Reklama

Jaką politykę mieszkaniową prowadzą Katowice? Nijaką

Grzegorz Żądło
Ponad tysiąc pustostanów, których utrzymanie kosztuje rocznie prawie 3,7 mln złotych. Kolejnych kilka milionów wydawanych na odszkodowania za brak mieszkań socjalnych. Po pół roku od objęcia władzy w mieście przez Marcina Krupę, wiele wskazuje na to, że najtrudniej będzie mu zrealizować 4 punkt jego “umowy z mieszkańcami”. Przypominam, że brzmi on następująco: Budowa co najmniej 100 mieszkań na wynajem rocznie, przede wszystkim dla młodych rodzin oraz remonty kapitalne komunalnych budynków mieszkaniowych.

O budowie nowych mieszkań na razie nic nie słychać. Ale może to i dobrze. Biorąc pod uwagę liczbę pustych mieszkań w Katowicach, stawianie nowych budynków byłoby nieuzasadnione ekonomiczne. Najgorsze jest jednak to, że wcale nie zanosi się na spełnienie drugiej części cytowanej przedwyborczej obietnicy. Co więcej, ostatnie działania władz miasta wskazują, że dostępność mieszkań komunalnych może się jeszcze pogorszyć. Mam tu przede wszystkim na myśli decyzję o odebraniu 1 mln zł KZGM-owi (który wypracował te pieniądze dzięki m.in. lepszej windykacji dłużników) i przeznaczeniu go na dofinansowanie remontu jednego z budynków Akademii Wychowania Fizycznego (więcej o tym tutaj).

Najpierw liczby. Z danych przygotowanych przez KZGM dla radnych (wniosek złożyła konkretnie Małgorzata Smoleń) wynika, że na koniec 2014 roku w Katowicach było 1050 pustych lokali administrowanych przez miasto. Ich utrzymanie kosztowało 3,7 mln zł. Na tę kwotę składa się utrzymanie gminnych lokali znajdujących się we wspólnotach mieszkaniowych (2 286 523 zł), gminnych, skarbu państwa i będących współwłasnością miasta (1 097 296 zł) oraz będących w zarządzie tymczasowym (315 235 zł).

Liczba pustostanów to w Katowicach ogromny problem. Zresztą mamy tu do czynienia ze swoistym paradoksem. Z jednej strony ponad tysiąc lokali stoi wolnych, z drugiej na gwałt potrzeba kilkuset mieszkań dla oczekujących na nie ludzi. Dlaczego nie można ich wprowadzić do pustostanów? Bo najpierw trzeba je wyremontować, a na to nie ma pieniędzy. Nie ma, bo taka jest decyzja polityczna. W końcu np. utrzymanie podupadającego od lat GKS-u Katowice tylko w pierwszym półroczu tego kosztowało miasto (a więc wszystkich nas) 5,9 mln zł (w ubiegłym roku 7,1 mln zł) ! A to pewnie nie koniec. Dla porównania, na remonty mieszkań komunalnych w tym roku zostanie przeznaczonych 1,6 mln zł. Powtórzę, z jednej strony aż 5,9 mln zł wyrzucone w błoto – z drugiej tylko 1,6 mln zł na rozwiązanie jednego z największych problemów miasta. – Obecnie mamy około 400 wolnych lokali, które mogą zostać przeznaczone do ponownego zasiedlenia. Nie ma jednak pieniędzy na ich remonty. Szacujemy, że koszt remontu jednego mieszkania socjalnego to około 15 tys. zł, a komunalnego – 25 tys. zł. Żeby znacząco poprawić sytuację, potrzebowalibyśmy dodatkowych 6 mln zł – mówi Roman Buła, naczelnik wydziału budynków i dróg UM w Katowicach.

To jednak nie koniec. Tylko w ubiegłym roku miasto wydało 4,8 mln zł na wypłatę odszkodowań z tytułu niezapewnienia mieszkań socjalnych. To przykry obowiązek gminy, od którego jednak nie da się uciec. Katowice muszą zrealizować wyroki eksmisyjne w stosunku do 2937 osób. Dodatkowo lista tych oczekujących na mieszkanie socjalne zawiera 156 nazwisk. Są na niej osoby wpisane nawet w 2011 roku. Innymi słowy, miasto musi zapewnić lokal socjalny 3093 osobom (stan na wczoraj) ! Nie zapewnia, nie dlatego, że ich nie ma, bo przecież stoją puste, ale dlatego, że nie ma za co ich wyremontować.

Sytuacja wydaje się oczywista. Przeznaczamy więcej na remonty mieszkań. Dzięki temu zasiedlamy pustostany, których utrzymanie co miesiąc generuje koszty. Co za tym idzie, zyskujemy dodatkowe przychody, a przy okazji płacimy mniejsze odszkodowania za brak lokali socjalnych. Proste? Proste, ale do tego potrzeba woli i słuchania ludzi, którzy się trochę na tym znają.

Na koniec tej wyliczanki nieszczęść, jeden konkretny przykład. Zabytkowa Kolonia Alfreda, z którą zarówno poprzedni, jak i obecny prezydent nie wiedzieli/wiedzą co zrobić. To kilka stojących w parku na granicy Katowic, Siemianowic i Chorzowa będących w złym stanie budynków. W 2008 roku ówczesny rzecznik UM Waldemar Bojarun zapowiadał, że ich przyszłość rozstrzygnie się w ciągu kilu najbliższych tygodni. Wtedy miało je przejąć Katowickie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Minęło raptem 7 lat… i nadal nie wiadomo co zrobić z Kolonią. Jej utrzymanie (głównie ochrona) kosztuje rocznie 60 tys. zł.

Jeśli miałbym dostrzec jakiś pozytyw w polityce mieszkaniowej miasta, to jest nim decyzja o zwiększeniu puli pieniędzy przeznaczonych na specjalny fundusz związany z remontami we wspólnotach, w których miasto ma udziały. Do tej pory było tak, że prywatni właściciele chcieli podnieść zaliczkę na fundusz remontowy, żeby zrobić np. remont elewacji swojego budynku. KZGM często się na to nie zgadzał, bo nie miał po prostu na ten cel pieniędzy. Teraz zostanie mu przyznane dodatkowo 1,6 mln zł właśnie na “dorzucanie” się do oczekiwanych przez współwłaścicieli remontów. Potrzebę utworzenia takiego funduszu zasygnalizował radny Maciej Biskupski. Plus dla niego, ale w tym przypadku również dla władz, że dostrzegły konieczność zmiany polityki w sprawie współfinansowania zadań wspólnot.

Tyle tylko, że ten jeden mały plus w żaden sposób nie może przesłonić kilku dużych minusów. Dlatego liczę, że w najbliższym czasie prezydent Katowic pokaże, że czwarty punkt jego umowy z mieszkańcami nie pozostanie wyłącznie na papierze.


Tagi:

Komentarze

  1. Szela 8 czerwca, 2015 at 12:53 pm - Reply

    Mieszkam w komunalnym, nasza kamienica, jak wiele innych zarabia na siebie, bo większość mieszkańców to nowi z przetargu nie “przydziałowi” – płacimy spore czynsze. Ale oczywiście ta kasa nie trafi do naszej kamienicy tylko “gdzieś”

    Ze sprzedażą nie jest lekko, szukajać po przetargach czytałem opisy, wielokrtotnie miasto jest współwłaścicielem a fizyczny nieznany z miejsca pobytu – problem. Do tego najbardziej walące po oczach pustostany w centrum to nie kamienice miejskie tylko prywatne, miejskie są np. na szopienicach gdzie HGSM bezskutecznie próbuje sprzedać swoje zasoby – typu 44m2 za 28 tys i nikt nie chce – ul. Krakowska…

  2. gromky bravo 29 maja, 2015 at 7:21 pm - Reply

    Co do nowego budownictwa to jednak coś słychać. W tym roku zakończy się budowa 8 lokali przy ul Andrzeja 23 a w 2016 bodajże powstaną 22 lokale na ul Kordeckiego 3 i 4 w Katowicach. Dodam, że trwają przygotowania do budowy około 50 lokali przy ul. Obrońców Westerplatte, których powstanie przewiduje się na 2017 rok. Dodam, że inwestycje przy ul Kordeckiego i Obrońców Westerplatte mają być współfinansowane ze środków BGK pod warunkiem, że Miasto dostarczy w zamian odpowiednią liczbę lokali socjalnych. Powoli Miasto wykorzystuje szanse jakie przewiduje ustawa o finansowym wsparciu tworzenia lokali socjalnych. Co do budowy 100 mieszkań rocznie jest to wg mnie brak wiedzy Prezydenta Krupy co do mocy przerobowych swojego Urzędu. Już za Prezydenta Uszoka w Strategii mieszkalnictwa był zapis o budowie 80 mieszkań rocznie i chyba w żadnym roku za jego kadencji nie udało się wywiązać z tego postulatu. Jeśli Miasto nie postawi na remonty i budowę nowych mieszkań to z roku na rok zasób będzie się pomniejszał i jego stan techniczny sprawi że coraz więcej budynków będzie wyłączonych z eksploatacji ze względu na bezpieczeństwo osób tam zamieszkujących i nieopłacalność ich utrzymywania. Miasto ma wiele pięknych kamienic o których ja jako młoda osoba mogę tylko pomarzyć żeby tam zamieszkać. Prezydent powinien szeroko otworzyć oczy i zdać sobie sprawę że przestrzeń miasta tworzą głównie budynki, które jako pierwsze rzucają się w oczy osobom które odwiedzają nasze miasto

  3. Mieczysław 29 maja, 2015 at 6:31 pm - Reply

    To może sprzedać lokale chętnym ?
    Ludzie sobie wyremontują mieszkania, założą wspólnoty i wyremontują budynek.
    Poza patologią i ludźmi nieporadnymi życiowo są też zwykli ludzie którzy szukają mieszkań.

  4. KOSZUTKA.EU 29 maja, 2015 at 9:05 am - Reply

    Prezydent najprawdopodobniej nie wywiąże się z 4 punktu umowy. A jeżeli nie wywiąże się też z kolejnych, to co mu zrobimy? Czy są jakieś mechanizmy strukturalne egzekwujące słowność urzędników państwowych i wysoki poziom polityki samorządowej? Chyba nie. Jedyną selekcją są wybory, podczas których zwykło się głosować na kolorowy plakat.

Dodaj komentarz

*
*