W ostatnich dniach jakość powietrza w Katowicach jest fatalna. Normy pyłów PM2,5 i PM10 przekroczone są nawet o kilkaset procent. W środę kierowcy mogli za darmo korzystać z komunikacji miejskiej. Straż miejska regularnie prowadzi kontrole w domach, z których wydobywa się gęsty dym. Okazuje się jednak, że ludzie już praktycznie nie spalają śmieci. Smog to w dużej mierze efekt dużej liczby pieców węglowych.
W ostatnich latach przyjęło się, że czarny dym z komina oznacza spalanie śmieci. – Rzeczywiście, to najczęstszy powód naszych interwencji. Mieszkańcy dzwonią i wysyłają maile. Ciemny dym stał się synonimem spalania nielegalnego opału – mówi Mariusz Sumara, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Katowicach. Tymczasem rzeczywistość jest inna. Z danych SM w Katowicach wynika, że liczba osób spalających odpady z każdym rokiem znacząco spada. Co ważne, jednocześnie rośnie liczba kontroli. Te odbywają się nie tylko poprzez wizyty strażników w “podejrzanych” domach i mieszkaniach i pobranie próbek popiołu do analizy, ale też przy użyciu drona, który bada skład substancji wydobywających się z kominów. W grudniu (1-16), kiedy na dobre rozpoczął sie sezon grzewczy, na 355 kontroli tylko dwie osoby zostały ukarane mandatem za spalanie śmieci. W pierwszym przypadku chodziło o spalanie foliowych opakowań na budowie (na otwartym terenie). W drugim, mieszkaniec palił w piecu płytami meblowymi. Mandaty wyniosły odpowiednio 200 i 300 zł. To wszystko.
Ciekawie wygląda analiza danych z kilku ostatnich lat. W 2015 roku strażnicy przeprowadziili 1,5 tys. kontroli, po których wystawili 242 mandaty (efektywność 16%). W 2016 r. kontroli było już 3422, a mandatów 310 (9%). 2017 to rekordowa liczba 4498 kontroli, podczas których strażnicy nałożyli 278 mandatów (6,18%). Pierwsze półroczne 2018 roku to odpowiednio 1356 kontroli i 80 mandatów (5,89 %). Te dane jasno pokazują, że mimo wzrostu liczby kontroli, liczba osób ukaranych za spalanie niedozwolonego opału spada. Nie bierze się to bynajmniej stąd, że strażnicy miejscy są bardziej wyrozumiali. Wręcz przeciwnie. W rozpoczynającym się sezonie grzewczym w pierwszej kolejności sprawdzają mieszkańców, którzy w poprzednich latach zostali już ukarani. Zdecydowana większość z nich w kolejnym roku nie ryzykuje już spalania śmieci. Być może wynika to właśnie z obawy otrzymania mandatu, a być może rośnie świadomość.
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Za smog odpowiedzialne jest przede wszystkim spalanie węgla w dużej liczbie pieców zlokalizowanych na małej przestrzeni. Co ważne, często są to piece od I do III kategorii albo tzw. kafloki, czyli urządzenia, które do końca 2021 roku powinny zostać zlikwidowane (jeżeli są użytkowane powyżej 10 lat od daty produkcji). Niestety, węgiel wciąż jest najpowszechniejszym sposobem ogrzewania domów i mieszkań. Kiedy po południu i wieczorem w dziesiątkach tysięcy palenisk jednocześnie zaczyna się rozpalanie, jakość powietrza drastycznie spada. I zaczynają się telefony do straży miejskiej. – Jedna pani kontrolowana była przez nas w ciagu trzech tygodni osiem razy. Kiedy tylko sąsiedzi widzą ciemny dym, od razu nas alarmują. W żadnym przypadku kontrola nie wykazała nieprawidłowości. Pani pali węglem i stąd czarny dym z komina – mówi Mariusz Sumara.
Receptą na smog jest jak najszybsza likwidacja indywidualnych palenisk węglowych i przechodzenie na ekologiczne źródła ciepła, takie jak piece gazowe, elektryczne albo przyłączenie się do sieci ciepłowniczej. Urząd Miasta Katowice zwraca do 80% kosztów wymiany pieca i budowy instalacji (nie więcej niż 10 000 zł). Żeby “załapać” się na dopłatę w 2019 roku trzeba złożyć wniosek do końca grudnia.
Podlaczyc pod ekologiczne zrodla ciepla gaz prad cieplownia. Ja mam takie pytanie kogo na to stac. Zeby ogrzewac dom takimi zrodlami ciepla trzeba przerobic cala instalacje kupic nowy piec to juz wydatek 20.do 30 tysiecy a potem trzeba placic gaz taki drogi prad jeszcze drozszy a cieplownie tak winduja ceny ze to kosmos. Kogo stac ogrzewac dom tymi wynalazkami emrtyta co ma tysiac zlotych. Ludzie opamietajcie sie najubosi pala takim weglem bo czym maja palic maja z zimna umrzec. Wychodzi teraz na to ze jak cie niestac na gaz prad to zdychaj teszte swiata gowno to obchodzi.
Zakup pieca gazowego i montaż instalacji CO w mieszkaniu czy domu do np. 100 m kw. nie kosztuje 20 czy 30 tysięcy, tylko około 10-15 tysięcy, w zależości od pieca.
Smog to nie tylko piece. Przekroczone normy jakości powietrza i jest darmowa komunikacja. Może w końcu trzeba odejść od ‘kultury’ samochodu i przejść na komunikację zbiorową. Podnieść ceny parkowania w centrum, ścigać złe parkowanie i zwiększyć nakłady na komunikację
Niekoniecznie. Ludzie po prostu NIE POTRAFIĄ POPRAWNIE PALIĆ! Skończcie już z tą nagonką na węgiel! Sami palimy w 50-letnim piecu kaflowym węglem, techniką od góry, piec długo trzyma ciepło, a z komina leci tylko malutki, ledwo widoczny dymek! Sąsiedzi się dziwią i pytają, czy my w ogóle palimy, czy też lubimy zimno. Ależ skąd, w mieszkaniu mamy 25 stopni C! Po prostu kluczem do sukcesu jest wystarczająca ilość tlenu, a więc lekko uchylone okno. Jak ktoś pali przy szczelnie zamkniętych, plastikowych oknach, to się potem nie ma czemu dziwić, że kopci. Już w szkole na chemii dzieci uczą się o rodzajach spalania (całkowite i niecałkowite) z obliczeniem liczby potrzebnych do tego cząsteczek tlenu. Brakuje tylko wcielenia tej wiedzy teoretycznej w życie.
25 stopni? Czyli marnuje pan/pani bardzo dużo zasobów.
Jeśli odczówa komfort przy 25 stopniach to jego i tylko jego sprawa ,niczego nie marnuje ma prawo w swoim mieszkaniu czuć się komfortowo (bynajmniej na razie) i w 100% zgadzam się z tekstem “alf”-a ,to nie węgiel jest wynny tylko tępi ludzie …”Daj małpie nóż to się potnie”…to samo jest z piecami ,węglem ,wiedzą i LENISTWEM społeczeństwa….
Odczuwa.