Reklama

Katowice straciły turniej tenisa. I bardzo dobrze [KOMENTARZ]

Opieranie turnieju WTA Katowice Open na Agnieszce Radwańskiej nie sprawdziło się.

Grzegorz Żądło

Kolejna rzecz to lista startowa turnieju, która z każdym rokiem była coraz słabsza. Podobnie jak frekwencja. Organizatorzy i miasto chwalą się wprawdzie, że ostatnie zawody obejrzały 23 tysiące widzów, ale te dane wydają się mocno naciągane. I to nawet biorąc pod uwagę, że bardzo wiele wejściówek zostało po prostu rozdanych. W pierwszych dniach trybuny Spodka były niemal puste. Podczas decydujących meczów frekwencja nieco się poprawiła, ale i tak w telewizyjnej transmisji całe połacie pustych rzędów krzeseł robiły przygnębiające wrażenie. Organizatorzy zawsze bronili się przed podaniem liczby sprzedanych biletów. To też o czymś świadczy.

Tak dochodzimy do następnego problemu. Jak się okazuje, w Katowicach nie ma zapotrzebowania na turniej tenisowy. Przynajmniej na taki, którym był WTA Katowice Open. Co więcej, publiczność nie jest u nas tenisowo “wyrobiona”.

To wszystko sprawia, że przeniesienie zawodów do Szwajcarii jest dla Katowic zdarzeniem pozytywnym. Władze miasta nadal robiłyby dobrą minę do złej gry, wydając kolejne miliony na imprezę, która prawie nikogo nie obchodzi. Agnieszka Radwańska nadal przekonywałaby jak ważna jest dla niej gra w Polsce. Organizatorzy wciąż zapewnialiby, że sprzedają coraz więcej biletów, nie podając choćby jednej liczby.

W całej sprawie martwi tylko zapowiedź wiceprezydenta Katowic Waldemara Bojaruna, który w specjalnym oświadczeniu stwierdził, że “miasto będzie czyniło starania, aby w Katowicach turnieje tenisowe były dalej organizowane”. Obawiam się, że prędzej czy później rzeczywiście znajdzie się jakiś inny organizator, który namówi miasto na równie bezproduktywną imprezę co WTA Katowice Open. W końcu szkoda by było, żeby te 1,5 mln zł rocznie zmarnowało się na jakiś pożyteczny cel.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*