Za ponad 11 mln zł Katowice chcą wprowadzić System Informacji Miejskiej. To m.in. nowe oznaczenia ulic, placów, skwerów i budynków. To także elementy małej architektury, jak słupki informacyjne, tablice z regulaminami, znaki drogowe czy przystanki autobusowe. Środowisko projektantów o planach miasta dowiedziało się z publikacji w portalu Katowice24.info. 26 listopada napisaliśmy, że MZUiM ogłosił przetarg na wdrożenie systemu. O tym dlaczego ten przetarg trzeba unieważnić i jakie błędy popełnili twórcy koncepcji, którą chcą wdrożyć Katowice, mówią projektanci dr hab. Agnieszka Nawrocka* i prof. Tomasz Bierkowski*.
Grzegorz Żądło: Rozumiem, że cieszą się państwo, że Katowice będą miały System Identyfikacji Miejskiej
Tomasz Bierkowski: (śmiech) Generalnie tak.
Agnieszka Nawrocka: (śmiech) To jest podchwytliwe pytanie. Cieszymy się, że będą miały, ale nie cieszymy się, że akurat taki.
Dlaczego?
AN: Naszym zdaniem, jako fachowców, ten system jest źle zaprojektowany i nie jest dedykowany miastu Katowice. Każde miasto ma swój odrębny charakter. System informacji wizualnej to nie jest wyłącznie zestaw tabliczek, które rozwiesza się i podpisują one konkretne miejsca w przestrzeni miejskiej. Przede wszystkim jest to narzędzie budowania wizerunku miasta. Jest wizytówką miasta. Wjeżdżamy do miasta i już na rogatkach witają nas elementy, które nas nawigują, mówią o lokalizacji różnych miejsc, ich nazwach i funkcjach. Decyzja o wyborze SIM będzie z nami przez następne kilkadziesiąt lat i będzie określać miasto.
Katowice, jak każde miasto, mają swój charakter, wynikający z szeregu zmiennych, jak historia, lokalizacja czy strategia rozwoju. Miasto składa się z różnych dzielnic: sypialnych, zabytkowych czy charakterystycznej części modernistycznej. Do tego zwarte przestrzenie biznesowe i związane z kulturą. Tego zupełnie nie widać w koncepcji, na podstawie której został ogłoszony przetarg na wdrożenie SIM.
TB: Trzeba podkreślić jedną kwestię, tu nie chodzi o estetykę. To nie jest tak, że nasze uwagi odnoszą się do tego, czy nam się coś podoba, czy nie. Ten system musi spełniać określone funkcje, które są oczywiste: informacyjno-kierunkowe, orientacyjne i nawigacyjne. Użytkownik musi wiedzieć gdzie się znajduje i w jaki sposób ma dotrzeć z jednego punktu do drugiego. Wszystkie nasze krytyczne uwagi odnoszą się do użyteczności proponowanego systemu, a nie do kwestii estetycznych. To nie jest dyskusja czy nam się podoba żółty, czy czarny kolor. Tu jest bardzo dużo akademickich błędów, które będą rzutowały na czytelność, zrozumiałość i ostatecznie użyteczność tego systemu.
Z tego co wiem, o tym że Katowice zamawiają SIM, dowiedzieliście się z tekstu w portalu Katowice24.info. Rozumiem, że nikt niczego ze środowiskiem projektantów nie konsultował?
AN: Tak było i to jest w tym wszystkim najgorsze. Tym bardziej, że mamy już bardzo dobre przykłady w Polsce, w jaki sposób taki system powinien być wdrażany.
W jaki?
AN: Przede wszystkim powinien zostać powołany specjalny zespół, który składałby się z przedstawicieli miasta, architektów, projektantów. Tak to wyglądało w Krakowie, gdzie powstaje SIM. Tam najpierw został określony charakter miasta. Następnie przeprowadzone zostały szerokie konsultacje z projektantami z całego kraju. Również my zostaliśmy zaproszeni do współpracy. To było szerokie grono specjalistów, które prowadziło dyskusję z przedstawicielami miasta. Podczas tych konsultacji wypracowaliśmy pewne założenia. Potem został ogłoszony konkurs, który został skierowany do konkretnych firm projektowych. Miały one przedstawić swoją koncepcję. Na tej podstawie wybrano jedną z firm – Towarzystwo Projektowe z Warszawy. Oni prowadzą prace we ścisłej współpracy z miastem Kraków. Dodatkowo została powołana jednostka złożona z niezależnych projektantów, którzy oceniali projekty. Na bieżąco z urzędem miasta korygowali pracę projektantów. Pokazuje to jak profesjonalnie można podejść do tego tematu i jak ważne jest to dla niektórych miast, które dbają o swój wizerunek.
Przejdźmy do błędów, które waszym zdaniem, popełnili twórcy koncepcji SIM dla Katowic. Warto dodać, że to ten sam projekt, który od 2012 roku jest wdrażany w Tychach, czego zresztą Katowice nie ukrywają
TB: Grzech pierworodny kryje się już w pana pytaniu. To nie jest tak, że każdy problem projektowy rozwiąże się w ten sam sposób dla Tychów i Katowic, bo to dwa radykalnie różne miasta. Charakter miasta to nie tylko określenie, czy jest ono turystyczne, przemysłowe czy poprzemysłowe. Ogromne znaczenie ma jego struktura urbanistyczna. Dlatego implementowanie rozwiązania z Tychów do Katowic jest całkowicie błędne. Można by jeszcze zrozumieć, gdyby jakieś elementy przeszczepić do Katowic z Dortmundu, czyli miasta o podobnej tkance i historii, ale nie z Tychów.
Na bazie tego fundamentalnego błędu widzimy potem kolejne.
Z drugiej strony, Łódź przejęła SIM od Warszawy. W obu miastach zostały zastosowane dokładnie te same rozwiązania
AN: Tylko że system warszawski był jednym z pierwszych miejskich systemów informacji w Polsce, który był zrobiony bardzo dobrze, jeśli chodzi o sztukę projektową. Jest to wysokiej jakości rozwiązanie, kompleksowe, na którym uczą się całe pokolenia projektantów. Oczywiście, uważamy że zaimplementowanie tego samego systemu z Warszawy do Łodzi, która jest kompletnie innym miastem pod każdym względem, sprawia, że można odnieść wrażenie, że to miasto nie zasłużyło, żeby mieć swój własny system identyfikacji. Nie zmienia to faktu, że jest to system bardzo dobrze zaprojektowany. Przy jego tworzeniu zostały przeprowadzone dokładne badania i konsultacje.
TB: Konkretny przykład dlaczego nie powinno się tak robić. W Warszawie na bazie przeprowadzonych badań wyszło, że mieszkańcy stolicy bardzo często orientują się względem rzeki Wisły. W tym momencie ta rzeka stała się elementem systemu i pojawia się na tablicach. Oczywiście dla osób, które przyjeżdżają do Warszawy okazjonalnie, ta informacja może nie jest istotna, natomiast dla dużej grupy użytkowników, jak najbardziej. Dlatego wdrożenie jeden do jednego takiego rozwiązania do Łodzi czy jakiegokolwiek innego miasta, w którym rzeka nie jest punktem odniesienia, nie ma sensu.
Abstrahując od tego, że nie powinno się wykorzystywać projektów stworzonych dla konkretnego miasta w innym, co w koncepcji, którą chcą wdrożyć Katowice, jest nie tak?
AN: Przede wszystkim, to rozwiązanie nie jest systemowe. To jest rozwiązanie, które zostało zaprojektowane przez firmę, która zajmuje się raczej wykonawstwem nośników. Widać w tym systemie dużą liczbę zapożyczeń na poziomie samej budowy nośników informacji i grafiki. Trochę jest wzięte z Londynu, trochę z innych miast. To taka kompilacja różnych elementów. W dokumentacji, którą przeczytałam, nie ma żadnego uzasadnienia formy tych nośników. Nie ma uzasadnienia decyzji graficznych, czy też nawet decyzji związanych z kolorem. Skąd się wziął nagle żółty, skąd się wziął czarny? Dlaczego te kolory zostały ze sobą zestawione?
Akurat dobór kolorów został uzasadniony. W opisie koncepcji autorzy napisali, że “kolorystykę systemu oparto o czerń zapewniającą elegancki charakter nośników informacji przy jednocześnie najwyższej kontrastowości wszelkich oznaczeń oraz o dodatkowe żółte akcenty, nawiązujące z jednej strony do barw miasta, z drugiej zaś zapewniające wyróżnienie nośników w otwartych przestrzeniach publicznych.”
TB: Sama kolorystyka to nie wszystko. Ja często porównuję projektowanie do gotowania. Wystarczy, że jeden komponent jest złej jakości i cała potrawa jest albo niestrawna, albo niezjadliwa. Kwestią fundamentalną jest brak analizy sytuacji zastanej, sformułowanego na jej podstawie problemu projektowego, w końcu założeń projektowych, a więc atrybutów projektowanego systemu. Zamiast tego, w dokumentacji pojawia się opis rzeczy oczywistych. Cytuję: oznakowanie nazw ulic, placów i skwerów powinno być umieszczone na każdym skrzyżowaniu.” To jest tak oczywiste, że po co to w ogóle pisać? Kolory to jedno, ale dla mnie rzeczą absolutnie niewyobrażalną jest dobór kroju pisma, potocznie zwanego czcionką. Na marginesie, słowo czcionka, które często pojawia się w tej dokumentacji, jest zupełnie nieuprawnione. To tak jakby lekarz mówił, że używa noża, a nie skalpela. Oczywiście wszyscy zrozumiemy o co chodzi, ale źle by to świadczyło o umiejętnościach i wykształceniu tego lekarza. Chyba w najgorszych snach nie przypuszczałbym, że ktoś może dokonać takiego doboru kroju pisma, jaki zrobili autorzy projektu. Dwa rodzaje kroju, które są tu zastosowane, są naprawdę złej jakości w kontekście czytelności tego systemu.
A konkretnie?
Jeżeli mówimy o systemie informacji miejskiej, to wiadomo, że funkcjonuje on w przestrzeni publicznej. W związku z tym oznaczenie i nazwy będą widoczne pod różnym kątem, w różnym oświetleniu, na różnej wysokości. Rozpoznawalność poszczególnych znaków pisma musi więc być wysoka dla wszystkich użytkowników, m.in. osób z dysfunkcją wzroku i poruszających się na wózkach. Kontrastowość elementów graficzno-strukturalnych znaków pisma – w przypadku informacji wizualnej w przestrzeni – powinna być minimalna. Zastosowana w koncepcji przyjętej przez Katowice odmiana pisma, która ma zostać wykorzystana do określenia nazw ulic, trochę kojarzy się z sytuacją, w której ktoś bierze kluski śląskie do ust i próbuje coś powiedzieć. Informacje zapisane za pomocą zaproponowanego kroju pisma naprawdę są bardzo nieczytelne.
Problem słabej czytelności dotyczy również kroju wybranego do zapisu cyfr na tabliczkach. One z kolei mają zbyt cienką kreskę. Jeżeli cyfra ma 2,5 centymetra, a tabliczka zawieszona jest na wysokości 2,6 metra, to trudno, żeby cyfra była łatwa do odczytu. Ponadto na nośnikach z informacją o numerach budynków pojawia się zapis cyfrowy, który jest stosowany w tekstach ciągłych (np. w publikacjach). To się fachowo nazywa cyfry tekstowe albo cyfry nautyczne. To jest kompletne nieporozumienie. To powinien być zupełnie inny zapis (cyfry wersalikowe lub tabelaryczne), które właśnie po to zostały zaprojektowane, żeby były możliwie czytelne. Podstawowe, chciałoby się powiedzieć, szkolne błędy autorów projektu, bardzo negatywnie świadczą o ich profesjonalizmie. Autorzy projektu naprawdę nie wiedzieli jakich komponentów użyć do jakiego celu.
Idźmy dalej. Układ kompozycyjny tablic w żaden sposób nie porządkuje zamieszczanych informacji na poszczególnych nośnikach. Informacje, jak nazwa ulicy, dzielnicy i numery budynków są porozrzucane. Nie ma tu również zdefiniowanego i racjonalnie uzasadnionego kodu kolorystycznego, poza tym, że żółte pole – z niewiadomych powodów – pojawia się pod pierwszą literą nazwy ulicy. Potem to żółte pole znika w innych sytuacjach, więc nawet w odniesieniu do tego czysto formalnego i niefunkcjonalnego rozwiązania nie zastosowano konsekwencji.
Jeśli dobrze rozumiem, w koncepcji, którą chcą wdrożyć Katowice, kolorystyka pełni jedynie funkcję “ozdobnika”?
TB: Każda decyzja czy tabliczka powinna być podzielona kolorystycznie góra-dół albo lewo-prawo, będzie wtedy dobra, kiedy będzie odpowiadała konkretnemu problemowi projektowemu, na przykład jak sprawić, żeby rozróżnić nazwę ulicy od nazwy dzielnicy. Za każdą decyzją projektową powinna kryć się racjonalna przesłanka. W Warszawie wiadomo, że nazwa ulicy i numeracja budynków są zawsze na niebieskim tle, a nazwa dzielnicy na czerwonym. Natomiast tutaj to jest jakieś czysto formalne rozwiązanie, które niczemu nie służy, a tylko szkodzi.
AN: Ten zabieg, że pierwsza litera jest na żółtym tle, to chyba największy zarzut do tego systemu. Po pierwsze, biała litera na żółtym kolorze, umówmy się, to nie jest najlepszy kontrast podbijający czytelność. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że patrząc na tabliczkę z nazwą ulicy Grottgera, ludzie będzie widzieć bardziej rotttgera, a nie Grottgera, ponieważ ta pierwsza litera w wielu wypadkach nie będzie w ogóle widoczna na tym tle. To jest tak naprawdę kardynalny błąd tego systemu.
Wspomnieliście państwo o “grubości” liter. Patrząc na system informacji w Warszawie, rzeczywiście są one tam zdecydowanie cieńsze. Zakładam, że w istotny sposób wpływa to na czytelność tabliczek czy innych nośników?
TB: To nie jest tak, że jeżeli litera będzie grubsza lub cieńsza, to będzie bardziej czytelna. To jest suma wielu zmiennych, między innymi elementów konstrukcyjnych litery i proporcji pomiędzy nimi.
Mamy tu np. źle zaprojektowane diakrytyki, czyli polskie ogonki, które z daleka będą nieczytelne. Jeżeli mamy do tego literę i, w której kropka jest jakąś bardzo nieproporcjonalną formą, maksymalnie zbliżoną do elementu pionowego, znowu nie będzie wiadomo czy to jest mała litera l czy i. W przypadku nazw własnych ma to zasadnicze znaczenie. Rondo Zletka, czy Ziętka? Dzielnica Dąb, czy Dab? Dla przyjezdnego każda z opcji jest prawdopodobna.
Zaproponowany krój pisma jest bardzo niespójny, nie tworzy systemu, choć powinien. Siłą rzeczy jest bardzo nieczytelny
AN: Jeszcze jedna ważna rzecz, której twórcy koncepcji dla Katowic nie wzięli pod uwagę. Specyfika polskich miast jest taka, że mamy bardzo długie nazwy.
Akurat na to projektant koncepcji dla Katowic znalazł proste rozwiązanie. W opisie projektu można przeczytać, że “w przypadku długich nazw, których przedstawienie nie mieści się na tablicach modułu, dopuszcza się zmniejszenie współczynnika szerokości tekstu do 0,9 (w innych miejscach do 0,85) oraz w kolejnym etapie zmniejszenie wysokości czcionki.”
TB: Masakra.
AN: To jest masakra, to jest coś, co nie może się zdarzyć. Kroje pisma dobiera się według takiego klucza, żeby przy optymalnej czytelności i rozróżnialności znaków, były one maksymalne skondensowane, czyli zajmowały jak najmniej miejsca. To ma potem wpływ na pieniądze, czyli ile będzie kosztować ten system. To ma znaczenie, w kontekście całego miasta, że tablica jest 2,5 czy 10 cm krótsza. Są bardzo dobre kroje systemowe, które są cienkie, ale o znacznie większych parametrach czytelności niż te, które zostały wybrane dla Katowic.
Przywołany przeze mnie cytat, przypomina mi skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju, w którym panowie rozwiązują krzyżówkę. Jeśli jakieś hasło, oczywiście błędne, nie pasowało do liczby kratek, wówczas padała komenda: ciaśniej pisz, przyciaśniaj.
TB: Dokładnie tak jest. Ja w ogóle nie rozumiem tego określenie o współczynniku szerokości. To nie jest kwestia szkoły falenickiej versus otwockiej, czyli że jedna grupa projektantów uważa tak, a druga inaczej. To jest kwestia percepcji i przyzwyczajenia użytkownika. Użytkownik musi być przyzwyczajony do tego, że niezależnie czy nazwisko brzmi Jan Kos czy Janina Marchlewska-Nowakowska, informacja zawsze będzie umieszczona w tym samym miejscu, będzie tej samej wielkości, za pomocą takiego, a nie innego kroju pisma. Jeśli ktoś będzie zmniejszał wielkość napisu ze względu na szerokość nośnika albo długość nazwiska patrona ulicy, to zaburzony będzie kod wizualny, do którego ten cały system będzie przygotowywał odbiorcę.
Jakiekolwiek modyfikacje wpływają na czytelność.
AN: Dobrze zaprojektowany system informacji pokazuje wszystkie skrajne przypadki. I pytanie: ile w takim razie wejdzie informacji na drogowskaz kierunkowy dla pieszych, bo na razie pokazane są cztery kierunki, ale my wiemy, że może ich być więcej. Nikt nie zbadał potrzeb tego miasta, również w tym zakresie.
Mówimy głównie o tabliczkach z nazwami ulic i placów, ale koncepcja przygotowana przez wrocławską firmę Linia Projekty obejmuje też inne elementy, jak wspomniane drogowskazy dla pieszych, przystanki czy oznaczenia obiektów turystycznych albo dróg rowerowych. Czy do nich też macie zastrzeżenia?
AN: Tak, mam np. szereg zastrzeżeń co do funkcjonalności słupków rowerowych, gdzie informacja o tym gdzie się znajdujemy jest na poziome kostek czy pedałów. Trzeba by położyć się na ziemi i przeczytać co tam małymi literami jest napisane.
Kolejny przykład to typografia na różnych regulaminach. Z tego co widzę, to są one na wysokości około dwóch metrów. Trzeba chyba z lupą podskoczyć, żeby je przeczytać.
Następna rzecz to oznakowanie przystanków. Znowu widać, że nikt nie sprawdził specyfiki Katowic. Najbardziej obciążony przystanek w Katowicach obsługuje 34 linie autobusowe. W koncepcji zaproponowanej przez Linię naliczyłam maksymalnie 14 linii. Zastanawiam się co dalej, gdzie umieścić kolejne rozkłady. W prawo, w lewo, do góry, na dół? Jeżeli rozszerzymy ten nośnik, to trzeba dostawić kolejną nogę. A co wtedy z potrzebami osób niewidomych czy niepełnosprawnych ruchowo. Nie ma tu przedstawionych skrajnych przypadków, a zawsze trzeba je wziąć pod uwagę.
Z państwa słów wynika, że właściwe cały ten System Informacji Miejskiej, który chcą wdrożyć Katowice i wydać na niego ponad 11 mln zł, należałoby wyrzucić do kosza
TB: Skala, różnorodność i ciężar tych błędów są tak duże, że nie wyobrażam sobie, żeby na tej bazie można było cokolwiek poprawić. Jeżeli tyle lat Katowice nie miały SIM, to nic się nie stanie, jeśli prace przedłużą się o rok czy dwa. To lepsze niż na siłę i po cichu wdrażanie czegoś, co pod każdym względem jest złe, co nie przyniesie korzyści mieszkańcom i odwiedzającym, nie ułatwi im funkcjonowania w Katowicach. Proponowany „system” może wręcz stać się źródłem kpin, wstydu i złości, że publiczne pieniądze zostały tak fatalnie zainwestowane.
Czyli przetarg na wykonanie tego systemu powinien zostać unieważniony?
AN: Zdecydowanie tak. Katowice to stolica regionu i zasługują na to, żeby mieć SIM szyty na miarę. Taki, który opisuje charakter miasta i odpowiada na potrzeby mieszkańców oraz ludzi, którzy do nas przyjeżdżają. Zasługujemy na to, żeby posługiwać się wysokiej jakości projektem, który identyfikuje naszą przestrzeń publiczną, identyfikuje nasze miasto. Chciałabym być dumna z tego systemu, jak dumni ze swojego będą krakowianie, jak będą mieszkańcy Rybnika, jak są bielszczanie, gdzie też jest fantastyczny system informacji.
Ten element przez lata buduje wizerunek miasta, który mówi o tym, że jesteśmy dobrze zarządzani, mamy dbający o nas urząd, który myśli o naszych potrzebach.
Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz. Firma Linia na swojej stronie już ma rozrysowaną mapkę całej aglomeracji, gdzie ma zaprojektowane zestawy kolorystyczne dla wszystkich miast. Najbardziej niebezpieczna rzecz jest taka, że jeżeli ten bardzo słabo zaprojektowany system zostanie wdrożony w Katowicach, z czasem rozprzestrzeni się po całej metropolii.
TB: Gdyby analiza specyfiki miasta i przygotowanie założeń SIM zostało przeprowadzone prawidłowo, można by się zastanawiać nad tym, jak to wszystko poprawić. Tu jednak nie ma czego poprawiać, bo widać bardzo amatorskie podejście, w którym SIM potraktowano wyłącznie jako zestaw tabliczek i słupów. Bierzemy słupy z Tychów, a tablice z Londynu, bo Katowice są większe niż Tychy, ale mniejsze niż Londyn, więc to będzie pasowało, sklejamy to wszystko do kupy i nazywamy systemem. Za 11 000 000 złotych…
Najbardziej przeraża mnie, że mówimy o systemie finansowanym przez społeczeństwo, przez mieszkańców Katowic. Nie wyobrażam sobie takiego rozwiązania w każdej innej publicznej dziedzinie. Gdyby w podobny sposób, jak został zaprojektowany ten „system”, budowano drogi, byłaby duża afera, a ktoś straciłby z tego powodu pracę.
Rozmawiał Grzegorz Żądło
* Prof. dr hab. Tomasz Bierkowski – projektant, doradca, badacz, krytyk dizajnu, wykładowca akademicki (Wydział Projektowy ASP w Katowicach, Wydział Form Przemysłowych ASP w Krakowie, Wydział Projektowy ASP w Bratysławie). Specjalizuje się w projektowaniu publikacji naukowych i popularno-naukowych, a także projektowaniu identyfikacji wizualnej. Autor książek: O typografii, Solidaryca – fenomen komunikacyjny, Typografia dla humanistów (współautorka dr hab. Ewa Repucho). Ponadto autor artykułów poświęconych typografii i komunikacji wizualnej w publikacjach naukowych i prasie specjalistycznej w Polsce i za granicą. Juror i przewodniczący komisji międzynarodowych konkursów.
* dr hab. Agnieszka Nawrocka – projektant i wykładowca w ASP w Katowicach i Wyższej Szkole Technicznej. Wraz z Justyną Kucharczyk prowadzi biuro projektowe TUKEJ. Zajmuje się głównie projektowaniem systemów informacji wizualnej i całościową identyfikacją. Prace zawodową ściśle łączy z pracą na uczelni gdzie prowadzi Pracownie Projektowe Systemów Informacji. Za system informacji dla budynku NOSPR-u w Katowicach została nagrodzona w konkursach ED Awards oraz Śląska Rzecz.
Długi wywiad nie zawierający żadnych konkretów. Jestem zadowolony z tego, co zostało wymyślone, ale wchodząc w ten artykuł, myślałem, że pewnie się pomyliłem. I że poznam błędy, których nie byłem świadomy. A tu ciągłe narzekanie, ale tak naprawdę nie wiadomo na co konkretnie. Co jest złego w tym projekcie? Ten wywiad jest długi i mi nic takiego nie mówi.
W tym wywiadzie wytknięte zostały wszystkie błędy tamtego systemu.
Ten artykuł jest tendencyjny.
To jest wywiad.
Co Pan powie.. no proszę jak to miło poczytać merytoryczny i trafny wkład w dyskusję
Pan to naprawdę zawsze Alfa i Omega!
Czy zawsze to nie wiem.
Mnie ten projekt odpowiada. Dużo lepszy od np. projektu systemu dla Zawiercia, autorstwa p. Justyny.
Zgadzam się z ludźmi z wywiadu. Ja, nie mając wykształcenia w tym kierunku, widzę, że to jest po prostu nieczytelne. Wizytówka Śląska i takie G*** chcą wprowadzić za 11 milionów! I te pierwsze litery, białe, na żółtym tle. Jak się nie zmieści coś, to ściśniemy.
Ja się pytam: kto komu posmarował, bo to się w pale nie mieści, żeby ten kichany „prezydent” miasta robił takie coś. Już dostatecznie zniszczył to miasto!
Dużo zarzutów i pseudokonkretów, ale kto widział system w Tychach ten wie, że jest bardzo czytelny i bardzo ładny.
Pseudokonkretów? To może przeczytaj jeszcze raz, ale ze zrozumieniem – bo konkretów, zarzutów słusznych jest mnóstwo.
A jak twierdzisz, że SIM Tychów jest “bardzo” czytelny (o tym czy jest ładny nie będę dyskutował bo to kwestia gustu”) to zestaw go z SIM z Warszawy i zobaczysz różnicę.
SIM w Warszawie jest czytelny, użyteczny i funkcjonalny. I sprawdza się w każdym aspekcie. Myślisz, że dlaczego Łódź go zaadoptowała do siebie?
I właśnie o tym między innymi jest w wywiadzie, który trzeba było przeczytać do końca … To co dla jednego miasta jest dobrym rozwiązaniem (pierwsza litera nazwy ulicy na innym tle bo Tychy podzielone są tak, że nazwy ulic w okolicy rozpoczynają się od tej samej litery) niekoniecznie pasuje do innego.
Tak jak w calym kraju. Tam gdzie rządzi PO tam gaszą światła na znak protestu przeciw rządowi, a wydają miliony na niepotrzebne rzeczy.
A tam gdzie rządzi PiS wydają miliardy na respiratory od handlarzy bronią… Ci przynajmniej mają fantazje
Jak dla mnie konkretne argumenty przeciwko wdrożeniu systemu. Jestem jednak w stanie zrozumieć, że osoby nie znające się na rzeczy nie potrafią tego pojąć. Mam nadzieje że zaufamy doświadczonym projekatntom.
Mam nadzieje że Katowice zawalczą o najlepszy SIM w Polsce! Życzę nam katowiczanom tego!
ASP pod względem projektowym to najlepsza uczelnia w Polsce! Dlaczego miasto z tego nie korzysta.
Płakać mi się chce jak widzę coraz więcej kiepskich rozwiązań.
Projekt faktycznie kiepski, ale ten wywiad to jest takie pierdololo, że się nie da czytać. Trzeba wytrzymać 5 minut żeby dojść do jednej konkretnej informacji – że czcionka się nie podoba. Takie pseudointelektualne wywiady są bezsensowne, bo przeciętny czytelnik podda się po 1 maks 2 pytaniu, na które nie ma żadnej konkretnej odpowiedzi. Masakra, kto tak w ogóle mówi.
Cale te miasto jest zle zarzadzane przez nie odpowiednie osoby efekty sa widoczne codziennnie brud na ulicach smog i ludzie masowo uciekaja z katowic mimo ze jest tu praca a to oznacza ze zle sie tu zyje !!!
nie rozumiem co masz na mysli przez pierdololo. dla mnie wywiad byl konretny i zawieral pelno argumentow przeciw przejrzystosci tego SIM. czy na pewno czytamy ten sam wywiad?
Tak mówią osoby, które wiedzą, co mówią. Dla pani to może pierdololo, ale w sumie nie wiem, czy jest sens się obnosić tak ze swoją ignorancją. I jeśli pani wyciągnęła z tego tekstu tylko “że czcionka się nie podoba”, to proponuję odpuścić sobie czytanie dłuższych tekstów, bo ich też zapewne pani nie zrozumie.
No niestety odniosłem podobne wrażenie – dużo hałasu a konkretów mało…
Nie wiem czy cały system jest wadliwy czy tylko część graficzna wybranych elementów?
Wydaje się, że zmiana kolorystyki lub czcionki to niezbyt poważny problem do korekty.
Spodziewałem się, że artykuł wskaże jakieś mankamenty całego systemu, wprowadzanie w błąd pieszego itp.
No chyba, że nie doczytałem w tym gąszczu frazesów i krytyki
Nie doczytał pan.
Sebastian, Magda, wywiad zawiera bardzo dużo konkretów.
Ten SIM będzie powodował, przede wszystkim, że oznaczenia będą nieużyteczne, w sporym stopniu stopniu dla zwykłych mieszkańców, stuprocentowo dla osób przejezdnych, w szczególności niepolskojęzycznych i dla osób choćby z niewielkimi deficytami wzroku. Dla mnie, osoby z wadą wzroku, biała litera na żółtym tle jest po prostu nie do odczytania. Zresztą mówią o tym wymogi dostępności, których ten projekt po prostu nie spełnia
Ale własnie o tym mówię – jedyny zarzut to nieczytelność liter – a to jakiś problem?
Artykuł jest o systemie – co to oznacza?
Czy systemem jest własnie same wzornictwo i kolorystyka czy system znakowania ulic, naprowadzania itp?
Bo w tym wywiadzie (Pan redaktor jest czuły na używane słowa) niewiele o tym jest.
Nie wiem czy ktoś górnolotnie i na wyrost wzór tablic z nazwami ulic nazwał systemem czy jest mowa o jakimś systemie informacji publicznej.
Jak dla mnie krytykowanie (może i wyraźnych błędów) to takie trochę jakby wylewanie żalów, że nie ja to robiłem..
Sam redaktor kilka razy dopytuje jakie błędy bo wywiad to słowotok frazesów.
Nie chce podważać niczyjej wiedzy czy doświadczenia ale z praktyki projektanta budowlanego wiem, że nie do końca teoria przekłada się na praktykę. Teoria kładzie bardzo istotne podwaliny pod praktykę, rozwiązuje kluczowe problemy jednakże czasem nie przekłada się na tzw. “życie”. Dlatego z uwagą ale również z dystansem podchodzę do tego typu “wyroków” teoretyków.
Krupa baja o kryzysie i oszczędnościach, na wymianę padniętych drzewek na rynku nie było pieniędzy a tu nagle potrzebne nam nowe tabliczki za 11 milionów? Przetarg już pewnie odpowiednio rozpisany… A brak jakichkolwiek konsultacji to norma, przecież na Młyńskiej wiedzą wszystko najlepiej, po co jakieś mądrale z zewnątrz mają się wtrącać i przeszkadzać w interesach