Ogromny hałas nie daje spać mieszkańcom centrum Katowic. Jeden z lokali przy ulicy Mariackiej jest dla nich szczególnie uciążliwy. Policja ma związane ręce, a klub nie ma zamiaru niczego zmieniać.
Na Mariackiej trudno o ciszę i spokój. Imprezowa ulica przyciąga co tydzień osoby z całej aglomeracji, a nawet regionu. Wydaje się, że mieszkańcy już przyzwyczaili się do hałasów. Jednak w ostatnim czasie jedno z miejsc niektórym szczególnie przeszkadza. DoSopotu wprowadziło się na ul. Mariacką 17 w zeszłym roku. Lokal został otwarty 31 sierpnia 2019 roku. Do niedawna klub (choć pracownicy nazywają go cocktail barem) nie utrudniał życia osobom mieszkającym w okolicy. Jednak od kilku tygodni hałas nie daje im spać. Muzyka jest odtwarzana w ogródku od strony ul. Tylnej Mariackiej. Jest wąski i znajduje się pomiędzy budynkami, więc dźwięk odbity od ścian niesie się daleko. “Klub nadaje na całe miasto swoją wiejską biesiadę tak, że się nie da wytrzymać” – pisze jedna z takich osób mieszkająca po drugiej stronie torów przy ul. Francuskiej. Jest tak głośno, że muzyka przebija nawet odgłos pociągów przejeżdżających przez wiadukt. Na dowód mieszkaniec wysłał nam to nagranie.
Klub reklamuje się na Facebooku jako “Unikatowy Cocktail Bar, który weekendami zamienia się w lokal rodem z nadmorskich miejscowości. Najlepsi DJe, przepyszne drinki i rewelacyjny klimat. Morski klimat w samym sercu Śląska!“. Ten morski klimat nie każdemu najwidoczniej odpowiada. W sierpniu policja odebrała 5 zgłoszeń dotyczących DoSopotu, a we wrześniu funkcjonariusze interweniowali 3 razy. Jak zaznacza mł. asp. Agnieszka Żyłka, oficer prasowy katowickiej komendy, nie za każdym razem stwierdzali, że faktycznie jest tu głośno. Przedstawicielka firmy zaprzecza. Jej zdaniem policjanci byli w lokalu maksymalnie dwa razy. Poza tym pracownicy uważają, że za każdym razem na policję dzwoni ta sama osoba. – Jest to imprezowo-rozrywkowa cześć Katowic. Trudno ją wymazać z mapy miasta. Zapraszamy do nas wszystkich, w tym mieszkańców – mówi Zuzanna Suchy, przedstawicielka DoSopotu.
Jak powiedział nam jeden z policjantów z komisariatu I, funkcjonariusze nie mają możliwości skutecznie zareagować na hałas. Osoby, które zgłaszają problem, nie decydują się na to, żeby być świadkiem w sądzie, jeśli lokal nie przyjmie mandatu. Bez świadka, czyli poszkodowanego, policjanci mogą przede wszystkim pouczać. Faktycznie, dotychczasowe wizyty kończyły się pouczeniem, ale po ostatniej ma zostać złożony wniosek do sądu o ukaranie z powodu zakłócania porządku publicznego i ciszy nocnej. Właścicielowi grozi grzywna. Na razie czeka na wezwanie.
Tak komendant powinien zostać świadkiem najlepiej koronnym i sprzedać kolegów
Krupa i uszok robia z katowic jedna wielka duza meline taka prawda mariacka koszutka i dolina !!!!
Może komendant policji uda się w weekend w pobliże klubu i sam zostanie świadkiem?