Na wniosek komisji transportu rady miasta, w ciągu kilku najbliższych tygodni Urząd Miasta Katowice przygotuje analizę, która ma dać odpowiedź na pytanie czy możliwe i opłacalne byłoby organizowanie komunikacji miejskiej na własną rękę, poza ZTM.
Postulat odcięcia się od metropolii i organizowania komunikacji samodzielnie pojawia się w Katowicach co jakiś czas. Nie jest tajemnicą, że współpraca stolicy województwa z metropolią zupełnie się nie układa. Pierwsze skrzypce w GZM grają inni, przede wszystkim Sosnowiec i Tychy. Katowice są marginalizowane i bardzo często władze miasta mają inne zdanie na różne kwestie niż większość prezydentów, burmistrzów i wójtów. Najwięcej konfliktów wywołuje komunikacja publiczna. Katowice cały czas uważają, że płacą za dużą składkę na ZTM w porównaniu z jakością świadczonych pasażerom usług oraz wpływem na organizację komunikacji. Wciąż nierozwiązana pozostaje kwestia rozliczeń za przewozy. Obecnie każde miasto płaci za kilometry przejechane przez autobusy i tramwaje na swoim terenie. Katowice chciałyby, żeby finansowanie przewozów opierało się też na uwzględnieniu napełnienia pojazdów. Chodzi o to, że to jazda po Katowicach i do Katowic zapewnia ZTM-owi największe wpływy z biletów. Nie ma to jednak odzwierciedlenia w wysokości płaconej przez miasto składki. Nie ma, bo nie ma odpowiednich narzędzi, żeby dokładnie sprawdzić kto, gdzie i kiedy kupuje bilet. Pewne możliwości w tym względzie dawała karta ŚKUP, która jednak już jest przestarzała i ma zostać zastąpiona nowym systemem.
To wszystko powoduje, że napięcie na linii Katowice-GZM cały czas jest duże. Zapewne będzie jeszcze większe po informacji, że miasto przygotuje analizę, czy organizowanie komunikacji samemu byłoby prawnie możliwe, finansowo opłacalne, a przede wszystkim funkcjonalne. Jak mówił dziś na posiedzeniu komisji transportu Bogumił Sobula, wiceprezydent Katowic, bardzo wstępne szacunki mówią o tym, że gdyby miasto samo miało się zająć komunikacją publiczną, wówczas kosztowałoby to rocznie około 200 mln zł. Co więcej, przejazdy autobusami i tramwajami na terenie Katowic byłyby bezpłatne. Przypomnimy, że w 2022 roku z budżetu miasta na komunikację publiczną zostanie przeznaczonych 125 mln zł. To tzw. składka zmienna płacona do metropolii i przeznaczona na transport. Przywołane przez wiceprezydenta Sobulę 200 mln zł to właśnie kwota składki oraz utracone wpływy z biletów. – Co otrzymalibyśmy w zamian (po wyjściu z ZTM – przyp. red.)? Z pewnością lokalną ofertę przewozową szytą na miarę naszych potrzeb, elastyczną i możliwą do modyfikowania bardzo szybko. Nie możemy jednak zapominać o szczególnej roli Katowic, czyli miejsca, gdzie swoje siedziby mają przedstawicielstwa administracji rządowej i miejsca, w którym dziesiątki tysięcy mieszkańców regionu załatwiają swoje sprawy. Jako tacy mamy pewne zobowiązania. Trzeba się zastanowić, czy ci wszyscy, którzy przyjeżdżają do pracy i załatwiać swoje sprawy, nie straciliby na takim rozwiązaniu. Na braku zunifikowania biletów czy wspólnej oferty przewozowej. Można się zastanawiać czy tak radyklany skok na głęboką wodę obecnie jest uzasadniony. Natomiast, analizujemy wszystkie opcje związane z rozwojem komunikacji publicznej.
Bogusław Lowak, naczelnik wydziału transportu UM Katowice, przekonuje, że trudno na razie mówić o precyzyjnych sumach. – Organizacja komunikacji to bardzo skomplikowany i złożony proces, zwłaszcza w takiej aglomeracji jak nasza. Zostaliśmy zobligowani przez radnych do przygotowania analizy możliwości zorganizowania komunikacji na terenie Katowic samodzielnie i taką analizę przygotujemy. Będzie ona obejmowała aspekty formalno-prawne, finansowe i funkcjonalne. Moim zdaniem, te ostatnie są najważniejsze.
Trudno sobie teraz wyobrazić jak miałaby wyglądać taka komunikacja. Czy autobusy PKM Katowice jeździłyby tylko po terenie miasta, czy też wyjeżdżały poza jego granice? Kto wtedy i na jakich zasadach płaciłby za kilometry przejechane poza Katowicami?
Analiza ma być gotowa najpóźniej do końca stycznia.
Co ciekawe, od niedawna udziałowcem PKM Katowice jest Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia, która za 3 mln zł objęła 1,2 % udziałów w spółce. Miasto “wpuściło” metropolię do swojej spółki, żeby ta mogła zlecać przewozy PKM-owi bez przetargu. Podobnie stało się w przypadku PKM Sosnowiec, PKM Gliwice, PKM Tychy i PKM Świerklaniec.
Jest gdzieś w necie ta analiza (w sensie dokument źródłowy)?
Tutaj https://esesja.pl/zalaczniki/161264/pismo-przewodnie-materialy_1602531.pdf
Dlaczego Katowice dużo płacą? Bo bilety są drogie, a system to jest wybitne kalectwo. Tabuny autobusów i linie krzaki takie jak 912, 913, 930 czy 940.
Przecież wiadomo, że to będzie niefunkcjonalne, Inne bilety, przesiadki z autobusu do autobusu, bo któryś jedzie do granicy miasta ……
To bez sensu
Jak to fajnie dzielić się i łączyć, a kasa na zmiany leci. Kiedyś było połączenie katowic i Tychów, później się rozdzielili bo nieopłacalne, później się połączyli połączyli z innymi w ztm bo nieopłacalne samemu, a teraz sie chcą rozdzielić bo nieopłacalne. Ktoś ma ludzi za idiotow?
Gdyby komunikacja miejska tworzona w pojedynkę była lepsza to taki Poznań czy Warszawa nie wchłonęłyby okolicznych gmin. Warszawa np. Łomianki, które miały własną, obecnie ta miejscowość licząca raptem 16 tys. mieszkańców ma połączenie z Warszawą co kilka minut. Takie Jaworzno nigdy nie będzie miało dużych efektów z super tanich biletów właśnie dlatego, że działa w pojedynkę i ma kiepskie rozkłady. Żeby zrozumieć dlaczego tak się dzieje nie trzeba mieć doktoratu z transportu.
Był pośpiech 888, i to jaki, tutaj archiwalny rozkład. http://www.wpk.katowice.pl/rozklady/archiwalne/kzkgop2000/rozklady/888/888.htm
Idioci niekorzystający i niemający pojęcia znowu chcą zabłysnąć głupotą? Przecież jak zorganizują w pojedynkę to już nikt tym nie będzie jeździł. Jprdl.
Katowiczanie będą.