakąś szamotaninę, ale nie wiem, o co i dlaczego. Nie znałem tych osób, nie miałem z nimi nigdy do czynienia. To były jakieś przypadkowe osoby. Szliśmy, byliśmy pijani i może oni też byli – mówi.
W zapamiętywaniu faktów nie pomógł mu alkohol. Jak sam stwierdził, był bardzo pijany. Po bójce wsiadł do taksówki. Jak przez mgłę pamięta, że było to na pl. Wolności. Na pewno z kolegami pojechali do niego, do mieszkania na os. Witosa. Tam mieli dalej pić. O tym, że coś zaszło nad ranem na ul. 3 Maja rzekomo dowiedział się z telewizji. Wtedy sam zgłosił się na policję. Jak mówił w Sądzie Okręgowym Marcin W., po bójce miał wracać z Damianem Ż., Danielem D. i Dariuszem Pastorem. To nazwisko w zeznaniach kiboli GKS-u Katowice dzisiaj pojawiło się po raz pierwszy.
Sędzia Józef Chowaniec zadawał pytania o podróż taksówką i pokazał świadkowi nagranie z miejskiego monitoringu. Marcin W. rozpoznał się na nim, potwierdził też, że widzi tam Damiana Ż. i Daniela D. Dodał, że “był tam jeszcze chyba Dariusz Pastor, kolega z Górnika Zabrze”. Sędzia dopytywał o tego ostatniego, bo mężczyzna na nagraniu wyciąga rękę w stronę kolegów. – Wsiada pan obok niego do taksówki – mówił Chowaniec. W. przyznał, że wykonał gest w kierunku osoby w kapeluszu i wsiadł zaraz za nim na tylne siedzenie, ale nie jest pewny, co to za mężczyzna. Ostatecznie powiedział: – Możliwe, że ten, którego zapraszałem do taksówki, to był Dariusz Pastor i dodał, że z powodu słabej jakości monitoringu nie potrafi go rozpoznać. Osoba w kapeluszu jest tu najważniejsza, ponieważ od początku prokuratura wskazuje, że mężczyzna w kapeluszu jest mordercą Dominika. Jednak nadal nie udało się udowodnić, że tą osobą jest oskarżony o zabójstwo Dariusz N.
Marcin W. twierdzi, że w mieszkaniu siedział już tylko z kolegami z GKS-u. Dlatego prokurator Michał Binkiewicz pytał W. o szczegóły. Jednak ten nie był w stanie powiedzieć, gdzie wysiadł mężczyzna w kapeluszu i z jakiego powodu opuścił taksówkę. – Jakby to było rok czy pół roku temu, to bym pamiętał – wyjaśniał W. Wspomniany Dariusz Pastor był ważną postacią Torcidy. Pseudokibic Górnika Zabrze został skatowany przez 10 pseudokibiców Ruchu Chorzów, członków Psycho Fans. Było to 24 października 2017 roku. 26-latek zmarł kilka dni później w szpitalu.
Na pytania dotyczące Dariusza N. jego kolega również nie odpowiadał. Wszyscy przesłuchiwani kibole GKS-u twierdzą, że oskarżony nie mógł być na wyjazdowym meczu w Olsztynie, po którym doszło do zabójstwa, ponieważ został wykluczony ze środowiska po tym, jak poszedł na współpracę z policją i stał się tzw. sześćdziesiątką. Jednak W. nie potrafił powiedzieć, kogo obciążyły zeznania Dariusza N. i o jakie czyny chodziło. Nigdy nie widział dokumentów, które potwierdziłyby współpracę N. z policją, ale dowiedział się tego od kibiców.