Raz po raz można usłyszeć lub przeczytać opinie, że realizowanie zadań wybranych przez mieszkańców w budżecie obywatelskim idzie zbyt wolno. Okazuje się, że jest jeszcze gorzej. Niektóre projekty wyłonione w głosowaniu w ubiegłym roku, w tym, jeśli w ogóle ruszą, to na pewno nie zostaną zakończone. Oficjalnie problemem są procedury, które jednak można było zmienić.
Każdy, kto choć trochę zagłębił się w tematykę budżetów obywatelskich, wie, że to co tak ładnie wygląda na zewnątrz, tak naprawdę niesie ze sobą szereg wyzwań i komplikacji. Wśród nich na czoło wysuwa się skuteczna realizacja bardziej skomplikowanych projektów w ciagu jednego roku. Na razie dobrze to nie wychodzi. Mieszkańcy Koszutki nie mogą się doczekać realizacji wniosku pod nazwą “Koszutka przyjazna ludziom. Tworzenie miejsc parkingowych oraz odpoczynku i rekreacji dla mieszkańców” przy ul. Broniewskiego 1, 1a, 1b, 3 (150 tys. zł) oraz “Remontu ogólnodostępnej przestrzeni publicznej” w rejonie ulic Oblatów, Grażyńskiego, Okrzei i Sokolskiej (140 tys. zł). Z kolei w centrum wciąż w poczekalni jest pomysł rewitalizacji podwórka pomiędzy ulicami Adamskiego i Koszarową oraz budynkiem Uniwersytetu Ekonomicznego (750 tys. zł).
Wydawało się, że w Ligocie w końcu rozpoczną się prace przy rewitalizacji skweru osiedlowego w rejonie ulic Kołobrzeskiej, Świdnickiej i Zielonogórskiej (przyznana kwota to 130 tys. zł). Przetarg został ogłoszony i rozstrzygnięty. Tyle że wybrany wykonawca ostatecznie nie dopełnił formalności. Kolejny, który złożył ofertę, jest za drogi. Następnego przetargu w tym roku może już nie być. Tu dochodzimy do sedna problemu. Wszystkie te realizacje to zadanie Komunalnego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Dlaczego KZGM nie ogłasza przetargów (poza tym w Ligocie) i nie realizuje tych inwestycji? Jak mówi dyrektor zakładu, Barbara Oborny, to wina przepisów. Chodzi o to, że te bardziej rozbudowane zadania trudno czasem przeprowadzić w ciągu jednego roku. A właśnie tak być musi z projektami z BO, co wynika z jego regulaminu. Tymczasem konieczność ogłaszania przetargów zarówno na projekt, jak i prace wykonawcze, uzyskania koniecznych pozwoleń (np. pozwolenie na budowę, wycinka drzew itp.), a potem same roboty budowlane wymagają czasu i nie zawsze da się wszystko zrobić w ciągu jednego roku kalendarzowego. – Musiałabym przewidzieć zakończenie robót budowlanych i ich sfinansowanie w 2016 roku, a tego z przyczyn formalnych zrobić nie mogę. Nie mam uprawnień do zaciągania zobowiązań finansowych dla przeprowadzenia tych inwestycji poza rokiem 2015 – tłumaczy Barbara Oborny.
Jest jednak furtka, z której można by skorzystać. – Regulamin BO przewiduje w wyjątkowych przypadkach możliwość realizacji zadań i ich finansowanie w ramach wydatków niewygasających z upływem roku budżetowego (czyli do końca czerwca roku następnego – aut.). Na takie działanie muszę jednak uzyskać upoważnienie prezydenta – wyjaśnia Oborny. Upraszczając, chodzi o to, żeby można było np. ogłaszać przetargi pod koniec roku, a prace wykonać w następnym. Albo zacząć roboty w jednym roku i skończyć w kolejnym.
Bogumił Sobula, wiceprezydent Katowic przyznaje, że problem jest. Zapewnia jednak, że miasto znajdzie sposób jak go rozwiazać. – Zasady BO sa optymalne dla zadań jednorocznych. Życie pokazuje jednak, że są sytuacje, w których cała procedura wykracza poza jeden rok. Pracujemy nad mechanizmem, który sprawi, że realizacja tych projektów będzie możliwa. Mogę zapewnić, że odpowiednie rozwiązanie zaprezentujemy w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Dzięki temu prace przy projektach, z którmi jest kłopot, ruszą pełną parą jeszcze w tym roku.
Wiceprezydent dodał, że dyrektor KZGM nie będzie miała specjalnych uprawnień, o które prosiła. – Musimy sosować rozwiązania systemowe, a nie doraźne – tłumaczy Bogumił Sobula.
Przyznał jednak, że być może, w kolejnej edycji BO trzeba pomyśleć nad zmianą regulaminu. Tak, żeby do takich sytuacji jak obecnie, już nie dochodziło.
Jutro ma zostać ogłoszona lista projektów zakwalifikowanych do realizacji z BO w 2016 roku. Nieoficjalnie wiem, że część została odrzucona właśnie dlatego, że ich realizacja mogłaby wykroczyć poza jeden rok.
Zdjęcie: Podwórko pomiędzy ulicami Adamskiego i Koszarową.
Po likwidacji budżetów rad dzielnic zostanie już tylko to cudowne narzędzie :I
Świetnie się migają, jak nie infrastruktura podziemna to za długi okres realizacji!!!!Każdy powód jest dobry by odrzucić niewygodny projekt.