Ledwie w środę został otwarty dla ruchu ostatni fragment remontowanej ul. Kościuszki, a już prawie dwudziestu kierowców dostało mandat za złe parkowanie. Obiektywnie trzeba przyznać, że to nie tylko ich wina.
Sytuacja na Kościuszki jest złożona. Ulica, która była remontowana prawie dwa lata, zmieniała się praktycznie jeszcze na finiszu prac. To efekt sugestii części mieszkańców, którzy m.in. poprosili o miejsca parkingowe kosztem jednego pasa ruchu na fragmencie ulicy. Infrastruktura została więc de facto przygotowana pod dwa pasy i parkowanie równoległe w zatoczkach, a w ostatniej chwili jeden pas został przeznaczony na parkowanie skośne. Choć stoją znaki informujące jak należy parkować, kierowcy mogą być nieco zagubieni. I są. Tylko w dwóch pierwszych dniach od otwarcia ulicy za niewłaściwe parkowanie na ul. Kościuszki (skośne na zatoczce równoległej i odwrotnie) straż miejska wystawiła 7 mandatów. Do tego doszło kolejnych 13 za stawanie w obrębie skrzyżowania (najwięcej przy Szeligiewicza/Poniatowskiego, ale też Rymera/Kościuszki, Jordana/Kościuszki i Powstańców/Kościuszki). Wszyscy ukarani muszą zapłacić 100 zł. – Wielu kierowców nie reaguje na znaki. Zdajemy sobie sprawę z tego, że przez prawie dwa lata wiele osób przyzwyczaiło się do tego, że na Kościuszki nie ma ruchu. Ale to właśnie się zmieniło – tłumaczy Piotr Piętak, rzecznik Straży Miejskiej w Katowicach. Czy jednak nie można, przynajmniej na początku, tylko ich upominać? – Upominamy, nie wszyscy dostają mandaty. O tym na miejscu decyduje funkcjonariusz. Bierze pod uwagę wszystkie okoliczności, również zachowanie kierowcy już po udowodnieniu mu złamania przepisów – mówi Piętak. Dodaje przy okazji, że straż zwróciła już uwagę, że kilka znaków drogowych na Kościuszki zostało źle ustawionych i trzeba to poprawić.
Ułatwić właściwe parkowanie kierowcom mają żółte linie, które zostaną naklejone na jezdnię na odcinku od Jordana do Rymera. – Myślę, że pojawią się w przyszłym tygodniu – mówi Piotr Handwerker, dyrektor Miejskiego Zarządu Ulic i Mostów w Katowicach.
Do tego czasu kierowcy powinni dokładnie patrzeć na znaki pionowe.
Komentarz
W opisanej powyżej sytuacji każdy ponosi trochę winy. Pierwszy jest urząd miasta, który postanowił otworzyć ostatni fragment remontowanej ul. Kościuszki po cichu. Nawet informacja prasowa w tej sprawie została wysłana dopiero dzień po puszczeniu ruchu. To o tyle zadziwiające, że dla wielu ludzi to właśnie media są głównym dostarczycielem informacji o tym, co się dzieje w mieście. Nie wszyscy, tak jak ja, na bieżąco śledzą wszystkie istotne wydarzenia. Wielu pracownikom mediów informację trzeba po prostu dostarczyć.
Winna jest też trochę straż miejska, choć do niej zarzutów można mieć najmniej. W końcu jeśli stoją znaki, a ktoś ich nie respektuje, to powinna go ukarać. Myślę jednak, że te kilka dni na “rozbieg” Kościuszki i przyzwyczajenie się do nowych zasad strażnicy mogli kierowcom dać. Wreszcie ci ostatni. Niektórzy na pewno nie parkują źle specjalnie, a po prostu z przyzwyczajenia. Inni liczyli może na łut szczęścia i dla nich pobłażania być nie powinno.
Reasumując, mleko się rozlało. Teraz chodzi już tylko o to, żeby do minimum ograniczyć liczbę kolejnych mandatów. Jak to zrobić? Niech urząd jeszcze kilka razy poinformuje swoimi kanałami, że ul. Kościuszki jest już otwarta i że nastąpiły na niej istotne zmiany (na stronie internetowej do tej pory nie ma o tym żadnej informacji!). Niech strażnicy jeszcze przez kilka dni będą bardziej wyrozumiali dla tych kierowców, którzy ewidentnie się pomylili bądź nie zauważyli znaków. Wreszcie, niech sami kierowcy przyjmą do wiadomości, że na Kościuszki skończyła się partyzantka i trzeba parkować tylko tam, gdzie jest to dozwolone i tylko tak, jak pokazują znaki.