Samochody na Nikiszowcu to coraz większy problem. Kierowcy ignorują znaki i rozjeżdżają osiedle. Powstała petycja, pod którą podpisało się bardzo dużo mieszkańców. Chcą, żeby tylko oni mieli prawo wjazdu na osiedle.
Kierowcy nie robią sobie nic ze znaków ustawionych przed wjazdem na nikiszowiecki rynek. Codziennie przez pl. Wyzwolenia przejeżdża bardzo dużo samochodów. Często są to kierowcy spoza Nikiszowca, którzy skracają sobie drogę z i do ul. Szopienickiej. Często w samym sercu osiedla parkują turyści. Dochodzi nawet do sytuacji, w których autokary z niemieckimi turystami podwożą wycieczki pod sam kościół św. Anny. Z jednej strony rosnąca wśród turystów popularność dzielnicy może cieszyć, ale większy ruch poważnie utrudnia życie mieszkańcom. Przyczyniają się do tego również lokale jak Cafe Byfyj czy Śląska Prohibicja, które nie mogą narzekać na liczbę gości.
“Wzmożone zainteresowanie dzielnicą Nikiszowiec powoduje, że na ulicach, w tym na chodnikach oraz wewnętrznych podwórkach kwartałów budynków, turyści oraz goście lokali gastronomicznych pozostawiają samochody, często w sposób uniemożliwiający mieszkańcom poruszanie się samochodami, jak i pieszo po terenie osiedla, ponadto mieszkańcy mają poważne problemy z zaparkowaniem swoich samochodów” – czytamy w piśmie przesłanym przez Hutniczo-Górniczą Spółdzielnię Mieszkaniową do MZUiM. Do petycji dołączone zostało około 30 stron podpisów mieszkańców. Zebrał je jeden z nich, który postanowił walczyć z rozjeżdżaniem osiedla. Rozwiązaniem podwójnego problemu – przejeżdżania przez pl. Wolności i parkowania samochodów spoza osiedla – ma być zakaz ruchu w obu kierunkach na całym Nikiszowcu, z wyjątkiem aut mieszkańców. Od złożenia petycji minęło kilka miesięcy, a efektów brak.
Interpelację tej sprawie złożył też radny Dawid Durał. O opinię poprosił radnych dzielnicowych. Ci przyznali, że problem jest coraz bardziej uciążliwy, ale znaki mogą nie wystarczyć. Już teraz zakaz ruchu na pl. Wyzwolenia (z wyjątkiem służb i autobusów komunikacji miejskiej) jest nagminnie ignorowany przez kierowców. Z tego powodu Rada Jednostki Pomocniczej nr 16 w Janowie i Nikiszowcu zaproponowała utworzenie dodatkowych miejsc parkingowych poza granicami osiedla, przy elektrociepłowni i zamontowanie tablic informacyjnych o parkingach, w tym parkingu ogólnodostępnym przy Centrum Medycznym Mavit. Radni wielokrotnie sugerowali na spotkaniach z policją, że bez wprowadzenia zmian sytuacja będzie się pogarszała. Zresztą tworzą ją nie tylko przyjezdni. – Na osiedlu jest coraz mniej osób starszych i coraz więcej młodych, którzy mają po dwa albo nawet więcej samochodów na rodzinę – mówi Wojciech Brzóska, były przewodniczący rady dzielnicy. Dodaje, że w miarę spokojnie było tylko podczas ostatnich dwóch dużych imprez – Jarmarku Bożonarodzeniowego i Odpustu u Babci Anny. Centrum Zimbardo postanowiło wrzucać do skrzynek mieszkańców coś w rodzaju przepustki, z którą mogli wjechać na teren osiedla w trakcie wydarzeń. Takie rozwiązanie się sprawdziło, ale problem mieszkańcy odczuwają na co dzień.
Na razie miasto nie spieszy się z jego rozwiązaniem. Na interpelację radnego Durała odpowiedział wiceprezydent Bogumił Sobula, który sprawę przekazał służbom. Teraz odpowiedzieć ma policja i straż miejska oraz ewentualnie zaproponować jakieś zmiany w organizacji ruchu.